Kłopoty z duszą

REKLAMA

W Europie, gdzie przeważają chrześcijanie, według badań Instytutu Gallupa aż jedna czwarta mieszkańców wierzy zarówno w zmartwychwstanie, jak i w reinkarnację.
W czytanych powszechnie rekolekcjach hinduskiego jezuity Anthony’ego de Mello, obok ewangelicznych nauk Jezusa łatwo dostrzec wpływy religii Wschodu. Zaniepokojona Kongregacja Nauki Wiary na czele z ówczesnym prefektem, kardynałem Josephem Ratzingerem, zbadała poglądy de Mello i w 1998 roku orzekła, że są one nie do pogodzenia z wiarą katolicką. Dotyczyło to również sprawy zmartwychwstania. Według de Mello człowiek po śmierci rozpływa się w nieosobowym Bogu, co jest przyrównywane do rozpuszczenia się soli w wodzie.

Do zamętu wokół zmartwychwstania przyczynił się też ruch New Age. Holistyczna wizja „Nowej Epoki” wskazuje na ogromny potencjał człowieka, jego dążenie do kontaktu z Siłą Wyższą, Bogiem jako kosmiczną Energią i każe wierzyć w reinkarnację, jako wyraz bezustannego rozwoju człowieka. Niektórzy zwolennicy tego ruchu oskarżają wręcz papiestwo o wymazanie prawdy o reinkarnacji (metempsychozie – metempsychos Pitagorasa), głoszonej przez niektórych Ojców Kościoła. Ostrożne tony rewizji pewnych stwierdzeń dają się zauważyć nawet w polskim Kościele.

REKLAMA

Kwestie metempsychozy głoszonej przez niektórych myślicieli chrześcijańskich w porównaniu z dogmatem katolickim o zmartwychwstaniu ciała nie są przy tym łatwe do omówienia, ponieważ nauka Kościoła nie zrodziła się w wyniku jednorazowego aktu. Kształtowała się przez wiele wieków, w gorących, a nieraz nawet krwawych sporach.

Na wykształcenie się zrębów teologii największy bodaj wpływ miał Szaweł z Tarsu (święty Paweł), najpierw faryzeusz i zaciekły wróg pierwszych chrześcijan. Gdy wyruszył tępić zwolenników Jezusa, w drodze do Damaszku utracił wzrok. Pojął swój błąd i w wyniku mistycznych doznań stał się najwybitniejszym propagatorem Dobrej Nowiny. Nazywany przez niektórych trzynastym apostołem, „poroniony płód Pański”, jak się sam określał, był intelektualistą, poliglotą, a przede wszystkim obywatelem rzymskim, co dawało mu wiele praw, m.in. nietykalność osobistą i możliwość nieograniczonego podróżowania. Paweł dotarł więc z nauką o Jezusie Mesjaszu do Grecji, uważanej wówczas za kraj o przodującej kulturze. Musiał się tam zetknąć z filozofią neoplatońską, pitagoreizmem, misteriami orfickimi, a więc również z pojęciem „wędrówki dusz”.

Był to czas nie tylko prześladowań chrześcijan, ale i zamieszania „doktrynalnego” spowodowanego pojawianiem się kolejnych ewangelii. Dopiero w końcu IV i na początku V wieku Kościół ustalił teologiczne fundamenty. Wtedy też wykrystalizował się kanon Starego i Nowego Testamentu. Na synodach nicejskim w 325 roku (kiedy odrzucono arianizm) i kartagińskim w 397 roku ostatecznie zakwestionowano wiarygodność wielu pism, określając je jako apokryfy. Wśród nich znalazły się ewangelie Tomasza, Judasza, Bartłomieja i Apokalipsa Piotra i Pawła. Odrzucono je jako fałszywe, nienapisane pod wpływem Ducha Świętego. Do kanonu biblijnego włączono cztery Ewangelie, Dzieje Apostolskie, 13 listów świętego Pawła, siedem listów powszechnych, anonimowy List do Hebrajczyków oraz Apokalipsę przypisywaną świętemu Janowi.

