Cukiernik: Gruzja. Kraj bez podatków socjalnych

REKLAMA

Chociaż nie ma jeszcze oficjalnych wyników wyborów parlamentarnych w Gruzji, prezydent Micheil Saakaszwili przyznał w telewizji, że jego partia przegrała wybory i przechodzi do opozycji. W związku z tym faktem przypominamy wybrane teksty archiwalne dotyczące Gruzji pod rządami Zjednoczonego Ruchu Narodowego. Poniżej pierwszy tekst: „Gruzja. Kraj bez podatków socjalnych” (T. Cukiernik, NCZ! 2010)

Gruzja borykała się z podobnymi problemami jak większość posowieckich państw: znaczny interwencjonizm państwowy, słabe instytucje, w tym brak poprawnie działającego prawa własności, i szalejąca korupcja. Siły polityczne związane z prezydentem Micheilem Saakaszwilim zdecydowały się na przeprowadzenie głębszych reform, zawierzając rozwiązaniom wolnorynkowym, co wszystkim wyszło na zdrowie.

REKLAMA

Reformą, która w Gruzji zakończyła się największym sukcesem, była deregulacja. Zlikwidowano prawie 800 licencji i zezwoleń – ich liczba spadła z około 930 do 140. Na przykład w kwestii zakładania firm w Gruzji zrobiono już wszystko, co było można. Teraz firmę można założyć w ciągu 15 minut przez internet. Nie są do tego potrzebne żadne dokumenty ani odwiedzanie jakichś urzędów. Nie ma też żadnych minimalnych wymagań kapitałowych. Zmniejszono liczbę podatków – teraz w Gruzji obowiązuje tylko pięć rodzajów podatków: PIT, CIT, VAT, akcyza na alkohol, papierosy i paliwa oraz bardzo niski podatek od nieruchomości. Nie ma podatków ani składek socjalnych, które wcześniej wynosiły 20 procent płacy brutto. Obniżono także stawki podatków, które obowiązują. Podatek od dochodów osób prawnych został zmniejszony z 20% do 15% (mali przedsiębiorcy od 2011 roku będą płacić CIT w wysokości 3 lub 5%, a – jak zapowiedział Nika Gilauri, premier Gruzji – firmy sektora IT będą w ogóle zwolnione z podatków, co ma przyciągnąć inwestycje zagraniczne w tej branży!), a podatek od dochodów osób fizycznych, który teraz jest na poziomie 20%, ma zostać także zmniejszony do 18%. Podobnie VAT został zmniejszony z 20% do 18%

W wyniku tych obniżek w ostatnim okresie dochody publiczne, a tym samym wydatki publiczne w Gruzji drastycznie wzrosły z około 15% do około 35% PKB. Wcześniej wysokie stawki podatków skutkowały niskimi wpływami dla państwa.

Prywatyzacja w Gruzji postępuje, ale sektor państwowy obejmuje jeszcze duże przedsiębiorstwa, takie jak koleje czy elektrownie. Problem z prywatyzacją sektora energetycznego polega na tym, że znaczna jego część znajduje się na terytorium Abchazji, która domaga się niepodległości i jest pod kontrolą Rosji, więc władze gruzińskie nie mają na to wpływu. – Co do kolei, chcemy najpierw, aby Azerbejdżan przynajmniej skomercjalizował swoje koleje – mówi „Najwyższemu CZASOWI!” Gia Dżandieri, wiceprezydent gruzińskiego wolnorynkowego think tanku New Economic School – Georgia. Ponadto istnieje plan prywatyzacji małych firm, a prywatnym właścicielom ma zostać sprzedana jedna trzecia ziemi w kraju.

Mimo że po wojnie z Rosją w 2008 roku pozycja prezydenta Micheila Saakaszwilego obniżyła się, to nadal cieszy się on sporym poparciem gruzińskiego społeczeństwa. W maju br. jego partia Ruch Narodowy zdobyła 60-procentowe poparcie w wyborach lokalnych. – Jest on jedną z niewielu osób, które rozumieją aktualną sytuację, i wie, że należy czynić pewne posunięcia w kierunku wolnego rynku, co nie jest regułą wśród innych liderów – mówi Dżandieri. – Oczywiście nie wszystko w naszym kraju jest dobre, ale jeśli będziemy żyli w pokoju, wzrośnie liczba właścicieli nieruchomości i zapanuje dobry klimat dla biznesu, to możemy liczyć na dalszy rozwój – dodaje.

