
Na piłkę nożną idą miliony, ale na sporty, w których Polacy osiągają sukcesy jest już inaczej. Mimo obronienia we wrześniu przez Polaków tytułu mistrza świata w siatkówce, członkowie reprezentacji nie otrzymali wynagrodzeń. Powodem są wprowadzone wcześniej przepisy.
30 września polska reprezentacja obroniła tytuł mistrza świata pokonując Brazylię 3:0. Po powrocie spotkali się z premierem Mateuszem Morawieckim, który obiecał im nagrody w wysokości 2 milionów złotych. Później Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera i Witold Bańka, minister sportu, wręczyli siatkarzom symboliczny czek na 15 mln zł. Pieniądze miały zostać przeznaczone na wsparcie polskiej siatkówki.
Tyle teatrzyk. A jak wygląda realizacja? Fatalnie.
Przekazanymi pieniędzmi dysponuje Ministerstwo Sportu, które ma przeznaczać je na kolejne zakupy dla Polskiego Związku Piłki Siatkowej. 2 mln zł z puli miały zostać przekazane na nagrody, jednak okazało się to niemożliwe do zrealizowania. Wszystko przez przepisy wprowadzone przez ministra 14 listopada ubiegłego roku.
Minister Bańka zarządził, że w dyscyplinach olimpijskich może być przyznana nagroda nie wyższa, niż określona kwota – za zajęcie w mistrzostwach pierwszego miejsca do 12-krotności kwoty bazowej (2,3 tys. zł), czyli w sumie do 27,6 tys. zł dla każdego zawodnika i połowę tego dla osób ze sztabu trenerskiego. Tymczasem obiecane 2 mln zł to blisko 100 tys. zł na głowę.
Ministerstwo Sportu jest ponaglane przez Kancelarię Premiera, lecz do tej pory obiecane nagrody nie zostały wypłacone.
Źródło: onet.pl