Co huragan Irma zrobił karaibską z rezydencją Trumpa? Bogaty zawsze ma szczęście [VIDEO]

REKLAMA

Kiedy wiejący z prędkością 300 kilometrów na godzinę huragan Irma dotarł na karaibską wyspę St. Martin, wszyscy spodziewali się, że z letniej rezydencji Donalda Trumpa nie pozostanie kamień na kamieniu. A jak było w rzeczywistości?

Ekipie brytyjskiego dziennika Daily Mail udało się dotrzeć na zdewastowaną przez cyklon wyspę. 95 procent St. Martin jest w ruinie, w tym tamtejsze lotnisko. Tymczasem z letnią rezydencją Trumpa Irma obeszła się nad wyraz łagodnie.

REKLAMA

Wbrew wcześniejszym informacjom o jej całkowitym zdemolowaniu, szkody okazały się o wiele mniejsze. Połamane palmy, zniszczona fontanna trzy lekko zniszczone dachy i tylko jeden zerwany to naprawdę niewiele w porównaniu z siłą Irmy. Jest to o tyle dziwne, że rezydencja Le Chateau des Palmiers jest położona na samym brzegu morza.

Trump kupił ją w 2013 r., jednak gdy objął fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych, postanowił sprzedać, by uniknąć konfliktu interesów. W marcu br. posiadłość została wystawiona na sprzedaż za 28 mln dolarów. Nie znalazł się jednak żaden kupiec, dlatego cena została niedawno obniżona do 16,9 mln dolarów.

Teraz pewnie znów trzeba będzie ją obniżyć, ale nie tak bardzo, jak się wszyscy spodziewali. I jak tu nie wierzyć w powiedzenie, że „bogatemu nawet diabeł dzieci kołysze”? Poniżej film pokazujący rezydencję Trumpa po przejściu Irmy.

Czytaj też: Daliśmy ognia! Symbolem brytyjskiego lotnictwa wojskowego będzie Polak. Dostał 60 razy więcej głosów, niż najlepszy Brytyjczyk

Zobacz też: Horror na żywo w rosyjskim mieście. Obciął siostrzenicy głowę i biegał z nią po ulicy [VIDEO 18+]

REKLAMA