Batman a sprawa chińska

REKLAMA

We współczesnym świecie marketing to potęga. Za pośrednictwem mediów może wpływać na umysły milionów, jeśli nie miliardów mieszkańców globalnej wioski, ich sympatie polityczne i wybory konsumenckie. Może powodować, że za symbol upadku komunizmu zostanie uznany Mur Berliński, Niemcy zamienią się w ofiary II wojny światowej, zaś obozy zagłady przypisane zostaną Polakom. Jeden z największych i być może decydujących o przyszłych losach świata frontów tej marketingowej wojny został otwarty został na Dalekim Wschodzie. Rok przedolimpijski zintensyfi kował działania armii pijarowców walczących o kształt przyszłego wizerunku Chin, który przekłada się na opinię miliardów tak zwanych „zwykłych ludzi”, a ta z kolei na dziesiątki miliardów dolarów i bezcenny międzynarodowy prestiż. Chiny, które w ogóle nie zwracają uwagi na tak zwaną opinię międzynarodową (we wszelkich opiniotwórczych rankingach, tworzonych głównie w USA i Europie Zachodniej, znajdują się co najwyżej w połowie stawki, jeśli nie na samym końcu), stały się w okresie poprzedzającym olimpiadę wyjątkowo podatne na presję zewnętrzną. Igrzyska w Pekinie mają być bowiem wielkim sukcesem, ukazując światu jego bogactwo i potęgę Chin, początkując nowy etap w ich historii.

Tym samym chińskie władze chcą pogrzebać dotychczasowy wizerunek tego kraju, który na Zachodzie (a także w Polsce, która jest odbiorcą kultury i opinii z Europy Zachodniej i USA) kojarzy się z nędzą i zacofaniem maoizmu, totalitarnym rządem łamiącym prawa człowieka
oraz producentem tanich towarów o beznadziejnej jakości. Dlatego wielokrotne wezwania w 2007 roku do wycofywania szkodliwych chińskich produktów z rynku i towarzysząca
tym wydarzeniom medialna wrzawa były potężnym ciosem w renomę Fabryki Świata.
Pierwszą ofi arą śmiertelnej chińskiej produkcji niespodziewanie okazały się amerykańskie psy i koty, które zdechły po spożyciu karmy zawierającej melaminę (środek wykorzystywany między innymi do produkcji plastiku). Z amerykańskiego rynku natychmiast wycofano 60 milionów puszek karmy.

REKLAMA

Kolejny skandal wybuchł w maju. Tym razem Unia Europejska wykryła w dwóch rodzajach
chińskiej pasty do zębów glikol dietylenowy, trujący rozpuszczalnik przemysłowy, i kazała natychmiast wycofać je z rynku. Gdy testy we Włoszech i Portugalii potwierdziły obecność
szkodliwych substancji, pastę wycofały z rynków rządy Dominikany, Panamy i Australii.
Europejska komisarz do spraw konsumenckich Meglena Kunewa triumfowała: – Nasz system ostrzegania konsumenckiego udowodnił swoją przydatność dla całej Europy. Przypadki szkodliwych produktów na rynku hiszpańskim, pozwoliły od razu wycofać je z rynków
innych krajów. Tak działa system bezpieczeństwa europejskiego! W lipcu 2007 roku wycofano z rynku około miliona wyprodukowanych w Chinach piekarników-zabawek. Łatwe do otwarcia drzwiczki piekarnika stwarzały ryzyko poparzeń u dzieci. Tak stało się z pięcioletnia dziewczynką która nieopatrznie włożyła dłoń do środka, co skończyło się częściową amputacją
jej palca. Firma Hasbro otrzymała skargi od rodziców 29 innych dzieci które również uchylały drzwiczki piekarnika i doznawały obrażeń na ciele. Prawdziwa bomba wybuchła jednak w
sierpniu. Firma Mattel, globalny potentat na rynku zabawek, została w ciągu czterech tygodni zmuszona do wycofania z rynku milionów swoich produktów. 1 sierpnia okazało się że zabawa Wielkim Ptakiem (Big Bird) oraz stworem Elmo z ulicy Sezamkowej może być śmiertelna
ze względu na wysoką zawartość ołowiu w farbie. Dwa tygodnie później z tego samego powodu wycofano 600 tysięcy lalek Barbie. W kręgu podejrzeń znalazł się również
Batman. Jego los został przesądzony, gdy amerykański chłopiec znalazł się na oddziale chirurgicznym po połknięciu magnesu, który odpadł od zabawki.

