
Niels H., 41-letni pielęgniarz zwany też „aniołem śmierci” przyznał się do zabicia 100 pacjentów w latach 199-2002 oraz 2003-2005. Obecnie zwyrodnialec już odsiaduje wyrok za sześć morderstw.
Zwyrol przyznał się przed sądem w Oldenburgu do zamordowania około 100 pacjentów. Do zabójstw dochodziło w tym mieście w latach 1999-2002 oraz w szpitalu pobliskiej Delmenhorst w latach 2003-2005. Niels H. jest tym samym jednym z najgroźniejszych seryjnych morderców w historii Niemiec po zakończeniu II wojny światowej.
Morderca został złapany w 2005 roku po tym, jak przyłapano go na aplikowaniu nieprzepisanego leku swojemu pacjentowi. Został skazany za próbę zabójstwa na karę 7,5 roku więzienia. Miało to miejsce w 2008 roku. Trzy lata temu skazano go na dożywocie po tym, jak udowodniono mu zamordowanie aż sześciu pacjentów.
Jak sam stwierdził podczas procesu, to jedynie wierzchołek góry lodowej. Przyznał, że w około 90 przypadkach specjalnie doprowadzał u swoich podopiecznych do zaburzeń pracy serca. Przedawkowywał im leki, a potem ich reanimował.
Śledczy przeanalizowali zgony, które miały miejsce w obu tych szpitalach, doszło również do ekshumacji zwłok byłych pacjentów. Uznano, że ofiarami pielęgniarza mogło paść kolejnych 100 osób.
Ofiary były w różnym wieku: Od 34 do 96 lat. Wielu przypadków zgonu nie zbada się dokładnie, ponieważ ciała zostały skremowane.
– Towarzyszyło mi uczucie napięcia i oczekiwania, co się zaraz wydarzy – mówił trzy lata temu podczas rozprawy. Jeśli reanimacja się udawała, miał doznawać ulgi. Jeśli pacjent umierał, Niels H. popadał w stan szoku. Zeznawał, że wielokrotnie obiecywał sobie, iż więcej tego nie zrobi.
Według prokuratury Niels H. zabijał swoich pacjentów z nudów, a także po to, by zademonstrować swoje umiejętności w zakresie reanimacji.
Źródło: gazeta.pl