„Wspaniały pomysł” udoskonalenia Żydów

REKLAMA

Miała odwagę nazwać „jędzami” wdowy po zabitych w zamachach z 11 września 2001 roku. Domagała się zabijania i siłowego nawracania muzułmanów. I bez owijania w bawełnę określiła aspirującego na urząd prezydenta USA Johna Edwardsa po prostu jako „ciotę”. Teraz jej kolejna wypowiedź doprowadziła do wrzenia w Ameryce. Podczas telewizyjnego wywiadu komentatorka pozwoliła sobie na sformułowanie, że Żydzi powinni zostać udoskonaleni. Najlepiej przez nawrócenie na chrześcijaństwo. To po prosu Ann Coulter.

W poniedziałek 8 października piękną propagatorkę neokonserwatyzmu zaprosiła telewizja NBC. Program „Wspaniały pomysł” miał być znakomitą okazją do promocji jej najnowszej książki zatytułowanej „Jeżeli Demokraci w ogóle mieliby jakieś mózgi, to byliby Republikanami”. Aktualnie znajduje się ona na 4 miejscu wśród najbardziej poczytnych książek w Stanach Zjednoczonych. Przy okazji zgadało się i o prezydenckiej kampanii wyborczej w USA. Ann Coulter nie skrywała, że marzy się jej, aby Ameryka wyglądała tak, jak „Nowy Jork podczas konwencji Partii Republikańskiej” w 2004 roku. – Ludzie byli wtedy szczęśliwi. To są chrześcijanie. Ludzie tolerancyjni. To właśnie oni bronią Ameryki. Moim zdaniem, tak właśnie będzie wyglądało niebo – rozmarzyła się Ann Coulter.
Gospodarz programu, Żyd Donni Deutsch, sprzyja Demokratom. Nie ma się więc co dziwić, że po tych słowach poczuł się, jakby siadł na pinezce. Urażony przeszedł do ataku:

REKLAMA

– Chrześcijanie, więc powinniśmy być chrześcijanami? Czy byłoby lepiej, gdybyśmy wszyscy byli chrześcijanami? – ciągnął ją za język Deutsch.

– A i owszem – odpowiedziała Coulter.

– Wszyscy powinniśmy być chrześcijanami? – nalegał dalej.

– Tak. Czy miałbyś ochotę pójść ze mną do kościoła, Donny? – niewinnie spytała Ann.

Taka propozycja podziałała na starozakonnego spikera niczym płachta na byka. Nastroszył się. – Więc powinienem nie być żydem, gdybym został chrześcijaninem, a wtedy byłoby tu lepiej? – naciskał.

– No cóż, powinieneś być praktykującym żydem, ale chyba nie jesteś – usłyszał w odpowiedzi.

– To nieprawda. Jestem! Naprawdę jestem! – Deutsch po bohatersku nie zaparł się wiary swych przodków. Dalej jednak drążył temat. Wyścig do Białego Domu kompletnie przestał go interesować. Atakował.

– Więc byłoby lepiej, gdyby tu nie było żydów, buddystów – pytał i aż dziw, że nie interesowała go przyszłość amerykańskich muzułmanów. Doszło do gorączkowej wymiany zdań. A Deutsch już prawie krzyczał:

– Więc po prostu powinniśmy odrzucić judaizm i zostać chrześcijanami?!

– Tak.

– Naprawdę?

– No cóż, to o wiele łatwiej. To jest rodzaj „szybkiej ścieżki”

– Czyżby?

– A jakże. Ludzie powinni być posłuszni.

– Nie można w to uwierzyć! Mógłbym cię tylko porównać z przywódcą Iranu! – pienił się Deutsch.

– Przywódca Iranu nie jest chrześcijaninem – rezolutnie zauważyła Coulter. Ale gospodarz audycji jakby tego nie słyszał.

– Zmiećmy z powierzchni ziemi Izrael – zawodził przerażającym głosem. Na nic się zdały próby załagodzenia sytuacji.

– Zmiećmy z powierzchni ziemi Izrael!

– A więc świat bez Żydów? – Deutsch był wciąż rozjuszony.

– Nie. Sądzę, że Żydzi, jak to mówią, powinni zostać nieco udoskonaleni.

– Ajaj! Nie powiedziałaś tego na serio, nieprawdaż?

