Prof. Staniszkis: Przesłanie Lecha Kaczyńskiego

REKLAMA

Z profesor JADWIGĄ STANISZKIS rozmawia Rafał Pazio.

Pani profesor, czy mogę prosić o odniesienie do tragicznych wydarzeń po katastrofie prezydenckiego samolotu?

REKLAMA

Patrzyłam w momencie, gdy pan zadzwonił, na spontaniczne śpiewy i modlitwy ludzi przed Pałacem Prezydenckim. Nie zorganizowali tego politycy, lecz był to naturalny odruch. Dało się zauważyć, jak bardzo po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego czuje się, że był potrzebny z tym swoim staroświeckim patriotyzmem. Z Jego ciepłem, dobrocią i opinią porządnego człowieka. W katastrofie zginęło mnóstwo ludzi, z którymi się przyjaźniłam lub których dobrze znałam. To luka nie do wypełnienia. Wielką stratą jest śmierć wojskowych. Przy istniejących układach w armii to była najlepsza część dowództwa. Czuje się, że człowiek zaczyna żałować każdego uszczypliwego słowa. Przypominam sobie, że kiedy Lech Kaczyński był brutalnie atakowany, próbowałam jakoś to kontrować. To mi daje jakąś pociechę. Mam w pamięci niezapisany testament tych osób. Taki pozostawiła Grażyna Gęsicka, która była moją koleżanką z socjologii. Nie dalej jak wczoraj wypowiadał się minister Władysław Stasiak. Kilka dni temu dzwonił do mnie Paweł Wypych, z którym rozmawiałam pół godziny. I wresz-cie sam Lech Kaczyński był przekonany o powadze sytuacji Polski i wyciągał rękę do współpracy. Ta ręka była przez Platformę Obywatelską odrzucana. W tej nowej atmosferze mamy poczucie straty.

Nawet ci, którzy się nie zgadzali z prezydentem, czują, że jest to obcięcie balansu demokracji. Powstała straszna luka z prawej strony. Może zastanowią się nad tym testamentem, żeby postawić jasno nowe problemy globalne, w Unii, problemy obronne i gospodarcze Polski.

Jak Pani widzi symbolikę miejsca, w którym zdarzyła się ta katastrofa?

Mam nadzieję, że to jest wybór losu. Chociaż na pewno to spieszenie się na uroczystość miało swoje znaczenie. Może przyczyniło się do ryzykownego manewru? Samolot nie poleciał ani do Mińska, ani do Moskwy, bo wtedy oznaczałoby to niedojechanie na czas. Pamiętamy, co się działo w Tbilisi, kiedy pilot odmówił Lechowi Kaczyńskiemu lądowania. Prezydent w takich sytuacjach miał instynkt odwagi. Pamiętamy, jak pojechał do Gruzji, żeby pokazać, iż Rosjanie nadal strzelają i wcale się nie wycofali. Śmiano się z tego, a to była odwaga nie taka „w gębie”, ale instynkt odwagi wyrażający się w podobnych sytuacjach. Być może to jeszcze raz się zdarzyło. Odczuwam naprawdę wielką, niepowetowaną stratę.

Jak Pani widzi ciągłość funkcjonowania państwa w kontekście chociażby reakcji Polaków? Trwają żałobne śpiewy i modlitwy, a jednocześnie konieczne jest podejmowanie politycznych decyzji.

Konieczna jest współpraca ponad podziałami i inny typ polityki, nie kierujący się sondażami, ale próbujący rozwiązać problemy z wykorzystaniem wszystkich rąk do pracy, niezależnie od orientacji. Oczywiście tu nie ma czasu na jakieś analizy, ale sytuacja jest naprawdę poważna. Myślę, że także jest to sygnał dla Platformy Obywatelskiej, dla wszystkich polityków, którzy sprowadzili politykę do show. Może ta powaga chwili pozostanie. Chociaż łudziliśmy się, że po śmierci Papieża coś się zmieniło na dłużej. Dziś doświadczamy porównywalnego szoku. To niedostrzegane znaczenie Lecha Kaczyńskiego, nagle zostało odsłonięte. W tym nieoczekiwanym braku brzmi Jego przesłanie.

Dziękuję za rozmowę.

REKLAMA