Sołdan: Historia prawa jazdy

REKLAMA

Posiadanie prawa jazdy, nazywanego potocznie „prawkiem”, jest dla większości obywateli rzeczą oczywistą (no, może nie dla wszystkich), aczkolwiek nadal droga, którą trzeba przejść, by zostać jego legalnym posiadaczem, jest niejednokrotnie trudna, by nie powiedzieć: kręta.

Jest to dokument o ponad stuletniej historii, choć trudno jednoznacznie wskazać datę i miejsce wydania pierwszego prawa jazdy opartego na ogólnie obowiązujących przepisach. Uważa się, że uchwalona właśnie 100 lat temu, 3 maja 1909 roku, pierwsza ogólnoniemiecka ustawa o ruchu samochodowym – „Gesetz über den Verkehr mit Kraftfahrzeugen”, która wprowadziła m.in. jednolite dla całej Rzeszy zasady podziału na kategorie, określiła niezbędny okres szkolenia i zasady egzaminu – była pierwszą tego typu regulacją na kontynencie europejskim.

REKLAMA

Przedtem w niezwykle zróżnicowanych pod względem prawnym organizmach wchodzących w skład Rzeszy (m.in. cztery królestwa, 11 księstw itd.) panowała całkowita dowolność w wystawianiu i nazywaniu najróżniejszych dokumentów uprawniających do kierowania pojazdami. Prowadziło to często do nieporozumień, czasami aresztowań lub wręcz konfiskaty automobili przy przekraczaniu granic, jako że niektóre zezwolenia traciły wówczas ważność.

Pierwszym krajem Rzeszy, który wprowadził obowiązek przeprowadzania sprawdzianu i wydawania pozwolenia kierowania automobilem, były Prusy, które aktem z 29 września 1903 roku zobowiązały lokalne zrzeszenie nadzoru kotłów parowych (Dampfkesselüberwachungsverein) do przeprowadzania egzaminów dla kandydatów na szoferów, głównie jednak z ich wiedzy mechanicznej.

Pruskie szkoły szoferów

Były to czasy eksplozji motoryzacji. Po drogach Niemiec poruszało się prawie 40 tys. automobili, a ryzyko śmierci w wypadku drogowym było nieporównywalnie większe niż obecnie (uwzględniając naturalnie liczbę pojazdów). Zasady ruchu dopiero kształtowały się, sytuacja na drogach przypominała raczej Dziki Zachód. „Szkoły szoferów” – bo tak nazywano ówczesne ośrodki nauki jazdy – z konieczności bardziej kształciły umiejętności w zakresie praktycznej obsługi i naprawy automobili niż w dziedzinie przepisów ruchu. To zupełnie zrozumiałe, gdyż szofer (najczęściej zatrudniany przez bogatego właściciela mechanicznej zabawki) musiał radzić sobie ze skomplikowaną obsługą i ustawicznymi awariami. Kto z dzisiejszych młodych kierowców umiałby uruchomić automobil przy pomocy korby, zapalić acetylenowe oświetlenie czy wymienić świecę?

Inne kraje także mogą pochwalić się bardzo dawnymi przepisami mówiącymi o pierwotnych prawach jazdy. Policja w Paryżu już w 1893 roku wydała zarządzenie w tej sprawie, które sześć lat później obowiązywało w całej Francji. Na Wyspach Brytyjskich także uporządkowano tę kwestię, wydając w 1903 roku „Motor Car Act”, na mocy którego władze lokalne, jak np. County Borough of Brighton, wystawiały LICENCE TO DRIVE (nazywaną też alternatywnie tak jak dziś – Driver’s Licence).

Od 1 stycznia 1906 roku posiadanie prawa jazdy stało się obowiązkowe w Holandii. Za oceanem pierwsze przepisy o prawach jazdy (wzorowane na modelu francuskim i niemieckim) weszły w życie 1 sierpnia 1910 roku w stanie Nowy Jork (aczkolwiek dotyczyły początkowo wyłącznie kierowców zawodowych; wszyscy kierowcy musieli uzyskać prawo jazdy po raz pierwszy dopiero w 1913 roku w stanie New Jersey).

