Sommer: Czarna wrona dla Michnika

REKLAMA

Ostentacyjne nagradzanie Adama Michnika i Jana Krzysztofa Bieleckiego najwyższym polskim odznaczeniem, czyli Orderem Orła Białego, jest miarą degrengolady, jaka dotknęła polskie państwo. Cóż bowiem dla Polski zrobił Adama Michnik? W latach 60. minionego wieku, jako dziecko członków komunistycznej nomenklatury, zapewne w ramach młodzieńczego buntu, prowadził walkę o komunizm z ludzką twarzą. W 1968 roku, jak dziesiątki tysięcy innych warszawiaków, brał udział w wydarzeniach marcowych. Został usunięty ze studiów, co wcale nie przeszkodziło mu w budowaniu osobistej kariery i wojażowaniu po Europie w czasach, gdy dla zwykłych Polaków było to nie do pomyślenia. Dzięki tym wojażom stał się znany wielu zachodnim lewakom, co potem umiejętnie dyskontował.

Na początku lat 80. spędził kilka lat za kratkami – jednak podobny los spotkał wielu innych ludzi. Co więcej, Michnika dotknął tak mocny syndrom sztokholmski, że zakochał się bezkrytycznie w swych prześladowcach – Wojciechu Jaruzelskim i Czesławie Kiszczaku. Biorąc to pod uwagę, znacznie trafniejszą nagrodą dla niego byłby order czarnej wrony. Z kolei pod koniec lat 80. Michnik wziął udział w układach w Magdalence oraz w obradach okrągłego stołu, dzięki czemu udał mu się numer życia – załatwienie koncesji na pierwszy niekomunistyczny dziennik. Jak się okazało, ta koncesja była warta miliardy dolarów. A przy okazji zarabiania takiego szmalu Michnik mógł walczyć z polskością na najrozmaitszych poziomach – od szkalowania na każdym kroku polskich tradycji narodowych poczynając, na rozkręcaniu hucpy związanej z Jedwabnem kończąc. Nie bez powodu jeden z dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, Michał Cichy, określił tę redakcję mianem „Żydowskiej Organizacji Bojowej lat 90.”.

REKLAMA

Czym z kolei w sposób szczególny zasłużył się Polsce Jan Krzysztof Bielecki? To wie chyba tylko Bronisław Komorowski. Bielecki bowiem od wczesnej młodości cechował się jedynie wybitnym ciągiem do synekur. I trzeba mu przyznać, że w dziedzinie ich zajmowania osiągnął perfekcję. Zajmował tylko najlepiej płatne i wymagające najmniejszej pracy państwowe posady. Dzięki temu zrobił pokaźny majątek. Słowem: Order Orła Białego dostał lewacki geszefciarz, który zrobił numer życia wart rzeczywiście wielkie pieniądze, oraz zwykły pieczeniarz.

Czyżby na tym odznaczeniu ciągle ciążyła klątwa carycy Katarzyny, która sama dostała ten order od Stanisława Augusta Poniatowskiego, a gdy już tak bardzo zasłużyła się dla Polski, że ją zlikwidowała, nadawała go – jak głosi legenda – co lepszym kochankom?

REKLAMA