Umowa, która podzieliła Polaków, już jutro wchodzi w życie. A Wy co o niej sądzicie? [OPINIE]

CETA
CETA.
REKLAMA

Już jutro wchodzi w życie umowa, która rok temu podzieliła Polaków. Mowa o umowie o wolnym handlu – CETA.

Otwiera ona przede wszystkim nowe rynki dla państw Unii Europejskiej, ale też otwiera rynek europejski dla produktów zza granicy.

REKLAMA

Umowa w ciągu kolejnych lat znosi cła na 98 procent produktów. Z większości produktów mają być zniesione w ciągu 6-7 lat.

Według wyliczeń UE przedsiębiorstwa unijne mogą zaoszczędzić dzięki temu ok. 590 milionów euro.

CETA póki co wchodzi w życie na poziomie unijnym, musi jeszcze zostać zaakceptowana przez parlamenty państw członkowskich. To nie musi być jednak proces łatwy, bo już na etapie negocjacji w wielu państwach członkowskich dochodziło do protestów.

Czytaj także: NAFTA. Wolny rynek czy protekcjonizm?

Jak umowę CETA oceniają wolnościowi publicyści?

Jakbyśmy chcieli naprawdę strefę wolnego handlu, to byśmy zawarli umowę, w której będzie napisane: „Ustanawia się strefę wolnego handlu, zobowiązuje się strony do zniesienia przepisów prawnych sprzeczną z zasadę opisana w artykule 1”. Wolny handel, to jest rzecz naturalna – mogę wyprodukować, co chcę i sprzedać komu chcę, ile chcę i gdzie chcę. To jest stan naturalny, ale tego nie wolno zrobić, bo są ograniczenia. I teraz my robimy następną umowę, żeby znieść te ograniczenia. W związku z tym, ja twierdzę, że instrument w postaci umowy do znoszenia ograniczeń ustawowych nie jest najlepszym instrumentem. Ale ustanowienie wolnego handlu między Polską a Ameryką, między UE a Ameryką, byłoby super. I argument, że Europę zaleje żywność genetycznie modyfikowana mnie nie przekonuje – wystarczy wprowadzić jedno zobowiązanie, że żywność genetycznie modyfikowana powinna być wyraźnie oznaczona i koniec – napisał Robert Gwiazdowski w „Polska The Times”.

Jacek Władysław Bartyzel tłumaczy dlaczego umowa CETA ma 1600 stron: „CETA to szczegółowa umowa powstała w toku kilkuletnich negocjacji. Obejmuje uzgodnienia dotyczące zniesienia ceł, ale także specjalnych postanowień dla poszczególnych rynków, gdzie strony nie były gotowe na pełną liberalizację, bądź też gdzie restrykcje będą znoszone stopniowo. Wyłączenia te w istocie obejmują jednak niewielki odsetek wymiany handlowej (przykładowo rynki drobiu i nabiału). W niektórych wypadkach pozostaną też kryteria ilościowe (kwoty) na niektóre produkty (znów najczęściej rolnicze). Umowa precyzuje jednak wiele spraw, które określają warunki umożliwiające wprowadzenie wolnego handlu, m.in..: uznanie unijnych definicji produktów regionalnych, ochrona własności intelektualnej, zniesienie subsydiów eksportowych, zasady dostępów do portów a nawet ułatwienia w zakresie testowania produktów wprowadzanych na rynek.” (bartyzel.liberte.pl)

Przemysław Hankus ze Stowarzyszenia Libertariańskiego: „Mówienie o tym, że CETA jest szkodliwa dla „Polski”, jest jak mówienie, że konsument traci z powodu dostępu do tańszych i lepszych produktów w większej ilości. Po raz kolejny mamy do czynienia z ekstrapolowaniem ewentualnych strat jednej grupy czy jednej branży na wszystkich. Ponownie słyszymy o tym, co widać dla jednych w krótkim okresie, a nie o tym, czego nie widać dla wszystkich w długim okresie. Głosy złych ekonomistów zagłuszają głosy dobrych ekonomistów.”

Warto przeczytać: Był jednym z najbliższych współpracowników Kaczyńskiego. Teraz zdradził, jak opozycja chce pokonać PiS

REKLAMA