Irlandia podwyższy podatki w zamian za pomoc od UE

REKLAMA

21 listopada centrowo-lewicowy rząd Irlandii skapitulował przed żądaniami władz UE, Paryża i Berlina. I poprosił o finansową pomoc. Ofi cjalnym celem żądań władców eurolandu było „zapewnienie finansowej stabilności UE i strefy euro”. A celem nieofi cjalnym – również ograniczenie dotychczasowej konkurencyjności irlandzkich przedsiębiorstw i suwerenności Zielonej Wyspy.

Wydaje się, że socjalistyczne władze UE i inne siły działające na rzecz tworzonego Eurosojuza znowu usilnie narzucają narodom Europy swoje neosowieckie projekty prawno-ustrojowe i finansowo-gospodarcze. Po ponad siedmiu miesiącach względnej wstrzemięźliwości w tej dziedzinie – wywołanej głównie wielkimi kłopotami finansowo-walutowymi i politycznymi, które wyniknęły z „kryzysu greckiego” – groźna hydra tej eurokomuny znowu podnosi swój niby europejski i „demokratyczny”, a w swej istocie neobolszewicki łeb. Urzędnicy i komisarze UE opracowują np. jednolite dla wszystkich krajów przepisy o projektowanym podatku od banków. Władze UE nie chcą bowiem dopuścić do samodzielnego pobierania tego podatku przez poszczególne rządy. Za takie samowolne pobieranie podatku od banków, niedawno oficjalnie skrytykowały rząd Węgier. Chcą też wprowadzenia specjalnego podatku na rzecz budżetu i biurokracji UE – od jej wszystkich „obywateli”. Głównym przejawem tych neosowieckich tendencji stało się jednak zmuszenie władz Irlandii do kapitulacji w podstawowych kwestiach finansowych i podatkowych. Po kilkunastu dniach oporu wobec nacisków władz UE, rząd Irlandii zwrócił się w końcu o wielomiliardową pomoc finansową do UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Równocześnie rząd zgodził się na liczne warunki z tym związane.

REKLAMA

Przystał między innymi na szybkie obniżenie wydatków socjalnych (o co najmniej 15 proc.) i minimalnych pensji (z 8,65 euro do 7,65 euro za godzinę), na podwyższenie podatku VAT o 2 punkty procentowe (do 23 proc. do roku 2014), na rozszerzenie i podwyższenie podatków od nieruchomości, opłat za wodę i niektórych podatków dochodowych. 26 listopada jeszcze nie było wiadomo, czy Dublin na pewno odrzucił – a jeżeli tak, to na jak długo – główny postulat władz UE, Berlina, Paryża i też np. władz Holandii i Austrii: znacznego podwyższenia podatku od dochodów irlandzkich firm. Podatku najniższego w całej „strefie euro”, a wynoszącego tylko 12,5 proc., co było od lat głównym czynnikiem przyciągającym inwestorów amerykańskich, kanadyjskich czy brytyjskich i solą w oku eurokomuny. Pod wpływem wielkiego oburzenia opozycji i społeczeństwa, upokorzonego przez władze UE i własny rząd, premier Brian Cowen zapowiedział szybkie przedterminowe wybory. Mają one zostać rozpisane wkrótce po uchwaleniu „oszczędnościowego” budżetu na rok przyszły, co zaplanowano na 7 grudnia. O ile do tego uchwalenia w ogóle dojdzie. Z rządu wycofała się bowiem Partia Zielonych – w proteście przeciwko zwróceniu się o finansową pomoc do UE.

REKLAMA