Analizy: Ubekistan kontra dopalacze

REKLAMA

Czy ukradziono komuś z Państwa samochód? A może okradziono mieszkanie lub siedzibę firmy? Chyba każdy czytelnik, który odpowie pozytywnie na te pytania, przyzna, że równie traumatycznym przeżyciem jest późniejsze zetknięcie się z pracą policji.

[nice_info]Zacofanie technologiczne, niedoinwestowanie, wieloletnia negatywna selekcja materiału ludzkiego i skupienie się na „dopieszczaniu” statystyk przestępstw sprawiają, że już w momencie zgłaszania zdarzenia na policji ofiara złodziei dochodzi do wniosku, iż powinna dać sobie spokój z państwowymi instytucjami mającymi zwalczać przestępczość.[/nice_info]

REKLAMA

A nawet jeśli sama nie potrafi dojść do takiego wniosku, usłużny policjant da do zrozumienia, że prawdopodobieństwo złapania złodzieja jest bardzo niewielkie, a w zasadzie nie ma go wcale.

SPOKÓJ PRZEDE WSZYSTKIM

Zresztą po co te abstrakcyjne rozważania. Kilka dni temu jedna z gazet relacjonowała, jak właściciel wydawnictwa Albatros Andrzej Kuryłowicz padł ofiarą oszustów, którzy uruchomili w internecie sprzedaż sprzętu radiowo-telewizyjnego posługując się danymi jego przedsiębiorstwa. Kiedy się zorientował, pojechał na komisariat, żeby doprowadzić do zablokowania strony internetowej. Dyżurny policjant kazał czekać, aż przyjdzie właściwa osoba i przyjmie zawiadomienie.

[nice_alert]Długo nikt się nie zjawiał i zdenerwowany przedsiębiorca opuścił komisariat zostawiając numer telefonu. Wieczorem dostał wiadomość, żeby wrócił i złożył zeznanie. Policjantka pisała ręcznie, bo nie miała ani maszyny do pisania, ani komputera. Kuryłowicz domagał się podjęcia przez policję zdecydowanych działań. Nie zmąciło to spokoju policjantki, która dalej spisywała zeznanie. Wydawca postawił ultimatum: nie będzie składał żadnych zeznań dopóki policja nie zablokuje strony internetowej oszustów. Policjantka uznała, że Kuryłowicz nie chce złożyć zawiadomienia o przestępstwie i sporządziła jedynie notatkę służbową.[/nice_alert]

Gdy następnego dnia będąc na komisariacie chciał pokazać policjantom inkryminowaną stronę, okazało się, że cała placówka nie ma dostępu do internetu. Zdesperowany Kuryłowicz chciał interweniować u komendanta. Miał pecha, bo komendant przyjmuje interesantów raz na tydzień. Z całego artykułu w „GW” wynika, że większość pracy zmierzającej do wyjaśnienia sprawy i uniemożliwienia oszustom kontynuowania przestępczej działalności wykonał sam wydawca ze swoimi pracownikami.

A PULA NIE JEST DO KRADZIEŻY

Ale może być przecież całkiem inaczej. Firma World Wide Supplements Importer zaczęła rozbudowywać w Polsce sieć sklepów ze środkami pobudzającymi zawierającymi benzylopiperazynę, która działa podobnie jak amfetamina. W październiku ubiegłego roku Unia Europejska umieściła tę substancję na liście substancji psychotropowych. W Polsce na razie jest jeszcze legalna.

[nice_info]I nagle okazało się, że można… O tej samej godzinie do wszystkich 40 sklepów w całej Polsce wkroczyli urzędnicy kontroli skarbowej i celnicy. Następnego dnia policja weszła do podpoznańskich magazynów przedsiębiorstwa. Oficjalne tłumaczenie brzmi: chodzi o sprawdzenie dokumentacji, płatności podatków i ceł oraz legalności całego przedsięwzięcia. Gołym okiem widać jednak, że zmasowana kontrola służy sparaliżowaniu działania firmy.[/nice_info]

Na Mazowszu uaktywnili się inspektorzy nadzoru budowlanego. W stolicy podjęli decyzję nakazującą firmie zamknięcie sklepu, ponieważ „działalność prowadzona w lokalu oraz sposób jego użytkowania są sprzeczne z ich przeznaczeniem”. W innych miastach tego regionu trwa jeszcze postępowanie wyjaśniające.

