Unijna propaganda w szkołach. Poprawność polityczna w sponsorowanych przez UE badaniach naukowych

REKLAMA

Według ustaleń brytyjskiego „The Sunday Times”, ponad 50 tys. europosłów oraz pracowników Parlamentu Europejskiego może teoretycznie wziąć udział w programie „EU – powrót do szkoły” (ang. „EU – Back to School”). Oficjalnie nikt tego nie mówi ale jest oczywiste, że kampania została przygotowana dla polityków, którzy w maju będą się starać o reelekcję.

Angażując się w program mogą – na koszt podatnika – spędzić dwa dni na wizytach w placówkach edukacyjnych w swoim okręgu wyborczym. Podczas spotkań mają się dzielić wiedzą o praktycznych aspektach pracy w instytucjach unijnych, pokazywać, jak decyzje podejmowane przez europarlament przekładają się na nasze codzienne życie. Znaczenie tego organu pomogą wyjaśnić młodzieży filmy instruktażowe (parlament przygotował dziesiątki tysięcy promocyjnych DVD), wielojęzyczne broszurki i krótkie ulotki. Jeśli na pogadankę z młodzieżą uda się posłom zaprosić media, to o profesjonalizm spotkania pomogą zadbać brukselscy spin doktorzy! Potwierdził to m.in. Jesús Gómez, doradca europarlamentu ds. komunikacji z mediami. Biurokraci mogli także wziąć udział w szkoleniu przygotowującym do „swobodnego przemawiania przed młodym audytorium”.

REKLAMA

Proszę więc uważać, kto odwiedza szkołę Państwa dzieci! Prawie dorosłym lub już nawet pełnoletnim pociechom można zasugerować zadanie pytania o koszt całej eskapady. – Pamiętam ze szkoły lekcje rosyjskiego, na których towarzyszka nauczycielka mówiła jak to nasz kraj korzysta z mądrości i wielkości Związku Radzieckiego – podsumował pomysł eurokratów {outofmatrix} na portalu korwin-mikke.pl. Informacje o możliwych odwiedzinach europosłów warto kolportować, aby „młodzież była gotowa odpowiednio przywitać agitatorów”.

Przy okazji warto donieść, że Unia Europejska uruchamia nowy program wsparcia dla naukowców o nazwie „Horyzont 2020”. Jak zachwala Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, jest to „największy w historii program finansowania badań naukowych i innowacji we Wspólnocie”. Jego budżet na najbliższe lata został oszacowany na trochę ponad 77 mld euro (w cenach bieżących). Pieniądze podatników mają pomóc „stworzyć spójny system finansowania innowacji: od koncepcji naukowej, poprzez etap badań, aż po wdrożenie nowych rozwiązań, produktów czy technologii”. UE ma zapewnić naukowcom „doskonałe szkolenia i możliwość rozwoju kariery zawodowej”, a także „infrastrukturę badawczą”. Teoretycznie o dotacje mogą się starać „najbardziej utalentowani i kreatywni oraz ich zespoły prowadzące badania pionierskie najwyższej jakości”; kładący fundamenty pod „przyszłe technologie” i przecierający szlaki dla już powstających (ang. future and emerging technologies). Oczywiście instytucje unijne nie byłyby unijne gdyby zasady popierania „najlepszych, najzdolniejszych” nie przekreśliły poprawnością polityczną.

– O ile w 7 Programie Ramowym [poprzedniej edycji programu dotacji dla naukowców – dop. Red.] konsorcja występujące o finansowanie składały deklaracje, że zapewnią równy dostęp do projektu kobietom i mężczyznom, to teraz w Horyzoncie 2020 można dostać bonus za to, że w zespołach zasiadają kobiety lub są ich liderkami – wyjaśniła na portalu forsal.pl Katarzyna Walczyk-Matuszyk, koordynatorka ds. innowacji Krajowego Punktu Kontaktowego Programów Badawczych UE. Innymi słowy: jeśli dwa „innowacyjne projekty” uzyskają w postępowaniu kwalifikacyjnym zbliżoną liczbę punktów, to kasę podatników dostanie ten, w którym działa więcej kobiet! Starający się o dotację specjaliści będą więc musieli uwzględnić w swoich zespołach „parytet” płci! Będzie to problem zwłaszcza przy projektach teleinformatycznych i informatycznych.

Być może to dlatego Google ufundowało (m.in. w Polsce) jednorazowe stypendium na rok akademicki 2013/2014 „tylko dla kobiet studiujących kierunki informatyczne”. O 7 tys. euro (do 17 lutego) mogły ubiegać się „studentki studiów licencjackich, magisterskich lub doktoranckich”. Oczywiście gigant z Mountain View to prywatna korporacja, która – w przeciwieństwie do instytucji UE – rozdaje swoje własne pieniądze. Proszę sobie jednak wyobrazić, jakie poruszenie wywołałoby podobne stypendium tylko dla mężczyzn („najlepiej rasy białej”)…

REKLAMA