Posłowie chcą, by na kierowców miał oko specjalny system, który w mig wyłapie „piratów drogowych” i solidnie ich ukarze. Ale – jak donosi „Fakt” – o „równości można tylko pomarzyć”: system ustawowo ma przymykać swoje oczy na samochody rządowe.
[nice_alert]Poselski projekt Platformy Obywatelskiej tzw. ustawy fotoradarowej – oprócz TYSIĄCA fotoradarów – przewiduje także usprawnienie systemu identyfikacji piratów drogowych. Wykonane przez fotoradary zdjęcia trafią do centralnego komputera, który zidentyfikuje samochody oraz ich kierowców i wymierzy odpowiednią karę.[/nice_alert]
Politycy robią jednak wszystko, by sami nie musieli płacić kar – wytyka „Fakt”. W elektronicznym systemie identyfikującym pojazdy naruszające przepisy, politycy „zapomnieli” umieścić informacje o autach Biura Ochrony Rządu – tych, którymi sami często się poruszają.
Nad wprowadzeniem w życie nowych przepisów obecnie pracuje specjalna sejmowa podkomisja. Kiedy kierowca przekroczy prędkość, jego zdjęcie będzie przesyłane do Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Potem będzie identyfikowane za pomocą nowego systemu – Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, w którym będą zarejestrowane prawie wszystkie samochody.
– Samochody BOR, którymi jeżdżą m.in. marszałkowie Sejmu i Senatu, premier, wicepremierzy i niektórzy ministrowie nie będą w tym systemie. Te zdjęcia będą lądowały do kosza – mówi dziennikowi jeden z posłów sejmowej Komisji Infrastruktury.