Czy w Warszawie wyrośnie gigantyczna góra śmieci? Miasto ma poważne problemy

Śmierci Warszawa
Zdjęcie ilustracyjne. / Fot. PAP
REKLAMA

Należące do Warszawy Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania miasta unieważniło przetarg na wyłonienie firmy, która zajmie się zagospodarowywaniem odpadów i rozpisało nowy.Nikt nie chce pracować za proponowane kwoty. Sprawa ujawnia patologie na styku ratusz – jego firmy i prywatni wykonawcy, a wszystko to przy okazji rosnącej góry śmieci, z którą nie wiadomo co zrobić.

Urząd Miasta Warszawy przekazał swemu przedsiębiorstwu – MPO zadanie zagospodarowania odpadów, czyli śmieci. Zrobiono to bez przetargu.

REKLAMA

Ponieważ sama miejska spółka nie ma możliwości technicznych zrobienia tego i od wielu lat generuje straty , to z kolei ona rozpisała przetarg na gospodarowanie odpadami.

Marszałek Województwa Mazowieckiego w 2016 roku odmówił MPO pozwolenia dla instalacji mechaniczno – biologicznego przetwarzania zmieszanych odpadów komunalnych zlokalizowanej przy ul. Kampinoskiej 1 w Warszawie.

Druga instalacja – na Radiowie ma zgodnie z wyrokiem sądu być zamknięta.

W związku z tym MPO musi szukać podwykonawców. Tym samym generująca straty spółka stała się jedynie pośrednikiem w całym procesie.

To oczywiście podraża same koszty, bo miasto zamiast zlecić zadanie komuś kto mu sprosta, musi po drodze wyżywić swoją spółkę i urzędników, których w niej zatrudnia.

Zobacz też: Pechowa „trzynastka”? Nie w urzędzie! Zobacz, ile zgarną prezydenci największych miast!

Efekt jest taki, że wzrastają koszty gospodarki odpadami, a sam przetarg ogłoszony przez MPO został unieważniony, bo żadna firma nie chce zajmować się śmieciami za oferowane pieniądze.

I tak do przetargu na zagospodarowania i zutylizowania 107 208 ton odpadów z Bielan i Żoliborz nie zgłosił się nikt.

Do przetargu na obsługę pozostałych dzielnic i regionów miasta zgłosiły się po dwie firmy, lub jedna. W tych dzielnicach najtańszą ofertę przedstawiła firma Lekaro.

Problem polega jednak na tym, że oferta Lekaro dla każdej dzielnicy jest około 2 razy wyższa od tego, co chce zapłacić MPO. W przybliżeniu MPO oferuje ok 300 zł. za zagospodarowanie jednej tony, a nikt nie chce zrobić tego za mniej niż 600.

W związku z tym w grudniu unieważniono rozpisany w lipcu przetarg, a w styczniu rozpisano nowy.

Po drodze część pieniędzy przeznaczona na zagospodarowanie odpadów rozpłynęła się. Miasto przez pół roku utrzymywało za nie przynoszącą straty spółkę i płaciło za urzędnicze procedury – obsługę dwóch przetargów, w tym jednego unieważnionego.

Wiadomo jaki będzie efekt. Miasto by zagospodarować odpady będzie musiało przerzucić dodatkowe, całkowicie niepotrzebne koszty na mieszkańców, co najprawdopodobniej skończy się podwyżką cen za wywoź śmieci. Wszystko po to, by wyżywić swoją spółkę – MPO , pasożytniczego pośrednika.

Zobacz też: Uwaga kawosze. Przygotujcie się na podwyżki cen kawy

REKLAMA