Podpalił własną żonę. Jej męka trwała dwa miesiące. Kobieta nie przeżyła

Kanistry i sąd/foto: pixabay
REKLAMA

25 lat więzienia. Taką karę otrzymał 49-letni mężczyzna, który podpalił swoją żonę. Do zdarzenia doszło w sierpniu zeszłego roku w Wolbromiu. Sąd zakończył dziś sprawę oskarżonego. Poparzona kobieta, mimo że szybko trafiła do szpitala, zmarła. Jej męka trwała dwa miesiące.

Mirosław W. twierdził przed sądem, że chciał jedynie nastraszyć swoją żonę, gdyż ta się z niego naśmiewała. Nie pamiętał, w jaki sposób doszło do zapalenia. Później przyznał się do części stawianych mu zarzutów.

REKLAMA

ZOBACZ: Senator Kogut nie złożył wyjaśnień w prokuraturze. „Czekam na dalsze działania”

Prokurator przedstawił przerażająca wersję wydarzeń. W nocy mężczyzna zaczął oblewać swoją małżonkę benzyną. Trzymał ją, by nie mogła uciec. Następnie podpalił ubranie kobiety przy pomocy zapalniczki, która próbował mu wyrwać syn.

SPRAWDŹ: Korea Południowa otworzyła ogień. Strzelają w kierunku państwa Kim Dzong Una!

Chcąc ugasić ubranie, kobieta pobiegła pod prysznic. Następnie wraz dzieci opuściła dom i zaczęła wzywać pomocy. Przed budynkiem znalazły ją służby. Na miejscu zjawiła się policja. Na miejsce wezwano również ratowniczy helikopter, który przewiózł ciężko ranną do szpitala w Krakowie.

Lekarze ocenili, że w wyniku kontaktu z ogniem ponad 70 proc. ciała kobiety uległo poparzeniu. Przez kolejne dwa miesiące próbowano uratować kobietę. Niestety rany okazały się zbyt ciężkie.

Mężczyzna nie był sądzony wyłącznie za zamordowanie swojej żony ze szczególnym okrucieństwem. Sąd uznał, że oskarżony jest również winny sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu innych osób.

ZOBACZ TAKŻE: PROGNOZA POGODY na Święta Bożego Narodzenia. Nie mamy dobrych wiadomości

W wyniku pożaru jedna z córek skazanego odniosła poparzenia reki, które lekarze zakwalifikowali jako poparzenia II stopnia.

Źródło: tvp.info

REKLAMA