
Tylko dzięki szybkiej i profesjonalnej akcji ratunkowej duńskich służb nikt nie zginął. Polski kuter „Miętus” zatonął na Bałtyku 16 kilometrów od miasta Ronne na Bornholmie.
„Polski statek „Miętus” zatonął 9 mil na południe od miejscowości Rønne na wyspie Bornholm. Na pokładzie było 16 osób. Wszystkie się ewakuowały na tratwę ratunkową” – czytamy w oficjalnym komunikacie wystosowanym przez rzecznika Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni Rafała Goecka.
O samej sytuacji nie wiadomo zbyt wiele. Pewnym jest, że „Miętus” należał do armatora który zajmuje się organizacją rejsów turystycznych. Na podkładzie znajdowało się łącznie 16 osób.
Jak dotąd nie podano informacji, co było przyczyną tonięcia kutra. W momencie wysłania sygnału SOS do akcji natychmiast wkroczyły duńskie służby ratunkowe.
„Wszystkie osoby zostały podebrane przez tamtejsze służby. Do akcji zadysponowano dwa śmigłowce i trzy statki ratownicze. Polska strona w niej nie uczestniczyła. Duńczycy wszystko skoordynowali i przeprowadzili” – podkreślił Goeck.
Według informacji udzielonej przez Forsvaret (służby ratunkowe) spośród uratowanych jedna osoba musiała zostać przewieziona do szpitala w Ronne ze względu na uraz głowy.
Obecnie trwa wyjaśnianie przyczyn zatonięcia. Akcja ratunkowa została oficjalnie zakończona.
źródło: TVP Info / Wolność24.pl