Co się dzieje we Francji?

REKLAMA

„Najstarsza Córa Kościoła” jest obecnie zdominowana przez ateistów, muzułmanów – i garść dobrze uplasowanych żydów. Czego efektem jest obecny chaos. Islamiści wierzą w Boga – więc mają ogromną przewagę nad ateistami, którzy jeszcze w dodatku programowo… tępią agresję u chłopców. Islamiści swoich chłopaków tylko obrzezują, a nie kastrują psychicznie. I to jest ta różnica. Prasa wypisuje o Francji bzdury. Jak wiadomo, najsilniejszą obecnie partią polityczną jest Front Narodowy. Co wywołuje pełne niedowierzania drwiny durnych „postępowców”. Nie zdają sobie oni sprawy, że to oni sami swoją głupotą Front Narodowy wyhodowali. Np. niezaproszenie FN na demonstrację „Nie jestem Charlie” zrobiło frontowi doskonałą reklamę: tam tłoczył się tłum polityków wszelkich opcyj, których nikt nie był w stanie spamiętać – a tu była panna Maryna Le Penówna. Samotna. A „silny jest najsilniejszy, gdy stoi sam” – jak to ujął był śp. Henryk Ibsen.

Relacje są takie: najpierw się cytuje p.Jana Marię Le Pena: „Niemcy to pozłacana trumna, zapełniona martwymi ciałami; nacja wymierająca. Francja i cała Europa powinna zdecydowanie walczyć ze szturmującymi jej granice muzułmańskimi migrantami”. Tymczasem liderka partii, p.Maryna Le Pen, grzmi na łamach „The New York Timesa”: „Trzeba nazwać rzeczy po imieniu, ponieważ rząd Francji nie chce tego zrobić. Francja – kraj praw i wolności – na swoim terytorium została zaatakowana przez totalitarną ideologię islamskiego fundamentalizmu”.

REKLAMA

A ponieważ „w niedawnym sondażu dla »Le Figaro« dwie trzecie Francuzów opowiedziało się za zamknięciem granic dla imigrantów, bo jest ich za dużo” – FN może uzyskać w parlamencie nawet i bezwzględną większość!

Jak to 25 lat temu pisałem w liście do „Gazety Wyborczej”: „Chcieliście mieć d***krację – to będziecie mieli szowinizm, nacjonalizm… Co tylko chcecie, a raczej: czego nie chcecie”. P. Jan Maria Le Pen słusznie mówi: „Politycy, którzy wyszli na demonstrację, to komedianci i klauni. Oni mogą organizować swoje show z silnym medialnym wsparciem i hasłem »Jestem Charlie«, na jakiś czas mobilizując naród, ale nie są w stanie obronić kraju przed napływem imigrantów z południa”. Panna MLP mówi: „Gdybyśmy mieli granice narodowe, prawdopodobnie zdołalibyśmy zatrzymać na granicy kraju wielu z tych, którzy wrócili na terytorium Francji po udziale w konfliktach w Syrii czy po szkoleniach w Jemenie. Europa zniosła wewnętrzne granice i teraz z południa, którego nikt nie broni, do Francji przedostają się setki tysięcy ludzi”. „To wygląda jak wewnątrzeuropejska zdrada – wtóruje jej ojciec”. Tyle że „granice z południa” są… zewnętrzne!

Na przemówienie p. MLP w Unioparlamencie zareagowałem tekstem:

„Panna Maryna Le Penówna zażądała, by przywrócić kontrolę na granicach byłych państw Unii Europejskiej. Twierdzi, że utrudniłoby to działania terrorystów. Ma rację. Dlaczego jednak poprzestać na tym? Przywrócenie kontroli na granicach Brabancji, Alzacji, Pikardii, Bretanii, Prowansji, na granicach Katalonii i Freistaat Bayern – jeszcze bardziej utrudniłoby życie terrorystom. Nie należy też zapominać, że mury Paryża, zbudowane przez śp. Alfreda Ludwika Thiersa w 1848 roku, nie są obecnie wykorzystywane. Jeśli Francję stać było na utrzymywanie strażników na murach Paryża w XVI wieku, to tym bardziej stać na to Francję w XXI wieku. Ponieważ we Francji wiele miast zagrożonych jest przez terrorystów, zmniejszyłoby to w istotnych rozmiarach bezrobocie. A teraz popatrzmy na to z innej strony: nie możemy pozwolić sobie na to, by zostać zastraszeni przez terrorystów. Jeśli ograniczymy naszą wolność ze strachu – to jest to właśnie to, czego chcą terroryści. Chcą oni ograniczyć naszą wolność – i mogą to osiągnąć naszymi własnymi rękami! Popatrzmy na statystyki: w dniu zamachu na redakcje „Charlie Hebdo” na drogach Francji zginęło też 12 osób. Mimo to nie panikujemy, nie zakazujemy ruchu samochodów. I tak jest codziennie – a terroryści uderzają rzadko. Ryzyko śmierci w wyniku aktu terroru jest setki razy mniejsze niż ryzyko śmierci w wypadku samochodowym; w dodatku czasem trzeba się terrorystom jakoś narazić. Dlaczego mamy się tym przejmować? Dlatego że zamach jest pokazywany w telewizji – a te 12 osób na drogach zginęło po cichu, bez telewizyjnych kamer? A jaka to różnica? Śmierć to śmierć… Po zamachu na World Trade Center prezydent Jerzy Bush Jr. przeforsował tzw. »Patriotic Act«, który odebrał Amerykanom tradycyjne swobody – i utworzył ministerstwo o kompetencjach większych niż sowiecka Czerezwyczajka! Był to ogromny sukces Osamy ibn Ladena. Nie tędy droga. Jeśli chcemy zwalczyć terroryzm, musimy przede wszystkim się uzbroić. Rację ma reb Menachem Margolin, domagając się dla Żydów prawa do posiadania broni. Gdyby w 1939 roku każdy Żyd miał pistolet, Holokaust byłby bardzo trudny do przeprowadzenia. Jednak dlaczego tylko Żydzi? Danie takiego przywileju tylko Żydom wywołałoby falę antysemityzmu i pogromy na nieznaną dotąd skalę. Dostęp do broni powinien mieć każdy. Bracia Kouachi udowodnili, że zakaz posiadania broni w niczym nie przeszkadza terrorystom – natomiast z nas robi barany prowadzone na rzeź. Musimy też oczywiście przywrócić karę śmierci – ale i to nie działa na ludzi gotowych zginąć w zamachu samobójczym. Dlatego najważniejsze jest, by pokazać terrorystom, że ich terror nie robi na nas żadnego wrażenia. Po prostu: nie powinniśmy robić NIC. Prowadzić business as usual. Ta recepta jest jasna, prosta i tania”.

Problem z narodowymi socjalistami jest taki, że połowa ich postulatów jest słuszna – a połowa nie. Np. „Liderka FN zdążyła już także zaproponować przeprowadzenie referendum w sprawie przywrócenia kary śmierci, którą gorąco popiera. Chciałaby powrotu obowiązkowej służby wojskowej, która byłaby – jej zdaniem – skutecznym lekiem na ideologię radykalnego islamizmu”. Francji grozi (piszę „grozi” – choć opanowanie Francji przez federastów jest, moim zdaniem, dla narodu francuskiego groźniejsze!) całkowite opanowanie przez islamistów – a tych, co o tym piszą, nazywa się „oszołomami”. Podobnie było, jak sądzę, w Gomorze.

REKLAMA