Ziemkiewicz: Rosjanie są zadowoleni z wersji wybuchu, bo sami ją podtrzymują

REKLAMA

Kilka dni temu Tomasz Sommer opublikował na naszym portalu tekst, w którym wyraził opinię, że jeśli w Smoleńsku miał miejsce zamach, to Jarosław Kaczyński, gdyby doszedł do władzy, najprawdopodobniej nie zrobiłby w tej sprawie więcej niż Donald Tusk – a być może jeszcze szybciej i skuteczniej starałby się ją zamieść pod dywan (tekst dostępny tutaj). Z tego prostego powodu, że obecnie Polska nie posiada żadnych środków, przy pomocy których mogłaby wymusić jakąkolwiek rekompensatę, czy to fizyczną czy przynajmniej moralną. Tezę tę zradykalizował Rafał Ziemkiewicz w najnowszym felietonie zamieszczonym w Interii, w którym daje do zrozumienia, że w gruncie rzeczy wariant zamachu… jest Rosji nie tylko na rękę, ale sama Rosja ten wariant propagandowo wykreowała:

„Putin, całkowicie świadomie i z premedytacją, gra na to, żeby świat był przekonany, że to był zamach – zarazem nie mogąc tego przekonania zweryfikować. Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości (ja nie miałem niemal od pierwszych dni po tragedii), to po tym, jak Rosjanie w odpowiedzi na pojawienie się przesłanek, iż w tupolewie doszło do wybuchu, demonstracyjnie okazali wybranym dziennikarzom wypucowane do czysta szczątki – gra Putina jest już jasna do bólu. Jeśli przyczyną katastrofy nie był zamach, to rządzący Rosją czekiści mają w rękach niezbite dowody, których okazaniem w minutę osiem mogą raz na zawsze zdezawuować „teorie spiskowe”, jak je nazywają tutejsi propagandyści. Jeśli tupolew rozbił się o brzozę, wystarczy zaprosić zagranicznych ekspertów (których demonstracyjnie zaprosił Putin do badania niedawnej kraksy samolotu ATR na Syberii – co też jest elementem jego gry, tej samej, co umycie wraku) i tę brzozę im pokazać. Dzisiejsza technika badania tzw. mikrośladów, jak mówią fachowcy, pozwoliłaby odkryć na niej nawet pojedyncze atomy metalu. Minuta osiem – i sprawa jest jasna jak dwa a dwa.”

REKLAMA

Ziemkiewicz przekonuje, że Rosjanie celowo nie chcą rozstrzygnąć sprawy:

„Jeśli przyczyną katastrofy nie był wybuch, tak samo – zaprosić fachowców, okazać dowolny szczątek wraku, zebrać z niego mikroślady. I już wszystko wiadomo.
Ale Putin nakazał coś dokładnie odwrotnego. Brzozę – ściąć i zniszczyć, żeby nie było poza jego „specjalistami” nikogo, kto ją w ogóle widział na oczy. Wrak – umyć. Pole wokół lotniska zaorać, obsypać świeżym piaskiem, obsadzić nowymi drzewami. Z innymi dowodami – przez wzgląd na objętość nie podaję innych przykładów – podobnie. Kto niszczy dowody, ten jakby przyznawał się do zbrodni, i to dla świata oczywiste. Ale właśnie – „jakby oczywiste”. Putin dba, by wszelkie poszlaki wskazywały na winę Rosji, ale także, by nie było dowodów rozstrzygających. Zresztą, nawet gdyby były dowody zbrodni, i to niezbite, Rosja to nie Libia czy Korea Północna. Nikt się nie odważy ogłosić jej „państwem zbójeckim”. A oficjalnie, na wszelkie – nie, nie sugestie, na zwykłe pytanie, Rosja odpowie najświętszym oburzeniem: jak to, co wy nam tu śmiecie sugerować? Ośmielacie się kwestionować nasz śledztwo, które przecież wszystko dawno wyjaśniło?!”

Były autor „NCz!” konkluduje jakby bezpośrednio przedstawiając tezy z „Wariantu rozbiorowego” – wywiadu rzeki Tomasz Sommera ze Stanisławem Michalkiewiczem na temat stanu obecnego państwa polskiego (książka dostępna tutaj):

„Pisałem wielokrotnie, że III RP musi upaść, i to już w perspektywie kilku lat. Nie ze względu na Smoleńsk, choć i to ma znaczenie, ale z tego samego powodu, dla którego upadła PRL – z powodu chronicznej niewydolności, ogólnej niemożności wszystkiego. Pytanie – najważniejsze z pytań – jest już tylko takie, co przyjdzie po tym upadku: czy jakaś, jakkolwiek ją nazwiemy, IV Rzeczpospolita – czy „Priwislanskij Kraj”, czy też „Generalgouvernement”. Względnie, w scenariuszu najczarniejszym, jedna strona Wisły tu, druga tam.„

Niestety – nic dodać, nic ująć…

REKLAMA