Polskie świadectwo moralności

Na ziemiach polskich, które były dalekimi prowincjami krajów zaborczych, motoryzacja z natury rzeczy rozwijała się mniej dynamicznie. W Galicji w 1907 roku było zaledwie 40 samochodów, w Warszawie liczba pojazdów samojezdnych wzrosła z 62 w roku 1909 do 217 w roku 1913. Bardzo elitarne hobby gromadziło doborowe towarzystwo – do Galicyjskiego Klubu Automobilowego należeli m.in. dwaj arcyksiążęta, trzej książęta, baron, 26 hrabiów.

Prezesem Towarzystwa Automobilistów Królestwa Polskiego od jego założenia 10 maja 1910 roku (jako filii Cesarskiego Klubu Automobilowego w Petersburgu) był Władysław książę Drucki-Lubecki. Obowiązywały naturalnie przepisy metropolii, choć władze lokalne również bywały aktywne w sferze motoryzacji. I tak generał-gubernator warszawski ogłosił w 1901 roku zasady użytkowania pojazdów samobieżnych, które zatwierdził oberpolicmajster – i rozpoczął wydawanie pozwoleń na samochody, ale tylko do wagi 250 pudów (około 4,1 tony). Wyznaczył też komisję techniczną do corocznego przeglądu wehikułów. Zaś Krakowski Klub Automobilowy uzyskał w 1914 roku prawo wydawania swoim członkom „międzynarodowych certyfikatów jazdy i tryptyków dla wyjeżdżających w obce granice celne”.

W swojej pamiętnikarskiej książce inż. Witold Rychter – legenda polskiej motoryzacji – wspomina, jak zdobywał w 1920 roku prawo jazdy – najpierw na motocykl, a później samochodowe. Pierwsze administracyjne przeszkody nieco przypominały współczesność – świadectwo lekarskie (którego nawet nie widział, lekarz wypełnił pozostawiony mu formularz), „świadectwo moralności” (czyli niekaralności), wyciąg z ksiąg ludności od administratora domu, odpis metryki urodzenia, dwie fotografie i mnóstwo znaczków skarbowych. Już po kilku tygodniach egzamin, oczywiście na własnym motocyklu (Indian z wózkiem). Autor wykonał samodzielnie (egzaminator wolał nie wsiadać do wózka) trzy okrążenia latarni na zbiegu ulicy Daniłowiczowskiej z ulicą Hipoteczną – i po egzaminie. Jeśli chodzi o przepisy drogowe, to nadal obowiązywały stare, wyznaczone jeszcze przez rosyjskiego policmajstra, jednak ponieważ nie można było zdobyć tekstu, więc nawet egzaminator ich nie znał.

W wyciągu z przepisów umieszczonym na ostatnich kartach małej, zielonej książeczki prawa jazdy najważniejsze było zalecenie trąbienia, jazdy prawą stroną, zakaz płoszenia koni i wymóg zapalania światła po zmroku. A sam egzamin na samochodowe prawo jazdy, u tego samego egzaminatora, który stanowczo wolał pozostać poza autem, polegał ponownie na objechaniu rzeczonej latarni.

Posiadaczem pierwszego zezwolenia na poruszanie się pojazdem mechanicznym był jednak Karl Benz. Skargi współmieszkańców Mannheim na hałas i smród emitowany przez jego pojazd zmusiły go do wystąpienia do miłościwie panującego wówczas w Großherzogtum Baden Fryderyka I o stosowne zezwolenie. I tak w 1888 roku uzyskał ważne na cały Mannheim i okolice pierwsze w świecie prawo jazdy w postaci „zezwolenia na jazdy próbne opatentowanym pojazdem motorowym” („Berechtigung zur Durchführung von Versuchsfahrten mit einem Patentmotorwagen”).

REKLAMA