Wkrótce potem Batman został usunięty z rynku. Wreszcie we wrześniu ze sklepowych półek zniknęło kolejne 800 tysięcy Barbie, zaś Robert Eckert, szef Mattela, przeprosił wszystkich,
których dotknęły skutki wysokiej zawartości ołowiu w farbie. Zapewnił także, iż dotychczasowi dostawcy już nie pracują dla Mattela, oraz obiecał usprawnienie kontroli jakości produkcji. Niespodziewanie – by nie szkodzić własnym interesom – firma, która dwie
trzecie swoich produktów wytwarza w Chinach, przeprosiła także chiński rząd, składając popularną w kręgu kultury azjatyckiej samokrytykę, sama obwiniając się za zaistniałą sytuację, która – jak zapewniał Eckert – wynikła z „niewłaściwego projektu firmy Mattel, a nie
błędów popełnionych w procesie produkcji przez chińskich dostawców”. Jako że na każdej wojnie muszą być ofiary, także i w tej marketingowej trup ścielił się gęsto…

Po stronie Zachodu były to zdechłe psy i koty, 29 poparzonych dzieci oraz bodajże jedno dziecko, które zmarło wskutek wysokiej zawartości ołowiu w farbie pokrywającej zabawki.
Strona chińska poza miliardami dolarów i utratą zaufania globalnych konsumentów także zanotowała poważne straty. Pierwszą okazał się być Zheng Xiaoyu, dyrektor chińskiego sanepidu w latach 1998-2005, któremu udowodniono przyjęcie 850 tysięcy dolarów łapówek od chińskich producentów leków. Wprowadzone na chiński rynek farmaceutyki uśmierciły kilkanaście osób. 11 lipca władze skazały Zhenga na karę śmierci. Wyrok śmierci wydano także na jednego z podwładnych Zhenga, innego zaś skazano na długoletnie więzienie.

Kolejną ofiarą okazał się chiński podwykonawaca Mattela, producent maskotek z ulicy Sezamkowej (wspomnianego wcześniej Wielkiego Ptaka oraz stwora Elmo). Zhang Shuhong, prezes Lee Der Ltd., 52-letni kawaler z Hongkongu, ostatnie 10 lat spędził w swojej fabryce – w malutkim pokoiku, w którym na przemian pracował i spał. 11 sierpnia, gdy chińskie władze nałożyły na Lee Der Ltd. zakaz eksportu, Zhang, po spłaceniu co do juana 5000 swoich pracowników, powiesił się w fabrycznym magazynie. Podobno dostawcą zawierającej ołów farby był jego najlepszy przyjaciel… Reakcja chińskiego rządu na zaistniałą sytuację była identyczna jak w przypadku afery związanej z tajemniczym wirusem SARS, która w 2003 roku stała się medialnym przebojem globalnej wioski, elektryzując opinię światową, i kosztowała Chiny kilkadziesiąt miliardów dolarów. SARS zabrał wówczas życie blisko 800 osobom, a więc liczbie zbliżonej do liczby ofiar wypadków samochodowych w województwie małopolskim czy mazowieckim. Podobnie jak cztery lata temu, także i teraz rząd oskarżył światowe media o antychiński spisek, mający na celu powstrzymać kroczące od sukcesu do sukcesu w wojnie handlowej Chiny, z którymi kraje Zachodu notują coraz większy deficyt. Chińskie władze na początku w ogóle dementowały jakiekolwiek informacje o zawartości szkodliwych substancji w chińskich produktach, później zaś mówiły o demonizowaniu sprawy, podkreślając iż wycofywane produkty stanowią zaledwie ułamek chińskiego, wartego ponad bilion dolarów eksportu. Padły ostre słowa o spisku zagranicznych producentów, którzy, prowadząc zręczną kampanię przy pomocy wpływowych światowych mediów, próbują tworzyć klimat do wprowadzania posunięć protekcjonistycznych zamykających rynki innych państw na chińską produkcję. Rząd ChRL alergicznie reaguję na krytykę zewnętrzną, jednak paradoksalnie
przejmuje się nią dużo bardziej niż niezadowoleniem własnych obywateli. Po okresie zaprzeczeń i oskarżeń zazwyczaj przystępuję do działania i zabiera się ostro do pracy.
Na początek władze uśmierciły wspomnianych dwóch skorumpowanych urzędników. Później dokonano szczegółowej kontroli 73 tysięcy firm. 100 z nich, nie mających licencji na prowadzenie działalności, zamknięto, sześciu kolejnym nie przedłużono licencji.

