Koreańczycy chcieli pobudzić gospodarkę dając wszystkim 10 dni wolnego. Skończyło się spektakularną klapą. Jak to się mogło stać?

pixabay.com
REKLAMA

Wprowadzając najdłuższe od dekad święto narodowe, prezydent Moon Jae-in miał motyw nieco inny niż zapewnienie odpoczynku swoim przepracowanym obywatelom. Przedłużony urlop miał na celu zachęcenie Koreańczyków do podróży po kraju, które miałyby zbawienny wpływ na podupadającą gospodarkę.

Niestety prezydent uzyskał efekt odwrotny od zamierzonego. Klasa średnia i zamożniejsza warstwa społeczna spakowali walizki i wyjechali wypoczywać do takich miejsc jak Japonia, Tajlandia, Chiny, USA czy Europa.

REKLAMA

Tych, których nie stać było na wyjazd za granicę, nie mogli równie pozwolić sobie na podróże po kraju. Pieniądze, które w pierwotnym założeniu polityków miały zostać wydane na koreańskie hotele, restauracje i centra handlowe zasiliły gospodarki innych krajów.

Eksperci słusznie wątpili w powodzenie tego przedsięwzięcia. Teraz analitycy uważają, że wydatki publiczne będę jeszcze niższe.

Zobacz także: Ekonomiczny Nobel dla kontrowersyjnego Amerykanina Richarda Thalera. Zajmuje się libertariańskim paternalizmem

Koreańczycy podróżują częściej niż kiedykolwiek i jak podaje Korea Times wydają oni od 3,9 do 4,7 procent swoim dochodów za granicą. W drugim kwartale tego roku, ponad 6 milionów Koreańczyków wyjechało za granicę. Wszystko to kontrastuje z malejącymi coraz bardziej wydatkami publicznymi. Choć konsumpcja w kraju wzrosła o jeden punkt procentowy to według statystyk Banku Korei Koreańczycy wydali 4,1 mld dolarów za granicą.

Z tego powodu, ekonomista Lee Geun-tae zaproponował w wywiadzie dla The Korea Times, aby rząd zainwestował w renowację przemysłu rozrywkowego i kulturowego w kraju. W ten sposób zachęci się większą liczbę Koreańczyków do pozostania w domu w okresie wakacyjnym.

REKLAMA