W Lublinie sanepid zatrudnił tłumacza przysięgłego, który przełozył angielskie napisy na sprzedawanych produktach. Okazało się, że w oryginale mówi się o środkach spożywczych, a naklejki w języku polskim informują, że produkt przeznaczony jest do celów kolekcjonerskich i nie nadaje się do spożycia. Jak doniosła „GW”, dyrektor powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej orzekł: „to wprowadza klientów w błąd”. Zgodnie z obecnymi unijnymi przepisami sklep „spożywczy” powinien być zgłoszony do służb sanitarnych miesiąc przed jego otwarciem. Ponieważ firma tego nie zrobiła, urzędnik podjął decyzję o zamknięciu sklepu. Tłumaczy: „nie zamykałem żadnych dopalaczy, tylko sklep spożywczy sprzedający suplementy diety i środki witaminowo-mineralne”. I zapowiedział, że złoży doniesienie do prokuratury, bo właściciel złamał ustawę o bezpieczeństwie żywności. Oprócz tego firmie grozi grzywna do 80 tysięcy złotych.

W szeregach urzędników można zaobserwować pewien brak koordynacji. Przedstawiciel kieleckiego sanepidu oświadczył dziennikarzowi „GW”, że nie było podstaw do zamknięcia tamtejszej placówki, bo „nie stwierdzili w sklepie środków spożywczych”. Rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego bez żenady tłumaczy, że „każdy inspektor powiatowy ma prawo samodzielnie interpretować przepisy”.

…PULA SIĘ CAŁA NAM NALEŻY

Od dawna nie byliśmy świadkami tak zdecydowanego i gorliwego działania służb państwowych, nieskrępowanego zdrowym rozsądkiem i przepisami prawa. No właśnie. Kiedy ostatnim razem zdarzyło się coś podobnego? Ależ tak! To Roman Kluska roił sobie, że może rozwijać swój biznes w Optimusie nie wchodząc w układy ze strukturami UBekistanu. Boleśnie przekonał się, jak bardzo się mylił.

[nice_info]Powstaje pytanie, komu naraził się sprzedawca środków pobudzających? Tu skazani jesteśmy na przypuszczenia. Uważam, że nieszczęsna firma porwała się z motyką na słońce, a konkretnie: na jądro współczesnego systemu społeczno-politycznego, jakim jest trójkąt politycy-służby-zorganizowana przestępczość. Jednym z głównych źródeł dochodów tego trójkąta są olbrzymie zyski z produkcji i handlu narkotykami, które opierają się oczywiście na państwowej „walce z narkotykami”. To nie mogło tym zbrodniarzom od „dopalaczy” ujść płazem.[/nice_info]

Źródeł dochodów wspomnianego wyżej trójkąta jest oczywiście więcej. W ostatnim czasie (przynajmniej w moim mieście) powstaje sporo małych punktów hazardowych należącym do tej samej sieci (z błędem w nazwie). Nawet jeśli nie mają dużych obrotów, to mogą stanowić świetny sposób na legalizację dochodów z innych źródeł (zwaną „praniem brudnych pieniędzy”). Skądś urzędnicy skarbowi, policjanci i dziennikarze wiedzą jednak, żeby patrzeć zawsze w inną stronę. To znak, że ta sieć ma radykalnie odmienne relacje z trójkątem niż żałośni amatorzy od „dopalaczy”.

[nice_download]Nowe książki w księgarni:[/nice_download]

Rekomendacja Miltona Friedmana!Przygody Jonatana” (Ken Schoolland): Fantastyczny i absolutnie niepowtarzalny podręcznik wolnościowej ekonomii dla dzieci i młodzieży! Bardzo przystępna forma opowiadania gwarantuje długie godziny lektury! Jest w niej przygoda, sensacja, dramat, komedia ale przede wszystkim edukacja! Pozycja została przełożona na ponad 50 jerzyków i opublikowana w tyluż krajach świata! Do książki została dołączona polska i angielska wersja audio na płycie CD.

Żydzi a Kościół katolicki – bez cenzuryKościół, Żydzi, Polska” (x. Waldemar Chrostowski): Pierwsza w Polsce książka, która dialog katolicko – żydowski ukazuje bez tzw. „politycznej poprawności”! Ponieważ Autor przez cale lata był w ten dialog zaangażowany macie Państwo pewność, że wyłożone informacje są prawdziwe!


Tylko u nas!Korwin – wolnościowiec z misją” (JKM, Sommer): Pierwszy wywiad rzeka z najbardziej znanym polskim orędownikiem wolnego rynku! Kim naprawdę jest JKM?

REKLAMA