Z kolei kierowca taksówki w Tbilisi stwierdził, że Saakaszwili jest dobrym prezydentem, bo za jego władzy inwestuje się w infrastrukturę – drogi, wodociągi, energetykę, obiekty rekreacyjne – i jest czyściej na ulicach. Szczególnie dobrze finansowana jest policja, dzięki czemu na ulicach jest znacznie bezpieczniej niż w czasach Szewardnadze. – Ludzie i tak są niezadowoleni, bo chcieliby, żeby było od razu lepiej, jak na Zachodzie, a przecież na wszystko potrzeba czasu. Poprawa następuje, ale nic nie da się zrobić nagle – mówi taksówkarz. Gruzja, która borykała się z problemami w dostawach prądu jeszcze siedem lat temu, teraz sprzedaje energię elektryczną za granicę. Nie ma też już problemów z dostawą wody. Jednak nie wszyscy są zadowoleni ze zmian. Kierowca miejskiego autobusu w Tbilisi budynek gruzińskiego parlamentu skomentował słowem „mafia”.

W Gruzji wkrótce ma zostać przyjęta (toczą się właśnie prace w parlamencie) tzw. ustawa wolnościowa, która wprowadza wiele rozwiązań ograniczających wydatki państwa i reformujących sferę publiczną. Jest ona dość radykalna z punktu widzenia wyznawców eurosocjalizmu. Równocześnie posuwają się prace dotyczące reformy politycznej, zmian konstytucyjnych i być może część propozycji z ustawy wolnościowej znajdzie się właśnie w nowej konstytucji. Niestety problem polega na tym, że nie wszyscy ludzie i politycy rozumieją znaczenie ustawy wolnościowej, więc może istnieć pewien opór wobec jej uchwalenia. Zdecydowana krytyka tej ustawy pojawiła się także ze strony Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, co wstrzymuje prace nad tym aktem prawnym. Stefan Füle, unijny komisarz ds. rozszerzenia i unijnej polityki sąsiedztwa, powiedział, że „ultraliberalne idee gruzińskiego rządu” nie współgrają z unijnymi zasadami wolnego handlu. – Twierdzą, że powinniśmy być tak szaleni jak oni – skomentował Gia Dżandieri. Z kolei gruzińskie władze twierdzą, że stosunki handlowe z Brukselą są dla Gruzji bardzo istotne, jednak ekonomiczny rozwój, który Gruzja zawdzięcza liberalnej polityce gospodarczej, jest sprawą wyższej rangi niż dostosowanie się do zasad obowiązujących w Unii Europejskiej. – Co do naszych relacji z Unią Europejską, nasze członkostwo w niej nie wydaje się możliwe w ciągu najbliższych 20 lat, a poza tym wszystko zależy też od kierunku, w jakim podąży Bruksela. Nas najbardziej interesowałby wolny dostęp do unijnego rynku, wolny przepływ towarów, ludzi i kapitałów. To wszystko. To byłoby dla nas znacznie lepsze rozwiązanie niż bycie członkiem tej zbiurokratyzowanej społeczności – mówi Dżandieri.

Rzeczywiście Gruzja prowadzi bardzo prohandlową politykę. Ma umowę o wolnym handlu z krajami Wspólnoty Niepodległych Państw, a w 2007 roku podpisała taką umowę ze swoim największym partnerem handlowym – Turcją – i prowadzi podobne negocjacje z Unią Europejską, krajami EFTA oraz Radą Współpracy Zatoki Perskiej. Radykalnie obniżono cła i prawie 90% towarów importowanych do Gruzji jest przywożone bez obciążeń. Nie ma ograniczeń ilościowych ani importu, ani eksportu, a liczbę zezwoleń w tym zakresie zmniejszono z 14 do ośmiu. Kuleje natomiast współpraca z największym sąsiadem Gruzji – Rosją. – Co do stosunków z Rosją, nie wydaje się możliwe znormalizowanie relacji i ustanowienie bliższych stosunków z tym krajem, jeśli Rosjanie wcześniej nie przeproszą nas za to choćby, co nam uczynili w ciągu ostatnich 20 lat. Gruzini, zarówno zwykli obywatele, jak i rząd, po prostu nie zgodzą się na to. W najbliższej przyszłości nie widać możliwości zbliżenia z Rosją – uważa Dżandieri. Sam prezydent Saakaszwili nazywa Rosjan barbarzyńcami, a w wielu gruzińskich domach można zobaczyć portrety śp. Lecha Kaczyńskiego z małżonką – wszak polski prezydent wspierał Gruzję podczas wojny ze wspólnym potężnym sąsiadem.

