Mahmud Ahmadineżad, prezydent Iranu – bloguje sobie już od jakiegoś czasu. Nie pisze zbyt regularnie, ot – skrobnie coś raz na parę miesięcy. Jego wpisy tłumaczone są z perskiego na arabski, francuski i angielski. Jak zauważa „New York Times”, blog pokazuje ludzkie oblicze przywódcy ortodoksyjnie islamskiego Iranu. Komentarze użytkowników również nie wydają się przesiewane przez specjalnie gęste sito. Właściwie to nie widać żadnego sita.
– Zdychaj powoli – życzy prezydentowi amerykański użytkownik Ken McFly.
– Jest pan zły – tłumaczy mu inny Amerykanin – Xochtil. Inny Amerykanin – z chińska podpisujący się jako Yao Ming – mówi za to:
– You are a nigger.
I o ile można się domyślać, że tego typu komentarze zamieszczane są po to, żeby pokazać światu jak wygląda merytoryczna dyskusja ze strony użytkowników z USA, to znaleźć też można komentarze, które prowokują do dyskusji.
O ile komentarze po angielsku dopuszczają krytykę prezydenta, a nawet ostre ataki, to komentarze pisane po persku są bardziej wyważone. Choć – jak pisze „NY Times” – zdarzają się i sarkastyczne uwagi. Niejaki Ibrahim Sadegh – na przykład – podziękował prezydentowi za wzrost zatrudnienia. „Od kiedy państwo zaczęło racjonować paliwo” – pisze – „w moim miasteczku benzyną i ropą handlują nie dwie osoby, a trzy tysiące”.
Do większości komentarzy Ahmadineżad się nie odnosi. Pisze o rzeczach przeróżnych. – Urodziłem się w czasie, kiedy szach chciał oddać Iran w niewolę zachodniej cywilizacji – opowiada, wspominając swoje dzieciństwo w ubogiej rodzinie we wsi Garmsar, 90 km od Teheranu. Prezydent powątpiewa w holocaust, potępia Europę, która karze kłamców oświęcimskich. „Dlaczego w Europie wsadza się za kraty ludzi, którzy po prostu wyrażają swoją opinię” – pyta. W cytowanym przez siebie wywiadzie przywołuje wypowiedź człowieka, który przeżył holocaust. – Przeżył pan? Gratuluję – komentuje Ahmadineżad.
W swoim ostatnim poście ideę sprawowania władzy sprowadza właściwie do „zadowolenia Boga i uzyskania boskiej akceptacji”, czego nie da się osiągnąć bez „całkowitego oddania Najwyższemu”. Wtedy „nawet poświęcanie swojego życia i reputacji staje się słodkie”.
W sprawowaniu władzy, jak pisze, pomaga mu szyicki zbiór mądrości Nahj al-Balagha. To bardzo piękna księga, z tym, że ukończona w X w. Prezydent Ahmadinejad zdaje się jednak brać wszystko dosłownie i cytuje: „jeśli urzędnik dopuszcza się nieuczciwości i jest to udowodnione, trzeba go ukrarać. Może to być kara śmierci”. Ale to nie wszystko. „Urzędnik musi też być poniżony, żeby zdał sobie sprawę ze swych podłych uczynków”.
Prezydent miewa ze swoim blogiem kłopoty, bo jest co rusz z każdej strony hackowany. W 2006 roku stronę zaatakowali Izraelczycy. Jak można było przeczytać na izraelskich blogach, strona padła, ponieważ o określonej godzinie weszło na nią zbyt wiele osób.
Ahmadineżadd, jak zapewnia w jednym z wpisów, uważnie czyta każdy komentarz, „bo po to zakładał bloga”. Zachęcamy więc do komentowania blogerskich zapędów pana prezydenta. A nuż siądzie, zaduma się i przemyśli wszystko od początku? Kliknij tutaj aby przejść na prezydencki blog.