Zawalili w wyborach samorządowych, w nagrodę będą kandydować do unioparlamentu? Partyjne plany na Jakiego, Wassermann i Płażyńskiego

Patryk Jaki, Kacper Płażyński i Małgorzata Wassermann/Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski/Rafał Guz/Marcin Gadomski (kolaż)
Patryk Jaki, Kacper Płażyński i Małgorzata Wassermann/Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski/Rafał Guz/Marcin Gadomski (kolaż)
REKLAMA

Mimo porażki w wyborach samorządowych, Jarosław Kaczyński widzi Jakiego, Wasserman i Płażyńskiego w roli „lokomotyw wyborczych” w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Prezes uważa bowiem, że osiągnięte przez nich wyniki są całkiem niezłe.

Wasserman zaprzecza takowemu scenariuszowi. – Czy wybory do Parlamentu Europejskiego to realny scenariusz? Dla mnie? Nie – odpowiedziała na pytanie, czy wiosną przyszłego roku będzie startowała w wyborach do PE.

REKLAMA

Patryk Jaki już taki stanowczy nie jest. – Nie zaprzeczam, że również taka koncepcja jest rozważana. Myślę o nowej formule mojego funkcjonowania w polityce. Ale nic nie jest przesądzone, na razie będę skupiał się na pracy w resorcie sprawiedliwości, mam co robić – powiedział wiceminister sprawiedliwości.

Kacper Płażyński również nie deklaruje wprost, czy zdecyduje się wystartować w wyborach europejskich. Na razie będzie pracować w Radzie Miasta Gdańska. Według nieoficjalnych doniesień, bardzo zależy mu na karierze w krajowej polityce i starcie w wyborach do Sejmu.

Proszący o anonimowość polityk PiS twierdzi, że Kaczyński jest gotów do złożenia „młodym” oferty startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego. – Mają zielone światło, dostaną propozycje, bo mogą nam pomóc. Wybory do PE to walka w dużych miastach, to ostatnie wybory przed najważniejszymi do Sejmu i Senatu i przegrać ich po prostu nie możemy. Tu pole jest inne, niż w wyborach prezydenckich na poziomie samorządu, gdzie – jako partia – ponieśliśmy porażkę – mówi anonimowy polityk PiS.

To inwestycja w przyszłość. Postawienie nie tylko na tych ogólnokrajowo znanych, ale też na nieco mniej: Waldek Buda w Łodzi, Sylwek Tułajew w Lublinie. Mieli sprawdzić się w bojach, zwiększyć swoją rozpoznawalność i dostaną szansę w kolejnych wyborach – dodaje.

Ci jednak nie chcą wyjeżdżać do Brukseli. Według informatorów wp.pl, „brzmi to dla nich jak zsyłka”. – Trudno nie wypaść z obiegu, no, chyba że jest się Ryśkiem Czarneckim – przekonuje anonimowy polityk PiS.

Źródło: wp.pl

REKLAMA