Sommer: Niech JKM nadal posługuje się własną intuicją

REKLAMA

Gdy nastroje po ostatniej burzy medialnej wywołanej przez JKM trochę się już uspokoiły, warto niemal in situ przeanalizować jej efekty. A głosów interpretacyjnych w tej sprawie mieliśmy bardzo dużo – i to oczywiście wzajemnie sprzecznych. Oto dwa najbardziej typowe:

Interpretacja pierwsza (autorstwa działacza KNP z Lipna, który medialną awanturą tłumaczy słaby wynik w wyborach uzupełniających): „Korwin jak zwykle palnął głupotę i też jak zwykle trzeba było się za niego tłumaczyć, przez co dostaliśmy mniej głosów”. Niewątpliwie wątek „tłumaczenia się” jest faktem, co wiem z własnego doświadczenia. Niemal każdy znajomy i nieznajomy, z którym w ostatnich dniach rozmawiałem, nawiązywał do słynnego tekstu. Jednak „tłumaczenie się” nie jest tu trafnym określeniem. Po wyjaśnieniu sprawy większość osób, z którymi rozmawiałem, przyznawała Korwinowi rację. Co nie zmienia faktu, iż tekst był miejscami grubiański, tylko – jak słusznie zauważył Rafał Ziemkiewicz – gdyby nie był, to nikt nie zwróciłby na niego uwagi. Czy wpłynęło to na poparcie? Prawdopodobnie nie da się tego obiektywnie stwierdzić. Natomiast jest rzeczą zupełnie oczywistą, że UPR, z której JKM wyszedł, obecnie w ogóle nie dysponuje poparciem i nikt nie zwraca na nią najmniejszej uwagi mimo braku tzw. kontrowersji czy może właśnie z uwagi na ich brak.

REKLAMA

Interpretacja druga (autorstwa JKM): „Po tej wypowiedzi wzrośliśmy w sondażach, a na ulicy wszyscy mi się kłaniają, ergo choć nie wszyscy dobrze ją przyjęli, to jednak rachunek jest generalnie na plus”. Oczywiście najnowszego sondażu nie sposób wiązać z tą sprawą, a i to, że wszyscy się kłaniają, nie świadczy przecież o niczym. Jest jednak niewątpliwym faktem, że JKM stanął na dość długi okres w centrum zainteresowania, co samo w sobie ma znaczenie polityczne.

Która interpretacja jest więc bliższa prawdy? Żadna. Każda z nich obrazuje po prostu inny punkt widzenia wraz ze związanym z nim słabościami. W sumie więc wydaje mi się, że najlepiej będzie, jak JKM nadal będzie się posługiwał własną intuicją, a jego otoczenie, zamiast obrażać się, niech nieco mocniej go temperuje w tzw. przypadkach skrajnych.

REKLAMA