By zadowolić opinię publiczną na Zachodzie – choć w Chinach uchodzi to za dziwactwo – utworzono specjalne gospodarstwa rolne produkujące ekologiczną żywność dla sportowców biorących udział w igrzyskach w Pekinie. Niezależnie od tego, czy mieliśmy do czynienia z ogólnoświatową akcją czarnego PR-u, system kontroli produkcji w Chinach jest bardzo słaby. Organizują go i są za niego odpowiedzialni właściwie sami producenci i zachodnie koncerny (produkują one kilkadziesiąt procent chińskiego eksportu). Chiński kapitalizm jest chaotyczny, by nie rzec anarchiczny – prawo niczym na Dzikim Zachodzie, często w ogóle nie działa, zaś system kontroli produkcji, który został w Europie i Stanach zbudowany na początku XX wieku, po okrzępnięciu żywiołowego kapitalizmu, w Chinach dopiero w bólach się rodzi. Jak stwierdził Yan Jiangying, jeden z dyrektorów chińskiego sanepidu, w kraju rozwijającym się, jakim są Chiny, system kontroli produkcji, zwłaszcza leków i żywności, jest bardzo słaby – głównie dlatego, że jest to zjawisko zupełnie nowe. System ten ma więc bardzo słabe podstawy. Pewne jest, że podobne kampanie jak ta z 2007 roku nie odwrócą już trendu opanowywania przez Chiny światowej produkcji dóbr konsumpcyjnych, a utrata zaufania światowych konsumentów, którzy obecnie boją się chińskich produktów, może być jedynie zjawiskiem przejściowym. Świadczą o tym wyniki Mattela, który w gorącym okresie trzeciego kwartału 2007 roku zanotował zysk w wysokości 237 milionów dolarów – zaledwie o 2 miliony dolarów mniej niż w roku 2006. Po samokrytyce złożonej na ręce chińskiego rządu, fabryki Mattela pracują już pełną parą, nadal produkując miliony Barbie, stworów Elmo i Batmanów, które rozjeżdżają się z chińskich portów na cały świat. Efektem ubocznym wycofywania chińskich towarów, nieco przemilczanym przez zachodnie media, był wzrost nacjonalizmu wśród chińskich konsumentów. Według badań McKinseya, w wyniku ostrej kampanii przeciw produktom z tego kraju zaufanie Chińczyków do rodzimej produkcji wzrosło z 46 do 54 procent. W obecnej sytuacji wiele zachodnich koncernów głowi się, jak przedstawiać swoje produkty jako chińskie, by zyskać sympatię kilkuset milionów tamtejszych klientów. Dotyczy to nawet zachodnich producentów pasty do zębów!

PS. W księgarni nczas.com dostępne są nowe książki m.in.:

„Demokracja, bóg który zawiódł (Hans-Hermann Hoppe)” – Pozycja, ktora moze byc dla wielu Czytelnikow szokujaca. Bo jej autor, Niemiec, który mial dosc eurosocjalizmu i uciekl przed nim do USA nawoluje wprost do obalenia demokracji! Polecam!
„Dekadencja (Janusz Korwin-Mikke)” – Zmian kulturowych, które zachodzą w Unii Europejskiej nie da sie ukryć. Nie da się też ukryć, że zmiany te nie są spontaniczne, a starannie planowane. Czy winić trzeba dekadencję?
„Kontrewolucja, której nie bylo (Adam Wielomski)” – PiS mial historyczna szanse na przeprowadzenie kontrrewolucji. Niestety okazal sie kolejnym wcieleniem domoliberalizmu, tym razem z patriotyczna twarza. Adam Wielomski tlumaczy dlaczego

________________________________________________________
zachęcam do odwiedzenia internetowej księgarni nczas.com

NOWE KSIĄŻKI! JUŻ DOSTĘPNE!

● tylko wyselekcjonowane pozycje książkowe najlepszych Autorów!
● stawiamy na jakość, nie na ilość!
● książki wysyłamy dwa razy dziennie (tylko priorytetem)
● już wkrótce nowe kanały płatności

________________________________________________________
zachęcamy do zamówienia e-prenumeraty Najwyższego Czasu!

● Kupując e-wydanie wspierasz rozwój portalu nczas.com – KAŻDA wpłacona złotówka przekłada się na ilość tekstów na stronie
● 10 kolejnych numerów kosztuje jedynie 30 zł
● To tylko 3 zł za numer – czyli niecałe 10 gr za artykuł!
● W e-prenumeracie numer pojedynczy kosztuje tyle samo co podwójny (zawsze płacisz 3 zł zamiast 5 / 7 zł, które musiałbyś wydać w kiosku!)

Kliknij tutaj aby zamówić e-prenumeratę

REKLAMA