Związkowi terroryści protestują i tryumfują

REKLAMA

Szef resortu skarbu Aleksander Grad powiedział w piątek, że jeżeli Komisja Europejska wyrazi zgodę na przedłużenie terminu sprzedaży majątku stoczni Gdynia i Szczecin, to „może zajść potrzeba wydłużenia zwolnień monitorowanych” dla stoczniowców.

[nice_info]Związkowcy z NSZZ „Solidarność” nalegają na taki właśnie bieg wydarzeń. W piątek wysłali do unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes list, w którym wnoszą o przedłużenie działania specustawy stoczniowej, zmianę sposobu przeprowadzenia przetargu na majątek stoczni Gdynia i Szczecin oraz wydłużenie programu zwolnień monitorowanych.[/nice_info]

REKLAMA

Stoczniowcy objęci programem zwolnień monitorowanych otrzymują od państwa 2500 zł brutto i chodzą na kursy doszkalające. Agencja Rozwoju Przemysłu (za pośrednictwem firmy DGA) ma również znaleźć pracę dla 20 proc. załogi! (więcej na ten temat w artykule Błażeja Górskiego – dostępny tutaj)

Równocześnie Aleksander Grad zwrócił uwagę, że objęci programem monitorowanych zwolnień stoczniowcy nie kwapią się do podjęcia nowej, podanej na tacy pracy: „Spotykamy się z odrzucaniem ofert pracy przez stoczniowców. Dotychczas ponad 500 ofert pracy, głównie przez stoczniowców ze Szczecina, zostało odrzuconych” – podkreślił. Dodał, że chodzi zarówno o oferty pracy krajowe, jak i zagraniczne.

Tymczasem związkowcy z Gdyni i Szczecina domagają się spotkania ze stroną rządową w sprawie sytuacji stoczni. Szef resortu skarbu zapowiedział w Lublinie, że przedstawiciele rządu są gotowi spotkać się ze stoczniowymi związkami. „Jeżeli takie zaproszenie będzie, czy oczekiwanie ze strony związkowej, to chętnie się spotkamy. Cały czas procesy (dotyczące sprzedaży majątku stoczni – PAP) przebiegają w ścisłej współpracy ze stroną związkową. Oni o wszystkim wiedzą” – zapewnił Grad.

[nice_alert]Szef resortu skarbu przypomniał, że w ciągu ostatnich kilku lat stocznie otrzymały kilka miliardów złotych pomocy. „Ta pomoc nie dała efektów, bo jak przejmowałem stocznie na koniec 2007 r., to każda z nich nadawała się do ogłoszenia bankructwa. Myśmy tego nie zrobili w imię interesu społecznego, interesu pracowników w tych stoczniach” – zaznaczył.[/nice_alert]

——————————————

Tymczasem górnicy z kopalni Turków żądają gwarancji przywilejów i grożą strajkiem. Wojciech Ilnicki, szef „Solidarności” mówi wprost: „Jeśli tak się nie stanie, będzie strajk, kopalnia stanie i elektrownia nie będzie zaopatrywana w węgiel”

Pracownicy firmy obawiają się, że jeśli dojdzie do konsolidacji ich firmy z innymi należącymi do Polskiej Grupy Energetycznej, utracą gwarancje zatrudnienia do 2017 roku, dodatkowe urlopy, wynagrodzenia i inne przywileje.

[nice_info]”Jesteśmy za konsolidacją całego sektora energetycznego. Chcemy pracować w dużym, liczącym się przedsiębiorstwie. Nie mamy nic przeciwko prywatyzacji spółki. Chcemy jedynie zachowania naszych praw pracowniczych, które wywalczyliśmy przez lata naszej ciężkiej pracy w kopalni. Nic więcej. Jeśli dojdzie do konsolidacji, w co wierzymy, po roku utracimy wszystkie nasze przywileje. Do tego nie dopuścimy. Jeśli władze spółki nie dadzą nam na piśmie gwarancji zachowania naszych praw, będzie strajk – powiedział przewodniczący NSZZ „Solidarność”[/nice_info]

Do rozmów tzw. „ostatniej szansy” ma dojść w Warszawie 17 września, w Ministerstwie Gospodarki bądź Skarbu. Jak podała „Gazeta Wyborcza” kopalnia Turów zatrudnia 4 tysiące pracowników. Średnia płaca w firmie wynosi 4,8 tys. zł.

REKLAMA