Co teologowie znaleźli w kanonie o zmartwychwstaniu? W Księdze Rodzaju Bóg zapowiada, że wyniszczy, „co istnieje na powierzchni ziemi – cokolwiek stworzyłem”. Niektórzy zastanawiali się, dlaczego w takim razie życie wraca z powrotem na ziemię? Czyżby zadziałało tajemnicze prawo reinkarnacji, tak jak na to wskazują cykle przyrody?

Gnoza w kanonie

Wśród pierwszych chrześcijan wyłonili się gnostycy, którzy powoływali się na słowa świętego Pawła: „Kiedyś i ja prowadziłem życie bez Prawa”. Przy czym „Prawo”, czyli „Zakon”, oznaczał Biblię. Zanim Paweł się nawrócił, był prawowiernym Żydem, dlatego Bazylides, gnostyczny zwolennik reinkarnacji z Syrii, odczytał te słowa jako kolejny dowód, że Apostoł w poprzednim wcieleniu „bez Prawa” był kimś innym, „w ciele zwierzęcia albo ptaka”. Podobnie interpretował Bazylides słowa z Księgi Wyjścia, że Bóg zsyła kary za niegodziwość aż do trzeciego i czwartego pokolenia, co tłumaczył tym, że reinkarnacja jest karą za grzechy.

Zwolennicy „wędrówki dusz” znaleźli też dowody w Ewangeliach. W Ewangelii wg świętego Łukasza Jan Chrzciciel jest uznawany za wcielenie proroka: ma przyjść przed Jezusem „w duchu i mocy Eliasza”. Król Herod mówi o Jezusie: „To Jan Chrzciciel”, a przecież przedtem kazał Jana ściąć. Sam Jezus mówi, że Eliasz, owszem, już przybył, z czego uczniowie zrozumieli, że mówi o Janie Chrzcicielu. Czyż nie oznacza to, że dusza Jana wędrowała, wcielając się w Jezusa? – pytali zwolennicy metempsychozy.

Bazylides, mocno oddziałujący na grupy chrześcijan, sądził, że dusza, przechodząc w inne ciało, przenosi wcześniejsze grzechy. Pogląd ten powziął z obserwacji cierpienia towarzyszącego ludziom już w chwili narodzin – dziecko krzyczy wraz z matką, bo cierpi wcielona dusza, dowodził. Jezus, jak twierdził Bazylides, nie mógł jednak cierpieć, ponieważ zamienił się cielesną powłoką z niosącym krzyż Szymonem Cyrenejczykiem. Chrystus zatem nie musiał zmartwychwstać.

Wielość poglądów wczesnochrześcijańskich powodowała, że kilka fundamentalnych kwestii, w tym sprawa metempsychozy i zmartwychwstania, nurtowało Kościół od zarania. Szczególny niepokój teologów budziły w II wieku spekulacje gnostyczne Marcjona i Walentyna. Doketyści ci sądzili, że cielesność Chrystusa była złudzeniem (grec. dokein). Ich zdaniem wskazywały na to zdarzenia opisane w Ewangelii – przejście zdematerializowanego Jezusa przez tłum, chodzenie po wodzie czy nagłe zniknięcie Zbawiciela w drodze do Emaus. Chrystus nie musiał więc zmartwychwstać, gdyż był rodzajem urojenia Jego uczniów. Ponieważ nie istniały Ciało i Krew Jezusa, doketyści nie uznawali sakramentów.

