Korwin-Mikke: Krach odwleczony w czasie

REKLAMA

Prezent od św. Mikołaja. Tym prezentem będą zapewne (bo pewne to nie jest…) spokojne Święta. Ja przepowiadałem tęgie zamieszanie już tej jesieni. Odpowiedzialni ekonomiści naszego obozu mówili: „Kryzys w 2013 roku, może na jesieni 2012, może na początku 2014…”. Ja jestem optymistą – a uważam, że im wcześniej to wszystko trzaśnie, tym lepiej…

Ponadto trzeba wziąć pod uwagę dwa aspekty. Gdyby trzasnęło, a ja bym tego nie przewidział – to poruta… A tak – to cóż: co się odwlecze, to nie uciecze. Zawsze można się o parę miesięcy pomylić. Skąd można było np. przewidzieć, że ten geniusz finansów, p. Jan Vincent, czyli JE Jacek Rostowski, zdoła pożyczyć 4 mld eurosów od zadłużonych po uszy Japończyków? Po drugie: takie przepowiednie są w dużej mierze samo-się-sprawdzające. Po ich ogłoszeniu prawdopodobieństwo krachu na jesieni rośnie. A skoro uważam, że im wcześniej, tym lepiej dla wszystkich… A po trzecie: jeszcze nic straconego.

REKLAMA

Gdy „Solidarność” w 1981 roku szykowała na 17 grudnia wielką demonstrację, p. gen. Wojciech Jaruzelski ogłosił 13 grudnia (ogłosił, a nie „wprowadził” – wprowadzić nie mógł z powodów formalnych; wg prawników co najmniej do 6 stycznia 1982 roku działania Władzy były nielegalne) stan wojenny. WCzc. Jarosław Kaczyński zapowiadał Wielką Manifestację na 13 grudnia… Oczywiście my w tej demonstracji nie uczestniczyliśmy. Jeśli ktoś chciał iść prywatnie, to jego sprawa – ale bez znaków
partyjnych.

Ogólnie: śp. Winston Leonard Spencer Churchill ur. ks. Marlborough mawiał, że polityk to taki człowiek, który potrafi bezbłędnie przewidzieć, co zajdzie – a potem przekonująco wytłumaczyć, dlaczego to nie zaszło. Chyba nieźle mi poszło?

Jednakowoż nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jeszcze jedne Święta upłyną w spokoju.

W Polsce panuje zdumiewająca sytuacja. Z jednej strony narasta wściekłość na obecną klasę polityczną – z drugiej strony ludzie robią wrażenie, jakby byli zahipnotyzowani: nie potrafią wyobrazić sobie alternatywy. Z jednej strony gazety krzyczą o narastającej biedzie – z drugiej badania przynoszą opinie, że Polacy są zadowoleni z obecnego stanu swoich finansów. Wyjaśnienie tego fenomenu nie jest trudne. Po prostu w złym stanie materialnym są ci, którzy nie fatygują się wypełniać żadnych ankiet. Ponadto – jak słusznie zauważył śp. Aleksy de Tocqueville – rewolucje wybuchają nie wtedy, gdy kraj pogrążony jest w biedzie, lecz wtedy, gdy ludzie oczekiwali rozwoju i spotkało ich rozczarowanie. I taka właśnie sytuacja panuje w Grecji, Portugalii, Hiszpanii, Niemczech, Polsce, Francji… Ludzie, wierząc zapewnieniom federastów, oczekiwali po utworzeniu Unii Europejskiej Bóg wie czego – a tu nic. Wszystko rozłazi się w szwach.

Nie wiem, czy Państwo zauważyli, ale 1 grudnia minęła trzecia rocznica utworzenia Unii Europejskiej. Nikt nawet się o tym nie zająknął, nikomu nie w głowie świętowanie – gdy okazało się, że Unia nie potrafi nawet uchwalić budżetu!

Rząd III RP znalazł się z tej okazji w idiotycznej sytuacji. Z jednej strony zachwalał zawsze „strategie lizbońską” i mały budżet – z drugiej strony mały budżet to małe pieniądze otrzymane z Brukseli. Oznacza to, że samemu mniej się ukradnie – ale, co ważniejsze, nie będzie pieniędzy obiecanych rozmaitym grupom interesu. A przypomnijmy: „rewolucje wybuchają nie wtedy, gdy kraj pogrążony jest w biedzie, lecz wtedy, gdy ludzie oczekiwali rozwoju i spotkało ich rozczarowanie”.

Niektórzy mogą teraz ostatecznie stracić cierpliwość do rządów PO-PSuListycznych. Nie dość, że spora część bezpieki usiłuje już obalić JE Donalda Tuska, jak obalała śp. Gomułkę i Gierka – to jeszcze taki klops. W tym stanie rzeczy rządowi PR-owcy dwoją się i troją, by ożywić np. sprawę Smoleńska. Wtedy ludziom, straszonym Kaczyńskim (pięć razy ponad miarę zresztą – p. Zbigniew Ziobro raczej nam już nie grozi), staje przed oczami możliwość powrotu PiS do władzy – i słupki poparcia dla PO rosną.

Brak pieniędzy z Brukseli przynosi jeszcze jeden smutny dla rządu rezultat: PiS, jeszcze rok temu wyśmiewające PO za obietnicę wycyckania od UE 300 miliardów, teraz twierdzi, że trzeba żądać 500 miliardów – i jeśli „Rząd” tego nie zrobi, to „zdradzi narodowy interes Polski”. Z czego wynika, że gildia żebraków-kompradorów postanawia bić rekordy Guinessa w wyciąganiu pieniędzy z Brukseli. Jednak nawet magik może z pustego cylindra wyjąć królika tylko wtedy, gdy tego królika ma. A Bruksela coraz wyraźniej daje do zrozumienia, że kieszenie są puste.

Podobny problem ma p. Aniela Merkel. To znaczy: nie ma problemu z nawoływaniem do oszczędności, bo pobożni socjaliści są bardziej oszczędni niż bezbożni – ale ma na karku czeredę lewicowego hultajstwa, od SPD przez Zielonych po Links, które też prześciga się w demagogii. D***kracja to naprawdę zabawny ustrój. Dopóki pieniądze się nie skończą oczywiście.

Z naszego punktu widzenia lepiej, by rządziła p. Merkel, bo gdyby wygrali ci różowo-czerwono-zieloni, to kryzys w Niemczech byłby gigantyczny – i szybko do władzy doszliby jacyś narodowi socjaliści. A co to oznacza, nie muszę chyba tłumaczyć. Chociaż z drugiej strony: gdyby doszli do władzy tamtejsi narodowcy, to może by odepchnęli od granic Polski nawałę zwolenników hasła: „Bóg jest Bogiem, Mahomet jest Jego Prorokiem, a zasiłek społeczny jest naszym niezbywalnym prawem”. Co miałoby dobre strony.

Także u nas spokojnie. Jeszcze kilka miesięcy. Kioto nie rozwiązano – ale (dzięki wetu „Rządu” III RP) i nie rozszerzono. Tak więc podwyżki cen ropy, gazu i elektryczności nie będą (miejmy nadzieję) takie dotkliwe. A w ogóle: „Bóg pobłogosławi – Ojczyznę nam zbawi!”. Tylko dajmy Mu szansę!

Życzę Państwu, byśmy jednak jak najszybciej rozstali się z III RP. Aby ojcowie mieli dobrą prace, matki – bogatych mężów, dzieci – kochających rodziców, a wszyscy – zdrowych Dziadków i Babcie. I jakoś to będzie. Bo przecież nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było!

REKLAMA