Daniel Pawłowiec: Czas polityki narodowej w Europie

REKLAMA

Widmo imigrantów wisi nad Europą. Taka parafraza słynnego zdania, które – na nieszczęście dla nas – okazało się słuszną przepowiednią, ukazuje zjawisko nienowe. Jednakże w tym wypadku trudno wskazać punkt krytyczny, ów moment w dialektycznym rozwoju tej kulturowej rewolucji, gdy będzie można rzec: dokonało się. Od dziesięcioleci mamy do czynienia z masową imigracją z Azji i Afryki do Europy zachodniej i północnej, z Europy wschodniej do zachodniej, i związanymi z tym zmianami w strukturze demograficznej państw narodowych. Za tym idą przeobrażenia kulturowe, religijne i obyczajowe, a w ostatnim czasie i polityczne, choćby w postaci reakcji społeczeństw głosujących nie tyle za jakąś konkretną formacją polityczną, ale przeciwko imigrantom, a za tymi co wyrażają społeczny sprzeciw wobec ich liczby (to zjawisko polityczne opisujemy i w tym numerze; vide: *Mietelski, Partie narodowe w Europie a problem imigracji*).

Nowością dla nas wszystkich może być natomiast paneuropejskość zjawiska imigracji do Europy. Swobodny przepływ osób w Unii Europejskiej sprawił, że problemy jakie mają na dzisiaj państwa zachodnie, bardzo szybko mogą stać się naszymi, polskimi zmartwieniami. Zresztą rządzący przestrzenią prawną jak i medialną krok po kroku nam ten fakt uświadamiają (vide: *Bonisławski, Napór imigrantów to też jest nasza wojna*). I to bez zazwyczaj poprzedzającego napływ imigrantów zjawiska w postaci widocznej poprawy sytuacji gospodarczej kraju i wzrostu poziomu życia jego dotychczasowych mieszkańców.

REKLAMA

W tym momencie niejeden zmęczony oglądaniem upadającej demoliberalnej Europy może zakrzyknąć, iż to dobrze, że silni tożsamością i moralnością przybysze zjeżdżają do nas. Europa była wszak już i barbarzyńska i muzułmańska w dużej części, niszczyły jej istotę w pożodze dziejów protestantyzm, liberalizm, socjalizm, duch dekadencji, etc. A więc, nie ma czego żałować. Być może w tym szaleństwie jest jakaś metoda. Choć warto w przeciwieństwie do rządzących nami zachować dalekowzroczność i uczyć się na błędach innych (vide: *Ankieta w dziale temat numeru*). Obserwowany bunt młodych Europejczyków i ich frustracja może przerodzić się w agresję wobec obcokrajowców. Poniekąd cieszyć może dławionym śmiechem złośliwości to, że dwa ostatnie zjawiska globalne: kryzys gospodarczy oraz napływ imigracji i związany z nią swobodny przepływ ludzi, pokazały prymat w polityce interesów narodowych (państwowych). Przyszłość jawi się jako przebudzenie wizji polityki narodowej, a właściwie wielu polityk wolnych narodów.

Wiążąc nieco wątki imigracji i reakcji na nią w Europie, kontynuujemy przybliżanie fenomenu prawicy narodowej w krajach europejskich – na kartach tego numeru „Polityki Narodowej” przeczytają Państwo przede wszystkim o nacjonalizmie i nacjonalistach w Szwecji, Hiszpanii, Grecji i Francji. Nie zapominamy też o naszym rodzimym ruchu narodowym (vide: wywiad z prezydentem Stalowej Woli Andrzejem Szlęzakiem i *Dzielęgiewski, Miedzy modernizacją a stagnacją…* oraz *Bonisławski, Kościół a ruch narodowy*).

W części międzynarodowej polecamy dwa ciekawe teksty naszych redakcyjnych kolegów, na niezbyt dobrze znane i słabo opisane dotychczas w naszym kraju tematy dziejów chorwackiego i rumuńskiego ruchu narodowego. Polecamy także gratkę zwłaszcza dla młodszych Czytelników – to w dziale kultura – wywiad z Leszkiem Kaźmierczakiem „Eldo”, popularnym artystą hip-hopowym i, jak się okazało, nie gorszym obserwatorem życia społeczno-politycznego.

Tekst jest fragmentem pisma „Polityka Narodowa nr 9” który jest dostępny w naszej księgarni: sklep-niezalezna.pl (tutaj)

REKLAMA