Egalia czyli bezpłciowe przedszkole

REKLAMA

Szwecja to stachanowiec unijnego postępu. Na nczas.com wielokrotnie informowaliśmy o kontrowersyjnych projektach naszego północnego sąsiada. To skandynawskie państwo jako pierwsze w Europie podjęło próbę “zniesienia części ograniczeń prawnych obowiązujących przy zmianie płci” (więcej tutaj), zasłynęło żądaniem zmiany nazwy błony dziewiczej (więcej tutaj), przyznało zasiłek przez wzgląd na „uzależnienie od heavy metalu” (więcej tutaj oraz tutaj) itp.

Rzeczpospolita poinformowała o kolejnej cegiełce postępu, którą w sztokholmskim przedszkolu Egalia pedagodzy dołożyli do wieży Babel postępu.

REKLAMA

Egalia to miejsce „w którym płeć nie istnieje”, a wszyscy są dla siebie „bezpłciowo równi”. Placówka kultywuje „wartości gender i równouprawnienie”. Nowoczesne podejście do wychowania znalazło odbicie „w urządzeniu wnętrz i doborze lektur”. W dziecięcych czytankach dominują historie par tej samej płci oraz rodzin rozbitych (samotnych ojców / matek). Z literackiego kontekstu NORMALNYCH, heteroseksualnych rodzin zrezygnowano ponieważ „takie rodziny i tak są obecne wszędzie” a przedszkole „chce stanowić przeciwwagę dla segregowanego ze względu na płeć, konserwatywnego społeczeństwa”.

W Egalii nawet zabawki (zwłaszcza lalki i maskotki) zostały pozbawione cech, które mogłyby sugerować konkretną płeć.

Zatrudniony w placówce personel do swoich podopiecznych może zwracać się jedynie „bezpłciowo”. – Grupy dzieci nie nazywamy dziewczynkami czy chłopcami. Mówimy o nich „koledzy” – wyjaśniła Rzeczpospolitej Lotta Rajalin (szefowa przedszkola); dopuszczalna jest również forma hybrydowa „ono” (hen).

Powyższa perwersja równouprawnienia to i tak nic w porównaniu z eksperymentem pedagogicznym, który z powodzeniem realizuje od 2007 roku przedszkole w Oslo (Norwegia) przy ulicy Bjerkealeen (o sprawie informowaliśmy po raz pierwszy 2 lata temu). W placówce panuje klimat „naturalnej seksualności”. Przejawia się on w pełnej akceptacji dla biegających nago dzieci, którym wolno zaglądać sobie do pupy, onanizować się a nawet imitować kopulację (granicą swobody jest zakaz „wkładania do środka”).

– Uważa się, że seksualność wśród dzieci jest nieistotna. Otóż jest. Dlatego seksualnych zabaw dzieci nie należy powstrzymywać, nawet w przedszkolu – mówi przedszkolanka Pia Friis. Pani pedagog zaznacza jednak, że „seksualność należy socjalizować tak, aby dzieciom nie wolno było trzymać się za genitalia podczas posiłków”.

REKLAMA