Korwin Mikke: Wykończyć (tfu!) „gejów” i homosiów!

REKLAMA

Jak wiadomo, proste sprzężenie zwrotne ujemne utrzymuje liczbę homosiów w społeczeństwie na poziomie 0.5% – 1%: homosie po prostu nie mogą mieć dzieci. Gdyby jakimś przypadkiem liczba ta wzrosła do np. 5%, to szybko spadnie.

Homosie nie są więc żadnym zagrożeniem dla społeczeństwa. Pytanie brzmi: skąd biorą się homosie? Cecha ta nie jest – a przynajmniej nie była – dziedziczona kulturowo. Żadne przekazy nie promują homoseksualizmu, a homoseksualiści w rodzinie ukrywają na ogół swoje preferencje. Więc skąd biorą się homosie?

REKLAMA

Odpowiedź brzmi: cecha ta musi jakoś być dziedziczona na poziomie genetycznym. Nie „bycie homosiem”, lecz „skłonność do zostania homosiem”, rzecz jasna. I nowi homosie biorą się stąd, że część homoseksualistów (i biseksualiści) zawiera normalne związki – i w ten sposób ta cecha jakoś się przenosi. Tymczasem dominujące dziś lobby (tfu!) „gejów” domaga się, by homosie wyszli na powierzchnię; by przestali udawać normalnych mężczyzn i żyli tylko między sobą – jak na porządnych homosiów przystało.

Otóż gdyby im się udało, oznaczałoby to wykończenie homoseksualizmu w ciągu dwóch pokoleń! Skąd braliby się nowi homosie, gdyby homosie nie mieli dzieci? Stąd zapewne rozpaczliwe wysiłki tych (tfu!) „gejów”, by szerzyć homopropagandę w przedszkolach, by homopary mogły adoptować dzieci – by homoseksualizm przenosił się kulturowo.

Jestem absolutnie przekonany, że nie przyniesie to efektu.

Jeśli nie ma podkładu genetycznego – tego utajonego pociągu do tej samej płci – to żadna propaganda nie pomoże. Normalny człowiek ma bowiem wobec homoseksualizmu rozmaite uczucia – ale mieszczą się one między rozbawieniem a skrajnym obrzydzeniem. Dzieci wychowywane przez homopary (o ile nie pochodzą przypadkiem od ojców-homosiów), jeśli w ogóle uda się homosiom skierować je na drogę swoich preferencyj, porzuca ją przy pierwszej okazji. Tak jak genetyczny homoś żyjący w normalnym stadle w pewnym momencie może poczuć skłonność do kogoś swojej płci, tak genetyczny heteryk wychowywany wśród homosiów na widok jakiejś dziewczyny poczuje taki sam zew. Z punktu widzenia homosiów zostanie „homosiem zboczonym”.

Paradoksalnie więc wskutek kolejnego sprzężenia zwrotnego ujemnego poczynania (tfu!) „gejowskiego” lobby spowodują radykalne zmniejszenie się liczby homosiów. O ile homosie będą tak głupi, by tych (tfu!) „gejów” posłuchać i dokonać masowego coming outu…

Przeczytaj również: Heterofobia i homo-patriotyzm (Korwin Mikke)

REKLAMA