Sommer: Poprawiam Rybińskiego. Nie tysiąc na dziecko z budżetu ale…

REKLAMA

Wbrew wypowiedziom premiera Tuska, który zresztą w końcu przyznał wczoraj, że na ekonomii się nie zna i w tym zakresie posługuje się intelektem 15-latka, trzeba przyznać, że pomysł prof. Krzysztofa Rybińskiego dotyczący tysiączłotowej zapomogi na dziecko nie jest niczym szczególnie bezsensownym.

Wręcz przeciwnie – zrównoważyłby wyzysk fiskalny dokonywany obecnie na rzecz emerytów – zwłaszcza resortowych. Niestety prof. Rybiński, choć śmiało zmierza w wolnościowym kierunku, nadal jest nieco podszyty socjalem i jego pomysł wymaga pewnej korekty. Bo w gruncie rzeczy dalej chce on ściągać szokująco wysokie podatki, by je potem zwracać co z definicji powoduje ich marnotrawstwo. Czy nie lepiej po prostu dać każdej rodzinie 1000 złotową ulgę podatkową na dziecko, z której mogłyby korzystać poprzez odliczanie wszystkich nakładanych przez państwo podatków (czyli zarówno PIT jak i VAT, akcyzy czy nawet podatków od nieruchomości)?

REKLAMA

Takie rozwiązanie byłoby lepsze, ale wymagałoby sporej księgowości. Więc może w ogóle obniżyć podatki dla małżeństw o współczynnik wynikający z liczby wychowywanych dzieci? Przy okazji rozwiązalibyśmy problem „związków partnerskich”.

REKLAMA