Makabra w Niemczech. Sama przeprowadziła aborcję. Wszystko relacjonowała w mediach społecznościowych

Źródło: Instagram
REKLAMA

O Esther Mauesberger, niemieckiej fotograf zrobiło się głośno. Niestety nie dzięki jej pracy artystycznej a za sprawą makabrycznego czynu, którym pochwaliła się publicznie. Kobieta usunęła w domu ciążę. Przebieg całego procesu szczegółowo opisywała na Instagramie.

Nastawiam kąpiel. 18 godzin po pierwszych pigułkach zaczyna się krwawienie, które nasila się wieczorem. Choć chciałam to zrobić w sobotę rano, już wieczorem decyduję się wziąć Cytotec. Wiem, że moje ciało jest na to gotowe, ja także – tak zaczyna opis przebiegu tego, co ma wkrótce nastąpić.

REKLAMA

Jestem niespokojna, poruszam się szybko, czuję się chora. Bałam się stracić kontrolę nad moim ciałem, ale na szczęście tak się nie stało. Wracam do ubikacji. Czuję parcie. Nagle mięśnie się rozluźniają, a ze mnie wypływa wreszcie różowa bańka. To koniec. Nie muszę już tego trzymać, popatrzę na to nazajutrz rano zanim wyniosą śmieci. Stoję z moją przyjaciółką na balkonie i jestem szczęśliwa. Czuję się taka odważna i silna. #historiaprzerwaniaciąży, #jajestem,  #życiekobietymatki  – pisze bez cienia skruchy bądź zażenowania.

Mauesberger jest matką dwójki dzieci. Jak sama twierdzi kolejnego nie potrzebuje, bo to „ogranicza jej wolność”. W kraju jest znanym fotografem dziecięcym a jej konto na Instagramie jest pełne zdjęć…noworodków.

Relacja kobiety spotkała się z oburzeniem i niezwykle ostrą krytyką ze strony opinii publicznej.

Zobacz także: Nie wszystkie celebrytki to feministki. Jasny głos Natalii Kukulskiej: „Nie godzę się z tymi hasłami. Nie dokonałabym aborcji”

REKLAMA