Komentarz: Gadanie o niczym

REKLAMA

Moja obserwacja kampanii wyborczej oczami jej uczestnika nabiera rumieńców. W miniony weekend pojechałem do Gdańska, gdzie brutalnie zaatakowałem Janusza Lewandowskiego, który od dwóch dekad kompromituje polski liberalizm, i zwróciłem się do niego, by zrezygnował z kandydowania, dopóki nie zapadnie decyzja co do dalszego postępowania w sprawie fabryk, które rozdał członkom KLD na początku lat 90.

[nice_alert]Oczywiście Lewandowski nawet nie raczył zareagować – cóż, jest pewnie przekonany, że stoi ponad prawem. Co zresztą pewnie do pewnego stopnia jest prawdą – z wyroku uniewinniającego w jego sprawie wynika jednoznacznie, że rozdawanie fabryk to jedynie „nieprawidłowości”. W tej sytuacji chyba każdy chętny do zostania fabrykantem powinien zwrócić się do Lewandowskiego, by dokonał nieprawidłowości kolejny raz, zwłaszcza że nic mu za to nie grozi, i rozdał jeszcze więcej fabryk.[/nice_alert]

REKLAMA

Dużo ciekawsze od atakowania nieszczęśnika Lewandowskiego było spotkanie z trójmiejską prawicą w Gdyni, na które przyszli członkowie LPR, MW, KoLibra oraz parę osób, które przewinęły się przez UPR. Nie było to spotkanie otwarte – chodziło raczej o zorientowanie się, kim są miejscowi działacze. Podczas spotkania przekonałem się naocznie, że jednak w polskich organizacjach politycznych panuje centralizacja – bez natchnienia z góry struktury regionalne właściwie nie działają. Ludzie nie są na przykład w stanie z dnia na dzień zorganizować się do działania, a pozostawieni samym sobie wpadają w wyborczą apatię.

[nice_info]Ewidentnie brakuje też wśród prawicowych działaczy aktywnych 30-latków, którzy zapewne nad politykowanie przedkładają realizowanie się rodzinne i zawodowe. Wniosek jest z tego jeden: w Polsce silną partię trzeba raczej organizować odgórnie niż spontanicznie, a oprócz tego trzeba stale doglądać terenu, inaczej struktura się rozejdzie. Co wcześniej od innych odkrył Jarosław Kaczyński.[/nice_info]

Podczas pikiety, jaką zorganizowaliśmy tego samego dnia pod konwencją PO w Gdańsku, podszedł do mnie młody działacz tej partii i spytał o mój program, pragnąc prawdopodobnie mnie zagiąć. Gdy mu wytłumaczyłem, że gadanie o programach przy okazji tego typu wyborów w ogóle nie ma sensu i wszystkie takie gadki są jedną wielką ściemą, odszedł rozżalony. Przy okazji dokonałem epokowego odkrycia: taka partia jak PO – wg wizerunku, młoda i dynamiczna – też ma swoje napastliwe emerytki, niedorozwiniętych młodzieńców oraz bardzo agresywnych aktywistów. Paradoksalnie takich dziwnych ludzi w PO jest może nawet więcej niż w innych patiach.

[nice_info]I stąd mamy tak kiepski rząd, jaki mamy.[/nice_info]

[nice_download]Inne teksty Autora:[/nice_download]

Libertas zaskoczył
Unia i strach
Do wyborów jednak oddzielnie
Już tylko trzy partie?
O kampanii i Radosławie Sikorskim
PJKM i LPR – podobne strategie?
Dylemat wiecznej kanapy
Czy prawica się zjednoczy?
Holokaust wyklęty

REKLAMA