Orygenes o nieśmiertelności duszy

Ścieranie się poglądów i krytyka gnozy nie były złem samym w sobie, gdyż walka ideowa przyczyniała się do wypracowania teologii Kościoła. W dziele „O zmartwychwstaniu ciał” żarliwy apologeta chrześcijaństwa, Rzymianin i prawnik Tertulian, już w II wieku ostro skrytykował poglądy gnostyków, twierdząc, że ciało zmartwychwstaje; i tak dusza, jak i ciało pochodzą z nasienia ojca. Wywód ten wzbudził jednak poważne zastrzeżenia, bo czy dusza może zrodzić się z nasienia?

Tertulian nie zgłębiał tajemnic wiary, był raczej jej gorliwym obrońcą. W zwalczaniu gnozy bardziej zasłużył się święty Ireneusz, autor m.in. „Adversus haereses” (Przeciw herezjom). Podstawą metodologiczną jego badań było odrzucenie wszelkich spekulacji, tajnych tradycji gnostyckich i oparcie się jedynie na słowach Ewangelii. W wyniku tych studiów ciału – a więc Eucharystii, Ciału Jezusa i Zmartwychwstaniu – Ireneusz przywrócił istotne znaczenie. Jego wywód stał się podstawą oficjalnych nauk teologicznych.

Zbyt wiele jednak pytań dotyczących duszy i ciała czekało nadal na zadowalające odpowiedzi. Próbę znalezienia teologicznych racji w kwestii zmartwychwstania i metempsychozy podjął jeden z wielkich, acz kontrowersyjnych Ojców Kościoła, Orygenes.

Urodzony najprawdopodobniej w Aleksandrii około 185 roku (żył do około 254) był wybitnym znawcą filozofii greckiej, neoplatonizmu, Pisma Świętego i języków semickich. Aby zmysły nie mąciły mu umysłu, teolog kazał się wykastrować (czego później żałował). Kościół nie miał wówczas żadnej ustalonej nauki o pochodzeniu duszy i zmartwychwstaniu, oprócz ewangelicznych opowieści i interpretacji świętego Ireneusza, więc Orygenes postanowił zająć się tym problemem, o czym wspominał w „Komentarzu do Ewangelii św. Jana”.

Nie wiadomo, czy napisał zapowiadany traktat o zmartwychwstaniu i metempsychozie, gdyż nie dotrwał on do naszych czasów. Szkoda, bo wiele wskazuje, że Orygenes usiłował wyjaśnić w nim kluczową sprawę „wędrówki dusz”, która narobiła tyle zamieszania w formującym się Kościele. W zachowanych pismach nie ma jasnych dowodów, które by wskazywały, że Ojciec Kościoła był zwolennikiem reinkarnacji, jak mu to przypisywano. Wręcz przeciwnie: leczymy tych, którzy cierpią na głupią wiarę w reinkarnację, pisał wprost Orygenes w diatrybie przeciw Celsusowi.

Teolodzy współczesnego Kościoła przytaczają także inne fragmenty z pism Orygenesa, np.: „Prawy chrześcijanin, odrzucając jako fałsz naukę o reinkarnacji…” lub „Inni ludzie, ci którzy stoją daleko od kościelnej nauki, mogą żywić przekonanie, że dusze opuszczają ciała ludzkie i – odpowiednio do stopnia swej grzeszności – wchodzą do ciała psów. My jednak czegoś takiego w Piśmie Świętym nigdzie nie znaleźliśmy” (oba cytaty z „Komentarza do Ewangelii św. Mateusza”).

