Separatystyczne wybory we wschodniej Ukrainie. Merkel i Macron protestują

Merkel, Macron, Poroszenko Dostawca: PAP/EPA Autor:Gonzalo Fuentes
REKLAMA

W samozwańczych republikach ludowych donieckiej i ługańskiej przeprowadzono zakończone w niedzielę wybory. Zachód nie uznał ich ważności.

Jak twierdzą przedstawiciele kontrolowanych przez separatystów republik ługańskiej i donieckiej frekwencja wyniosła 77 proc. w ługańskiej i 80 proc. w donieckiej. Frekwencja i wyniki są niemożliwe do zweryfikowania.

REKLAMA

Wybierano przywódców republik oraz członków rad ludowych (parlamentów).

Stanowczy protest przeciw tym wyborom złożył prezydent Ukrainy Poroszenko, który wezwał mieszkańców tych terenów do zbojkotowania wyborów. Dodał, że przeprowadzając je Rosja potwierdziła, że okupuje część Ukrainy.

Francja i Niemcy będące członkami tzw. Czwórki Normandzkiej oraz sygnatariuszami porozumień mińskich zaprotestowały przeciw tym wyborom.

Wybory zostały również negatywnie ocenione przez USA.

Potępiła je również Polska.
„Polska zdecydowanie potępia przeprowadzenie 11 listopada 2018 r. przez prorosyjskich separatystów rzekomych wyborów w okupowanej części Donbasu”. „Polska nie uznaje jakichkolwiek działań podważających suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy w jej międzynarodowo uznawanych granicach” – pisze MSZ.

Inaczej zareagowała Rosja, uznając, że wybory nie są sprzeczne z porozumieniami mińskimi, ponieważ są to wybory samorządowe, a na takie zgodzono się w Mińsku.

Władze Ukrainy uznają, że wybory mogą odbyć się jedynie wtedy, gdy Ukraina będzie kontrolowała opanowane przez separatystów odcinki swojej granicy z Rosją, a jej terytorium opuszczą obce formacje wojskowe.

Źródło: Polsat News

REKLAMA