Francuscy lewacy nie mają nic przeciw imigrantom, ale dzieci do wielokulturowych szkół nie poślą. „Nie poświecę mojego dziecka dla ideologii”

REKLAMA

Rodzice o poglądach lewicowych mieszkający w 18-tej dzielnicy Paryża, w której jest duży odsetek imigrantów, mają wewnętrzny konflikt. Chcą „różnorodności”, są gorliwymi zwolennikami multi-kulti ale narzekają, że szkoły w ich „zróżnicowanej” dzielnicy zawodzą. I boją się o zdrowie swoich dzieci…

Przez wiele lat lewicowe pary przenosiły się z centrum Paryża do gęsto zaludnionych dzielnic w imię swoich przekonań o wyższości multi-kulti. Kiedy jednak dochowały się własnych dzieci, ich punkt widzenia mocno się zmienił. Nie chcą już posyłać ich do szkół „mieszanych” gdyż placówki te, ich zdaniem, nie spełniają norm edukacyjnych.

REKLAMA

Czytaj też: Takiego Księżyca nie było od 152 lat. Czeka nas niesamowite zjawisko na niebie [VIDEO]

Szkoły w tej okolicy znane są jako „szkoły z getta” i wielu Francuzów próbuje teraz przenieść swoje dzieci gdziekolwiek indziej – donosi francuska lewicowa gazeta „Liberation” .

Artykuł, w którym przeprowadzono badanie w tej sprawie udowadnia, że lewicowi rodzice nie chcą poświęcić swoich dzieci dla swoich przekonań. Jak na dłoni wychodzi typowa hipokryzja lewaków: jestem za migrantami, wszyscy są równi, ale moje dziecko do szkoły z muzułmanami i przybyszami nie pójdzie!

Wielu lewicowych rodziców przekłada dobrą edukację i przyszłość dziecka nad swoje  wielokulturowe ideały. Julien Grenet, nauczyciel w Paris School of Economics, powiedział:

-„Nie można winić ich za odmowę. Szokujące jest to, że niektórzy rodzice, dobrze wykształceni, są ślepi i odmawiają segregacji fałszywymi argumentami.”

Rosnące bezrobocie we Francji i większa konkurencja na rynku pracy doprowadziła rodziców do coraz większej obsesji na punkcie umieszczania swoich dzieci w wyselekcjonowanych, gwarantujących przyszłość placówkach.

Grenet powiedział, że segregacja szkół wzdłuż linii kulturowych i etnicznych raczej się nie zmieni.

-„Doszliśmy do takiej luki między niektórymi szkołami, że trudno jest sobie wyobrazić szkoły gdzie są imigranci i żeby poziom był wyrównany” – powiedział.

Północne dzielnice Paryża, których częścią jest 18. dzielnica, przez ostatnie kilka lat stały się coraz bardziej zaludnione, co doprowadziło do radykalnej zmiany w kulturze.

Kobiety mieszkające na tym terenie wielokrotnie skarżyły się na molestowanie seksualne przez mężczyzn ze środowisk migracyjnych, do tego stopnia, że ​​niektóre obawiają się opuszczać swoje domy.

W niektórych obszarach problemy z przestępczością i narkotykami stały się tak poważne, że kierowcy w paryskim metrze postanowili nie zatrzymywać się na niektórych stacjach na północy miasta, aby chronić bezpieczeństwo pasażerów.

Za północnymi dzielnicami leżą jeszcze osławione przedmieścia Paryża zwane banlieues, które niejednokrotnie opisywane były jako strefy NO-GO.

Przeczytaj też: Korwin porzuca europarlament. „Wracam do polskiej polityki” [VIDEO Z KONFERENCJI]

Wolność24/ breitbart.com

REKLAMA