Kłótnia o duszę

W tym czasie Kościół nie miał wypracowanej nauki o pochodzeniu dusz poza pewnikiem, że pochodzą one od Boga. Próby wyjaśnienia tych kwestii przez Orygenesa wynikały z istnienia kolejnych herezji gnostyckich, jak np. Marcjona, który głosił, że istniało dwóch Bogów – okrutny starotestamentowy i miłosierny ewangeliczny. Orygenes uważał, że Bóg jest jeden. Dusze zostały stworzone jeszcze przed stworzeniem świata. Odpierając zarzuty marcjonistów twierdzących, że to okrutny Bóg żydowski kreuje nierówność dusz, w związku z czym rodzą się na przykład kaleki, Orygenes sięgnął też do idei platońskich czy stoickich, twierdząc, że dusze zostały stworzone w jednym momencie w całkowitej równości i stanowią byty odwieczne współistniejące z Bogiem. Wskutek grzechu pierworodnego dusze poupadały i stały się istotami aniołów, ludzi i demonów. Ciała eteryczne nabrały cech materii, sądził Orygenes, a Bóg stworzył świat zmysłowy, aby stał się sposobem na odkupienie grzechów ludzi.

Poglądom Orygenesa sprzeciwił się biskup Aleksandrii Demetriusz, który oskarżył go o niekanoniczne przyjęcie święceń kapłańskich i błędy teologiczne. Sam Orygenes, którego nauki zyskiwały coraz większy rozgłos, po latach nauczania, pisania i podróży zmarł około 254 roku w Tyrze (torturowany za wiarę w czasach prześladowań cesarza Decjusza). Nauk Orygenesa nie zapomniano. Około 300 roku Grek Metody z Olimpii skrytykował orygenesowską doktrynę zmartwychwstania jako zbyt skłaniającą się ku duchowości, a nie ciału.

Doniosłą walkę z pismami Orygenesa stoczył potem Piotr z Aleksandrii (zm. 311), a następnie święty Hieronim z Dalmacji (347–420). Punktem krytycznym sporu stawała się sprawa preegzystencji dusz, ich nieograniczonej wolności, zmartwychwstania ciał oraz cykliczności świata. Orygenes uznawał bowiem, że po całkowitym odkupieniu Szatan się nawróci, wszystkie dusze zostaną przywrócone i cała historia świata zacznie się od nowa. Ale to mogło oznaczać, że dusze wcielą się w inne byty cielesne, a zatem jego teorie przeczyły prawdom ewangelicznym.

Zmartwychwstanie – tak, reinkarnacja – nie

Zaciekłe dyskusje świętego Hieronima ze zwolennikiem Orygenesa Rufinem nie wyjaśniły spornych kwestii. W IV–V wieku Kościół nadal był na rozdrożu, borykając się z pytaniem: jak odnieść się do preegzystencji dusz i kwestii zmartwychwstania ciał. W połowie VI wieku patriarchowie Antiochii i Jerozolimy odrzucili niektóre poglądy teologa z Aleksandrii, pomimo innego zdania zwolenników Orygenesa w Palestynie. Trzeba było autorytetu. Do sporu włączył się zatem Justynian Wielki (527–567), uważający się nie tylko za wybitnego cesarza, ale i za teologa. Po przestudiowaniu pism Orygenesa w edykcie z 542 roku cesarz uznał go za heretyka.

Jedenaście lat później na V soborze powszechnym w Konstantynopolu ostatecznie poddano krytyce sprawę preegzystencji dusz, zmartwychwstania oraz zapowiadanego przez Orygenesa końca mąk piekielnych i powszechnego zbawienia. Na soborze zebrało się 150 biskupów pod przewodem patriarchy Eutychiusza, ale papież Wigiliusz, mimo że był wówczas w Konstantynopolu, odmówił udziału. Wskutek nacisku cesarza potępiono „błędy” Orygenesa i zniszczono większość jego dzieł. Potępiono też naukę o preegzystencji dusz kontynuatorów mistrza z Aleksandrii (Didymusa z Aleksandrii i Ewagriusza z Ponticos). Pod presją Justyniana papież podpisał dokumenty soboru.

