Aresztowani w USA polscy muzycy przerwali milczenie. Czy naprawdę porwali i zgwałcili fankę?

REKLAMA

Czwórka polskich muzyków z deathmetalowego zespołu „Decapitated” przebywa w więzieniu w Los Angeles i czeka na ekstradycję do Spokane, gdzie miało dojść do przestępstwa. Wczoraj wieczorem wydali pierwsze oświadczenie odnoszące się do zarzutu porwania i zgwałcenia jednej z fanek.

Muzycy kategorycznie zaprzeczają oskarżeniom.

REKLAMA

„Nie jesteśmy może idealnymi ludźmi, ale nie jesteśmy porywaczami, gwałcicielami ani kryminalistami. W związku z tym stanowczo zaprzeczamy zarzutom, jakie zostały nam postawione. Prosimy wszystkich, żeby powstrzymali się z osądami, gdyż oskarżenie nie zostało jeszcze wniesione. Pełne zeznania i dowody zostaną przedstawione w odpowiednim czasie, wierzymy w sprawiedliwy proces” – czytamy we wpisie.

Polacy zostali zatrzymani 9 września 2017 r. po koncercie w Kalifornii pod zarzutem porwania i dopuszczenie się zbiorowego gwałtu na fance, którą, po koncercie w Spokane w stanie Waszyngton zaprosili do swojego busa na drinka. Oprócz samej pokrzywdzonej zeznała to również jej przyjaciółka, która miała być świadkiem wydarzeń. Prawnik zespołu, Steve Graham powiedział, że jego klienci mają świadków, którzy mogą potwierdzić, że dziewczyna odwiedziła busa z własnej woli.

W czasie trasy koncertowej w USA zespół promował swój najnowszy album „Anticult”. Z powodu internetowego hejtu muzycy postanowili dezaktywować wszystkie oficjalne profile społecznościowe „Decapitated”.

„Służyły jako platforma dla szkalujących i złośliwych treści. Chcemy zaznaczyć, że oświadczenia w opublikowanym raporcie policyjnym zostały złożone przed naszym aresztowaniem. W tamtej chwili żaden z członków zespołu nie był świadomy, że został wydany nakaz aresztowania” – napisali.

Czytaj też: Kim Dzon Un wystrzelił kolejną rakietę. Przeleciała nad Japonią

REKLAMA