– Tak! Tym jest właśnie chrześcijaństwo. Wierzymy w Stary Testament, ale nasza wiara w porównaniu z waszą jest jak ekspres federalny. Trzeba przestrzegać praw. Wiemy, że jesteśmy grzeszni.

Deutsch uznał to za obraźliwe. Daremnie Coulter wyjaśniała, że „ponieważ my się uważamy za perfekcyjnych chrześcijan, a zatem wcale nie jest obraźliwe, gdy mówię abyś został chrześcijaninem, perfekcyjnym chrześcijaninem”. Deutsch już tylko biadolił na temat „udoskonalania Żydów”. Nie pomogła przerwa na reklamy. Po ponownym pojawieniu się na antenie przeważnie słychać było tylko jego uwagi o antysemityzmie i nienawiści. Coulter co prawda próbowała wyjaśnić, że została źle zrozumiana, ale to nie trafiało do zajadłego gospodarza programu.

Na echa tej rozmowy nie trzeba było długo czekać. Jako pierwsza odezwała się sławetna Liga przeciwko Zniesławieniu. „Pogląd, że Żydzi są religijnie gorsi lub upośledzeni, ponieważ nie akceptują przekonań chrześcijańskich, był podstawą dla trwającego blisko 2000 lat kościelnego antysemityzmu” – zagrzmiała w specjalnym oświadczeniu. Ten pomruk może dla odważnej Coulter być niezwykle groźny. Na amerykańskiej poprawnopolitycznej scenie Liga odnotowała już spore „sukcesy”. Ostatnio jej piętna doświadczył Mel Gibson. Jego „Pasję” rozhisteryzowani działacze walczący ze zniesławianiem okrzyczeli jako wybitnie antysemicką, co sprawiło, że nie została ona odpowiednio doceniona i szybko spadła z repertuarów tamtejszych kin.

Rabin Marvin Heir z Centrum Szymona Wiesenthala uznał wypowiedź Ann Coulter za „najbardziej obraźliwą i antysemicką obecnego tysiąclecia”. Z miejsca uciszyć konserwatywną publicystkę chce inna żydowska organizacja. Żydowski Związek Narodowo-Demokratyczny (National Jewish Democratic Council) zaapelował do wszystkich największych stacji telewizyjnych za Atlantykiem, aby zrezygnowały z zapraszania jej do swoich programów. „Zignorujmy ją! Jakkolwiek pani Coulter ma swoją wolność wypowiedzi, wy macie wolność korzystania z lepszego osądu. Nie zaprosilibyście przecież ludzi, którzy twierdzą, iż Marsjanie okrążają Ziemię, do częstego komentowania wydarzeń z dziedziny nauki. Nadszedł czas, aby uniemożliwić pani Coulter pokazywanie się na antenie telewizyjnej” – w „tradycyjnym duchu tolerancji i wolności słowa” ta żydowska organizacja napisała do stacji CNN, Fox News, MBC, CBS i ABC.

Zdystansowali się także amerykańscy chrześcijanie. Rzecznik prasowy archidiecezji nowojorskiej Józef Zwilling, naciskany przez dziennikarzy, zapewniał, że „na pewno” Coulter nie mówiła „w naszym imieniu”. Kajał się reprezentant telewizji. Zapewniał swych żydowskich widzów, że zaproszenie do studia kogoś takiego jak Ann Coulter nie przyszło im łatwo, ale nie mogą komukolwiek zabronić wyrażania swoich poglądów.

Tylko nieliczni mają odwagę stanąć w jej obronie. Autor popularnego radiowego talk-show Kevin McCullough uznał, że rzekomą aferę rozdmuchano do granic absurdu. Żałował tylko, że Coulter dała się wciągnąć w pułapkę. Bowiem jego zdaniem, Deutsch to „wielki antychrześcijański hipokryta, który na prowokowaniu i obrazoburczych audycjach chce jedynie wykreować samego siebie”.

Są jednak i tacy, którzy uważają, że mówiąc o nawracaniu Żydów na chrześcijaństwo, Ann Coulter nie popełniła żadnego faux pas. Nie jest przecież idiotką, jak sugerują niektóre media. Wręcz przeciwnie – to kuta na cztery nogi baba, która za wszelką cenę pragnie rozgłosu. Być może teraz też rozgrywa własną grę. Poprzez prowokację znalazła się w centrum zainteresowania, a to sprawia, że jej książki sprzedadzą się lepiej.

REKLAMA