
Sąd Najwyższy Korei Południowej zadecydował o przyznaniu czterem Koreańczykom rekompensaty za przymusową pracę w czasach, gdy terytorium Korei znajdowało się pod japońskim władaniem. Odszkodowanie ma wypłacić Nippon Steel & Sumitomo Metal Corporation. Sprawę skomentował przedstawiciel japońskiego rządu.
Koreański Sąd Najwyższy orzekł, że japoński koncern metalowy powinien wypłacić czterem poszkodowanym obywatelom Korei rekompensatę za pracę przymusową w należących do niego hutach w latach 1941-1943. Kwota opiewa na 100 mln wonów (czyli prawie 87,7 tys. USD). Wciąż przy życiu pozostał tylko jeden 94-letni Koreańczyk, Lee Chun-sik, którego sprawa jeszcze bezpośrednio dotyczy.
Agencja AFP podkreśla, że batalia sądowa w tej sprawie trwała aż 21 lat. – Jestem po prostu bardzo smutny, że jestem jedyny – powiedział Chun-sik.
Do sprawy odniósł się sam premier Japonii, Shinzo Abe. Uważa, że wykonanie wyroku koreańskiego SN jest niemożliwe z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Przypomina też traktat z 1965 roku, na mocy którego ta sprawa została rozstrzygnięta „całkowicie i ostatecznie uregulowana”. Zapewnił jednak, że „rząd Japonii zajmie się tym problemem”.
Z kolei południowokoreański minister spraw zagranicznych Taro Kono wezwał ambasadora Korei Południowej, by zaprotestował i ostrzegł Tokio, że Seul wniesie sprawę do międzynarodowego sądu, jeśli „odpowiednie środki nie zostaną podjęte”.
– Orzeczenie może mieć negatywny wpływ na relacje między Japonią a Koreą Południową – skomentował Kono. Dodał również, że ma nadzieję, że Seul podejmie działania, by tego uniknąć.
Jak zauważa „The New York Times”, spory między Tokio a Seulem o historię, dotyczące między inny kwestii seksualnego niewolnictwa kobiet z Korei Południowej w czasie wojny, już wcześniej komplikowały wysiłki Waszyngtonu na rzecz wzmocnienia trójstronnej współpracy nad przeciwdziałaniem nuklearnemu zagrożeniu ze strony Korei Północnej i rosnącym wpływom Chin.
– Długo oczekiwane orzeczenie, wydane po ponad pięciu latach rozważań w Sądzie Najwyższym w Seulu, może mieć znaczenie dla podobnych procesów w Korei Południowej – informuje NYT.
Źródło: interia.pl