Podsumowanie wyborów. Początek nowej prawicy?

REKLAMA

Janusz Korwin-Mikke zajął czwarte miejsce w wyborach prezydenckich, zdobywając ok. pół miliona głosów. Przeskoczył jednego z przedstawicieli sprawującej władzę w Polsce „bandy czworga” – Waldemara Pawlaka. Czyżby w oligarchicznej strukturze polskiej władzy pojawiła się rysa, którą będzie można teraz wykorzystać?

Czwarte miejsce to najlepszy wynik w historii prezydenckich startów JKM. Wg wstępnych danych, jest to też najlepszy wynik, jeśli chodzi o bezwzględną liczbę głosów. A także znacznie lepszy rezultat od drugiego kandydata prawicy – Marka Jurka.

REKLAMA

Kampania domowa

Sam JKM poważnie zastanawiał się, czy brać udział w obecnych wyborach. Gdy w końcu zdecydował się na to, niepokojącym pytaniem było, czy uda się zebrać odpowiednią liczbę podpisów. Wszak ruch wolnościowy z różnych powodów był ostatnio pogrążony w kłótniach oraz marazmie organizacyjnym. Podpisy jednak zebrano bez większego problemu, a nawet okazało się, że ich zbieranie poszło całkiem gładko. To był pierwszy sygnał, że ludzie chcą tej kandydatury. Potem przyszedł czas na kampanię, która została przeprowadzona dosłownie przez kilkadziesiąt osób. Nieoczekiwanie na koncie wyborczym pojawiło się sporo wpłat, co pomogło sfinansować telewizyjne spoty oraz druk materiałów propagandowych. Udało się nawet wykupić całe cztery (!) płatne reklamy wyborcze – co zdarzyło się po raz pierwszy w historii startów polskich wolnościowców w wyborach. Oczywiście skala tej pomocy, choć całkiem poważna, nie mogła się równać z pieniędzmi, jakie w te wybory zainwestowali przedstawiciele czterech dominujących jeszcze partii.

Dość powiedzieć, że np. w porównaniu z kandydatem SLD, który jak deklaruje, wydał 5 milionów złotych, suma wydana przez komitet JKM była ponad 25 razy mniejsza! W porównaniu do kwot wydawanych przez głównych kandydatów różnica idzie już w setki razy.

Internet i tłumy

Najskuteczniejszą bronią JKM okazał się internet. Najwyraźniej w kampanię zaangażowały się tysiące anonimowych wolontariuszy, którzy doprowadzili do tego, że w Sieci JKM zajmował w sondażach trzecie, a często nawet drugie miejsce. Kolejnym zaskoczeniem tej kampanii były tłumy, jakie przychodziły na spotkanie z wolnościowym kandydatem. Dwa ostatnie wiece na wolnym powietrzu – w Krakowie i w Warszawie – przyciągnęły tysiące młodych w większości ludzi. Takiego audytorium Komorowski i Kaczyński mogli Korwinowi tylko pozazdrościć. W dodatku przemówienia JKM, a w stolicy także Stanisława Michalkiewicza wzbudzały prawdziwy, niesterowany – jak to było w przypadku innych kandydatów – entuzjazm tłumu. Wydaje się, że taką technikę docierania do ludzi, wobec jej sukcesu, trzeba odtąd stosować coraz częściej.

Co dalej?

Wynik JKM byłby pewnie wyższy, gdyby nie tragedia smoleńska. Doprowadziła ona bowiem do silnej polaryzacji wyborców, a także skonsolidowała wyborców PiS, do których doszlusowało także, z różnych przyczyn, wielu wolnościowców. Jednocześnie pojawiła się nowa grupa wyborców, prawdopodobnie głosująca wcześniej zarówno na PO, jak i na PiS, która postawiła na Korwina. I to grupa bardzo duża – bo jeśli wierzyć exit-pollom, na jakich opieram ten tekst, elektorat JKM w porównaniu do poprzednich wyborów prezydenckich podwoił się. Można założyć, że w zbliżających się, jesiennych wyborach samorządowych oraz w wyborach parlamentarnych, które odbędą się za rok (a może nawet szybciej – PO zastanawia się podobno nad terminem majowym) efekt znużenia dwoma głównymi partiami pogłębi się i przepływ ten będzie jeszcze większy. Mogą też wrócić wyborcy wolnościowi, którzy w obawie o słaby wynik tym razem nie głosowali na Korwina. Oznacza to w sumie, że wkrótce organizacja firmowana przez JKM będzie mogła liczyć na ponad milion głosów. A być może nawet więcej, jeśli da się zorganizować lepszą i sprawniejszą kampanię wyborczą.

Trzy scenariusze

Ludzie zaangażowani w ruch prawicowo-wolnościowy mają teraz do wyboru trzy warianty działania. Pierwszy to nierobienie niczego, czyli rezygnacja ze startu w wyborach samorządowych. Wariant drugi to kontynuacja obecnego, opartego na zadaniowo zorientowanym pospolitym ruszeniu stylu działania, co grozi jednak tym, że i wynik wyborczy co najwyżej zostanie powtórzony. Wreszcie wariant trzeci to próba organizacji ruchu prawicowego od nowa oraz przygotowania się do wyborów parlamentarnych poprzez możliwie jak najpoważniejszy udział w wyborach samorządowych. Wybory samorządowe w tym wariancie byłyby narzędziem potrzebnym do zbudowania nowej, możliwie jak najszerszej struktury oraz sieci organizacyjnej, która mogłaby skutecznie zadziałać przy wyborach parlamentarnych. Oczywiście duże znaczenie dla tych scenariuszy będzie miał ostateczny wynik wyborów prezydenckich. Wydaje się, że zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego byłoby korzystne z tego względu, że osłabiłoby opozycyjność PiS. Z drugiej jednak strony zwycięstwo Komorowskiego sprawiłoby, że na PO ciążyłoby odium monopartii, narażające ją na odpływ wyborców.

Rozstrzygnięcie na jesieni

Wynik JKM jest najlepszy w historii jego kandydowania na prezydenta. Jednak może oczywiście się stać tak, że nie spowoduje on właściwie żadnych konsekwencji politycznych. Jednak może oczywiście się stać tak, nie spowoduje on właściwie żadnych konsekwencji politycznych. Do jesieni jest czas na zorganizowanie się w taki sposób, by wybory prezydenckie nie poszły na marne.

Rok wyborów 1995 2000 2005 2010
Liczba głosów 428 969 252 499 214 116 480 000
Poparcie (%) 2,40% 1,43% 1,43% 3%
Miejsce w wyborach 8 6 6 4
REKLAMA