Prawdopodobnie właśnie wtedy zniszczono nauki Orygenesa o metempsychozie. Niektóre doktryny Orygenesa musimy więc przyjąć z przekazów jego przeciwników lub zwolenników. Tak być może narodziła się legenda o zniszczeniu dzieła wielkiego Ojca Kościoła o „wędrówce dusz”. Nie jest pewne, czy przypadkiem nie przyklejono Orygenesowi łatki zwolennika reinkarnacji. Oto w „Obronie Orygenesa” Pamfila z Cezarei znajdujemy, że ktoś oskarżył mistrza z Aleksandrii o szerzenie nauki o reinkarnacji. Sam Pamfil dodaje, że Orygenes, jeśli już pisał lub mówił o reinkarnacji, to zwierząt. Ojciec Kościoła spekulował też wokół spadania dusz na różną odległość, tak że niektóre stawały się aniołami, inne ludźmi, a inne bezrozumnymi zwierzętami (najgorsze stawały się diabłami). Orygenes dodawał też, że Kościół jest „wielką szkołą dusz”. To zbytnie uduchowienie teologii doprowadziło w końcu, jak sugeruje tekst Pamfila, do oskarżenia Orygenesa o głoszenie „wędrówki dusz” na wzór pitagorejski.

Na dodatek Orygenes pisał niejasno o „fluktuacji” dusz. W jednym „eonie” dusza może wznieść się do nieba, a w następnym osłabnąć i stać się demonem. Wahał się też w kwestii dusz upadłych, przechodzących np. w „stwory morskie”. Był więc momentami wyraźnie niezdecydowany i być może dopiero nieznane nam dzieła wyrażały jego ostateczne poglądy.

A jak widzieli kwestie zmartwychwstania i reinkarnacji następni Ojcowie Kościoła? Święty Augustyn (354–430) odrzucał metempsychozę, przeciwstawiając ją zmartwychwstaniu. „Chrześcijańska koncepcja czasu opiera się na przekonaniu, że Chrystus raz jeden tylko umarł za nasze grzechy, że powstał z martwych, by już więcej nie umierać; że śmierć nie ma już nad nim władzy […] chrześcijanie są powołani do tego, żeby po swoim zmartwychwstaniu być u Pana” – pisał w dziele „O Państwie Bożym”, odrzucając wędrówkę dusz. Wiarę Kościoła w zmartwychwstanie w VII wieku potwierdził XI Synod w Toledo w Hiszpanii. W średniowieczu, pomimo szerzenia się rozmaitych herezji, oficjalny Kościół utrzymywał dogmat o zmartwychwstaniu „we własnych […] ciałach” (potwierdził to IV sobór laterański i lugduński w 1274 roku). Podobnie określał zmartwychwstanie Tomasz z Akwinu, którego nauki zastąpiły doktryny świętego Augustyna i nadal obowiązują w Kościele rzymskim.

Orzeczenia synodalne i doktrynalne powtarzali papieże i sobory (Benedykt XII w 1336 roku i sobór florencki w 1445 roku). Od metempsychozy odciął się także Kościół prawosławny i protestancki. Idee reinkarnacji odrzucił Sobór Watykański II, a w roku 2000 Jan Paweł II, pisząc list apostolski, dodawał: „Objawienie chrześcijańskie wyklucza reinkarnację”.

Orygenesowska wizja powszechnego zbawienia, a więc i „pustego piekła” w chwili zmartwychwstania i Sądu Ostatecznego, nadal porusza sumienia i teologiczną wyobraźnię. Świadczą o tym niedawne, bardzo gorące polemiki i trwający dotąd spór wokół tez ks. prof. Wacława Hryniewicza. Teolog ten dowodzi (za Orygenesem), że „piekło jest puste” i że wszyscy zmartwychwstaniemy. Co ciekawe, mniej więcej w tym czasie, w 1996 roku, Kościół anglikański przegłosował dogmat, że „piekła nie ma”.

Ci, którzy nie zmartwychwstaną za uczciwe życie, po prostu obrócą się w nicość. Może więc na wszelki wypadek lepiej być uczciwym? Nawet w polityce i pomnażaniu pieniędzy…

<źródło>

REKLAMA