Ludzie nie chcą hybryd

REKLAMA

Mimo wielu zachęt podatkowych mieszkańcy Londynu nie są zbyt chętni, by przesiadać się z tradycyjnych samochodów spalinowych na auta hybrydowe – z napędem tradycyjnym i elektrycznym.

W ramach walki z nieistniejącym tzw. globalnym ociepleniem w promocję samochodów hybrydowych zaangażował się (prawicowy?) premier Dawid Cameron, a także Boris Johnson (prawicowy?) burmistrz Londynu, który w ciągu 5 lat chciał nakłonić aż 100 tysięcy mieszkańców brytyjskiej stolicy do korzystania z samochodów hybrydowych.

REKLAMA

W związku z tym wprowadzono szereg ulg i udogodnień. Jak informuje „Rzeczpospolita”, kierowcy kupujący samochód hybrydowy mogą dostać od podatników zniżkę do 5 tys. GBP i płacą niższą akcyzę. Ponadto lokalne samorządy pokrywają koszt instalacji gniazdka w garażu, a w Londynie wybudowano publiczną sieć elektrycznego ładowania samochodowych akumulatorów.

Mimo marnotrawienia sporych pieniędzy podatników samochody hybrydowe przyjmują się w Wielkiej Brytanii bardzo słabo. W całym kraju samochody z napędem hybrydowym stanowią 0,03 procenta ogółu pojazdów dopuszczonych do ruchu – podaje „Rz”. Nie ma się co dziwić, skoro po kilkugodzinnym ładowaniu akumulatora można przejechać… 60 km.

Tylko jak można mówić, że samochody z napędem elektrycznym są ekologiczne? Przecież by wyprodukować do nich prąd, a następnie dodatkowo go przesłać siecią, spala się w większości nieekologiczne paliwa kopalne (realizowany wieloletni plan brytyjskiego rządu zakłada osiągnięcie 15-procentowego udziału energii odnawialnej w budżecie energetycznym kraju).

Źródło: rp.pl

REKLAMA