Tak Gersdorf wyrolowała kolegów sędziów. „I po co było chodzić ze świeczkami pod Sąd Najwyższy?” Jej projekt zmian w SN idzie jeszcze dalej niż chciał PiS

Małgorzata Gersdorf. Foto: PAP/Marcin Obara
Małgorzata Gersdorf. Foto: PAP/Marcin Obara
REKLAMA

Pamiętacie lipcowe protesty pod Sądem Najwyższym w Warszawie, gdzie zwolennicy opozycji zbierali się ze świeczkami, by bronić go przed proponowaną przez PiS reformą? Wszyscy oni mogą czuć się oszukani przez ludzi, których tak bronili. Małgorzata Gersdorf, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, przesłała właśnie prezydentowi Andrzejowi Dudzie swój projekt zmiany ustawy o SN w którym jest wszystko, czego chciał PiS, a nawet jeszcze więcej.

Projekt ten opisał w Monitorze Konstytucyjnym Piotr Rachtan, nie kryjąc jednocześnie swojego oburzenia na prezesa SN. „Gersdorf wycięła nam kiepski numer” – ocenił.

REKLAMA

Trzeba powiedzieć, że Sąd Najwyższy na tacy oferuje zwolennikom dobrej zmiany w wymiarze sprawiedliwości wszystko, czego pragnęli, a nawet więcej. Są bowiem w projekcie ławnicy społeczni, jest izba dyscyplinarna, jest bardzo poważny wpływ prezydenta na działanie SN. Są także zupełnie nieoczekiwane upominki, jak powołanie Rzecznika Sprawiedliwości Społecznej, który zapewne będzie właził w buty konstytucyjnego skądinąd Rzecznika Praw Obywatelskich – pisze Rachtan.

„Jest też nagłe pojawienie się w świeckim dotąd wymiarze sprawiedliwości Kościoła katolickiego i innych Kościołów oraz samych duchownych: oto ławników wybierać się będzie „spośród kandydatów wyróżniających się wiedzą prawniczą i zgłaszanych przez organizacje liczące co najmniej 10 000 osób, w tym stowarzyszenia, przedstawicieli pracowników, pracodawców, grupę obywateli, ale także Kościół katolicki oraz inne Kościoły i związki wyznaniowe w Polsce, jako depozytariuszy tradycyjnych wartości chrześcijańskich wyznaczających ustrojową treść wielu zasad zawartych w Konstytucji RP. Udział sędziów, ale przede wszystkim obywateli wybieranych bezpośrednio przez Sejm RP spośród osób wskazywanych przez organizacje społeczne czy Kościoły, pozwala na całkowite odpartyjnienie kontroli nad sądownictwem, a jednocześnie umożliwienie bezpośredniego uczestniczenia społeczeństwa w ocenie pracy sędziów, jak również zagwarantowanie, że przy ocenie pracy sędziów uwzględnione będą wartości, jakie leżą u podstaw życia społecznego. Ma to szczególne znaczenie w kontekście propozycji zgłaszania kandydatów na ławników, którymi mogą być również osoby duchowne posiadające odpowiednie kwalifikacje zawodowe” – czytamy w Monitorze Konstytucyjnym.

„A zatem Sąd Najwyższy ma być kolejną instytucją publiczną (po oświacie), w której zobaczyć będziemy mogli duchowne sukienki. Ponury żart ciśnie się na usta: oszczędzimy przynajmniej na togach” – ironizuje prawnik. „O co chodzi?” – zastanawia się próbuje znaleźć odpowiedź na to pytanie.

„Być może zamiarem prof. Gersdorf było zahamowanie prac nad projektem prezydenckim, może liczyła na wzbogacenie tematu reformy, na wzmocnienie pozycji prezydenta w jego sporze, dość w końcu pozornym, ze zwyczajnym posłem z Nowogrodzkiej oraz jego Prokuratorem Generalnym. Te mniej czy bardziej dziwaczne, czekoladopodobne wyroby ustawodawcze można byłoby tak tłumaczyć, gdyby nie… No właśnie, jest ten drobiazg, oczekiwany w zamian za nadanie prezydentowi (i duchowieństwu) nowej roli: Pierwszy Prezes próbuje wytargować nieobniżanie wieku przechodzenia sędziów SN w stan spoczynku, logicznie tłumacząc, że nie jest on równoznaczny ze stanem emerytalnym.

Można by zrozumieć te naiwne zamiary (naiwne, bo naprzeciw są wytrawni, cyniczni i bezwzględni gracze, którzy z Sądu Najwyższego i konstytucji robią sobie grubą nieprzyzwoitość), gdyby dało się pominąć fakt, że od 14 listopada gospodarzem prezydenckiego projektu ustawy jest już Sejm RP, którego marszałek nadał owemu projektowi numer 2003 i poddał procedurze kierując do pierwszego czytania na posiedzeniu izby; zatem wystąpienie prof. Gersdorf jest, delikatnie mówiąc, lekko spóźnione.

A poza tym zastanawiam się, po jaką cholerę chodziłem w lipcu ze świeczką pod Sąd Najwyższy…” – kończy Rachman.

źródło: Monitor Konstytucyjny

Czytaj też: Kaczyński premierem już w grudniu, Szydło na prezydenta Warszawy? Jest jeden warunek

REKLAMA