W Gruzji prawie nie istnieje publiczna służba zdrowia. Rozwijają się za to prywatne szpitale. – Reforma służby zdrowia nie została jeszcze dokończona. Tworzymy system, w którym będzie działała konkurencja, a pacjent będzie klientem mającym swobodę wyboru – mówi dla „Najwyższego CZASU!” Wachtang Leżawa, szef doradców premiera Gruzji ds. ekonomicznych i rządzenia, współautor niektórych reform. Natomiast sytuacja z systemem emerytalnym jest bardziej skomplikowana. Gruziński fundusz emerytalny był częścią systemu sowieckiego i kiedy ZSRS upadł, wszystkie powiązania i zobowiązania z tego tytułu zostały zerwane. Przez kilka lat nie było nowych wpłat do systemu i potem, kiedy odbudowano publiczny budżet, okazało się, że niewielka liczba osób płaci składki i fundusz musi i tak być dotowany z VAT i innych podatków. W związku z dłuższym życiem ludzi, a jednocześnie stosunkowo słabą kondycją gospodarczą teraz nie ma szans na ponowne ustanowienie państwowego systemu emerytalnego opartego na składkach. Do momentu podjęcia decyzji całkowitej prywatyzacji systemu emerytalnego, na chwilę obecną, niskie emerytury wypłacane są w jednakowej wysokości – 80 lari (ok. 130 zł), bez względu na to, ile ktoś wcześniej płacił składek. – W Gruzji nie ma zasiłków dla bezrobotnych, ale gruziński rząd udziela pomocy celowej biednym rodzinom. Otrzymuje ją około 10% rodzin w Gruzji – mówi Leżawa. Mimo to żebracy stali się integralną częścią gruzińskiego krajobrazu – można ich spotkać na ulicy, w tbiliskim metrze, w przejściach podziemnych czy przed cerkwiami, ale co ciekawe, niemal wszyscy ludzie wspierają ich groszem.

Większość spytanych wypowiada się jednoznacznie, że teraz w Gruzji zwykłym ludziom żyje się znacznie lepiej niż przed reformami. Przede wszystkim liberalizacja i deregulacja spowodowały, że w Gruzji jest mniej korupcji niż osiem-dziesięć lat temu. Gruzja poprawiła swoje pozycje we wszelkich rankingach wolności gospodarczej (w wielu wypada znacznie lepiej niż Polska) czy dotyczących korupcji. Można w tym zakresie podać konkretne statystyki. Na przykład wartość depozytów w bankach wzrosła od siedmiu do dziewięciu razy, liczba samochodów zwiększyła się cztery do pięciu razy, a użytkowników telefonów komórkowych – trzy razy. – Choć zmiany na lepsze nie są bardzo szybkie, to jednak widać polepszenie jakości życia w Gruzji. PKB na osobę osiem lat temu wynosił około 800 dolarów, a teraz około 3 tys. dolarów. Nie jest to dużo, bo gdyby to było 10 tys. dolarów, to wszyscy lepiej by to odczuwali, ale zmiana i tak jest znaczna. Oczywiście ludzie chcą coraz więcej – mówi Dżandieri. – Przeciętna płaca w Gruzji wynosi 540 lari (ok. 865 zł) brutto – podaje Leżawa. – Jednak należy brać pod uwagę siłę nabywczą tych pieniędzy, która jest znacznie większa niż na przykład w Polsce, gdzie ceny są wyższe – zaznacza i dodaje, że od rozpoczęcia reform płace Gruzji wzrosły przeszło dwukrotnie.

Najważniejsza reforma, która w chwili obecnej bardzo jest Gruzji potrzebna, to polepszenie ochrony praw własności, ale nie jest to typowo gruziński problem, lecz dotyczący wszystkich krajów byłego ZSRS. I bez tego kraj idzie do przodu. – Gruzja jest dowodem na to, że będąc w poważnych kłopotach gospodarczych, bez kredytów i pomocy międzynarodowej można poprawić sytuację poprzez deregulację i liberalizację gospodarki – twierdzi Gia Dżandieri. – Od 2003 roku wzrost gospodarczy Gruzji wyniósł 45% – informuje „Najwyższy CZAS!” Wachtang Leżawa.

PS. Tzw. ustawa wolnościowa wprowadza następujące zapisy: * podatki mogą być podnoszone tylko przez referendum, * wydatki publiczne nie mogą przekroczyć 30% PKB, a deficyt nie może przekroczyć 3% PKB, * dług publiczny nie może przekroczyć 60% PKB, * ustanawianie nowych agencji regulujących jest zakazane, * państwowa własność instytucji finansowych jest zakazana, * regulowanie cen jest zakazane

REKLAMA