Dla mnie ofiarą tzw. afery podsłuchowej jest JE Radosław Sikorski. Jestem przekonany, że złoży dymisję (w momencie pisania tego tekstu postawa Sikorskiego nie była znana; jak już wiadomo minister został na stołku – dop. nczas.com). Istotnie na tle ludzi, którzy do tej pory byli ministrami spraw zagranicznych, był to minister najlepszy. I najlepszym na to dowodem są jego słowa.
Przypominam, że ja znam poglądy p. Radka z rozmów prywatnych (i oczywiście ich nie ujawniam) – ale też znam je z rozmaitych fragmentów WikiLeaks. Bo w Polsce ludzie, zamiast czytać np. WikiLeaks, oglądają telewizję – i myślą, że coś wiedzą o polityce zagranicznej…
Tymczasem idące w świat komunikaty o rozmowach mężów (i żon…) stanu, słowa wypowiadane do mikrofonów i buźki szczerzące się do kamer – to tylko teatr. Prawdziwe rozmowy są często twarde, nieraz brutalne – choć na ogół nie używa się tam słów powszechnie uważanych… Wprawdzie w d***kracji uczyniono ogromne postępy – i nawet kobieta, szefowa delegacji USA w Kijowie, słowa takiego (mówiąc o Unii Europejskiej) użyła – jednak od gentlemana na stanowisku ministra spraw zagranicznych oczekuje się raczej snobizmu na arystokrację, a nie snobowania się na lumpa, czyli amikoszonerii.
Ja jestem – jako prezes KNP – zachwycony: naszym głównym, problemem było to, że gdy ja wygłaszałem takie poglądy, to uważano mnie za wariata. Albo ruskiego agenta. Gdy więc ludzie to samo usłyszą od ministra spraw zagranicznych z PO – to sądzę, że sondaże podskoczą nam do jakichś 11-12%. Jednak jako człowiek jestem wściekły – bo oto człowiek myślący podobnie jak ja może opuścić stanowisko – a zastąpi go być może jakiś bęcwał naprawdę wierzący w te slogany – albo, nie daj Boże, Madame Fotyga. A jako Polak – i jako obywatel III RP, o co mniejsza – jestem wściekły, bo to naprawdę zrobi nam tyły za granicą.
Proszę mnie dobrze zrozumieć: co innego jest wiedzieć, że pan Minister coś tam robi z różnymi kobietami – a co innego, gdy się go przyłapie z opuszczonymi spodniami. Taka wpadka to kompromitacja. I tyle.
Proszę nie słuchać rad, że politycy powinni rozmawiać wyłącznie w dobrze izolowanych gabinetach ministerialnych. Są one na podsłuchu Agencji Wywiadu, Agencji Kontrwywiadu, a zapewne i ABW – a skąd mamy wiedzieć, że obce wywiady nie mają tam swoich wtyczek? Dlatego bezpiecznie jest chodzić na rozmowy za każdym razem do innej knajpy, siadać po prostu między ludźmi – a najlepiej chodzić na golfa. Oczywiście można też – jak Miro, Rychu i Zdzichu – umawiać się nocą na cmentarzu, jednak wtedy nawet szept niesie się daleko. A mikrofony kierunkowe są bardzo czułe…