Czym była Hiszpania zanim się zlewaczyła?

REKLAMA

Czym była Hiszpania, zanim się zlewaczyła? Hiszpańscy prawicowcy i ich sojusznicy wyrażali to sloganem: „Una, grande, libre!” Jedna, wielka, wolna. W rzeczywistości dyktatura generała Francisco Franco y Bahamonde (1892- 1975) miała pewne elementy wspólne ze schyłkową Rosją Romanowych. Była autorytarna i liberalna. W 1936 roku gen. Franco był jednym z przywódców wojskowego zamachu stanu mającego na celu przywrócenie prawa i porządku w Republice Hiszpańskiej, która znalazła się w stanie anarchii i kryzysu pod wpływem rewolucyjnych działań totalitarnej lewicy. Zamach się nie powiódł, a co gorsza spowodował wybuch czerwonej rewolucji, na której czele stanęli komuniści i anarchiści, po tym gdy socjał-liberałowie rządowi rozdali rewolucjonistom broń. Odpowiedzią na rewolucję było powstanie.

W szeregach powstańczych dominowali monarchistyczni tradycjonaliści katoliccy, radykalni narodowcy, oraz wojskowi. Gen. Franco był jednym z nich. Zarazu o nieokreślonej ideologii, choć raczej składający się w stronę liberalnej republiki, ten „bagnet w poszukiwaniu ideologii” odnalazł się jako „wódz” (caudilo) głoszący prymat wartości katolickich, tradycjonalistycznych i nacjonalistycznych. Na początku system Hiszpanii czerpał ze wzorów totalitarnych, powielając pewne rozwiązania systemowe faszystowskich Włoch i narodowo-socjalistycznych Niemiec. W istocie jednak system hiszpański był sui generis, w dużym stopniu dostosowanym do osobowości i potrzeb dyktatora.

REKLAMA

Jeszcze w czasie II wojny światowej zerwano z rozmaitymi totalistycznymi rozwiązaniami i symbolami. Potem coraz bardziej dostosowywano się do standardów zachodnich – wywodzących się z ewoluującego charakteru demokracji liberalnej. Wynikało to zarówno z uwarunkowań zewnętrznych, jak i wewnętrznych. Po pierwsze, w czasie II wojnie światowej Madryt mądrze nie dołączył do żadnej z walczących stron. Po wstępnym okresie przyjaznej neutralności w stosunku do III Rzeszy Hiszpania zmieniła front i – od końca 1942 roku – stopniowo poczęła orientować się na zwyciężających Aliantów Zachodnich. Następnie – po krótkim okresie zagrożenia (do 1946 roku), gdy międzynarodowe siły komunistyczne (we Francji szczególnie) agitowały za inwazją Hiszpanii – nastąpiło najpierw rozprężenie w stosunku między Madrytem a Waszyngtonem i amerykańskimi sojusznikami, a potem daleko posunięta współpraca na froncie antykomunistycznym – w tym szczególnie militarna, coraz bardziej zbliżając się do NATO (chociaż formalna akcesja miała miejsce dopiero w 1982 roku).

Odprężenie na poziomie międzynarodowym pozwoliło na złagodzenie stosunków wewnętrznych w Hiszpanii. Naturalnie od samego początku represjonowano wszelkie ośrodki subwersywne i rewolucyjne, szczególnie komunistów. Ale gen. Franco rozprawiał się też z przeciwnikami w ramach obozu władzy. Stopniowo odsuwano od władzy elementy totalistyczne i narodowo- radykalne. Zneutralizowano też tradycjonalistów, których rozwiązania odrzucono jako anachronistyczne. Powoli wpływy zyskiwały środowiska konserwatywne, libertariańskie i liberalno-monarchistyczne. Od połowy lat pięćdziesiątych największy wpływ na gospodarkę zaczęła wywierać libertariańsko – konserwatywna organizacja katolicka Opus Dei (Dzieło Boże). Prałatura św. Krzyża i Dzieła Bożego (Opus Dei) jest konserwatywno-libertariańską organizacją katolicką, koncentrującą się na samodoskonaleniu się i sprawach gospodarczych.

Założona w Hiszpanii w 1928 roku przez św. księdza Josemaría Escrivá, który głosił apoteozę pracy i samodyscypliny. Papieską sankcję otrzymała w 1950 roku. Uczestniczy w niej ponad 90 tys. osób w prawie stu krajach. Większość członków to katolicki laikat. Są zorganizowani na wzór zakonny, jednak tylko mała część mieszka we wspólnotach Opus Dei i podlega zasadzie celibatu. Większość zakłada domy i rodziny. Opus Dei jest atakowana zarówno przez tradycjonalistów (jako katolicka „masoneria”) jak i lewaków (jako katolicki „spisek” myzogeniczno-kapitalistyczny). Wpływy działaczy Opus Dei w gospodarce Hiszpanii spowodowały prosperitę, co doprowadziło do postępującej liberalizacji w kulturze, polityce i społeczeństwie. Przyjrzyjmy się temu na podstawie prasy. Początkowo poziom i szata graficzna prasy hiszpańskiej odzwierciedlały kiepski stan gospodarki Hiszpanii. Wraz ze wzrostem zamożności poprawiał się wygląd i wybór tytułów. Nie cała prasa należała do państwa, natomiast władze wymagały, aby wszystkie tytuły były prorządowe. Całość mediów podlegała cenzurze. Została ona znacznie ograniczona w latach sześćdziesiątych, ale zniesiona oficjalnie dopiero w 1977, chociaż nieformalnie funkcjonowała do 1983 roku. Cenzura istniała w Hiszpanii naturalnie od „zawsze” (czyli co najmniej od wynalazku druku), a w tym i w okresie liberalnej dominacji w XIX wieku. W Hiszpanii „narodowej” cenzurę stosowano naturalnie na terenach opanowanych przez powstańców w czasie wojny domowej (1936-1939), a następnie – po zwycięstwie – ustanowiono ją prawnie na terenie całego kraju odpowiednim dekretem.

Początkowo cenzura była bardzo surowa. Stopniowo jednak łagodniała. Miały na to wpływ sytuacja międzynarodowa i wewnętrzna. Im mocniej Hiszpania wchodziła w organizowane czy gwarantowane przez USA struktury Zachodu, tym większa stawała się liberalizacja cenzury. Im stabiliniejsza politycznie i gospodarczo sytuacja wewnętrzna, tym łagodniejsze było podejście do cenzury. Aby zająć się tym problemem, ustanowiono tzw. juntas de censura. Były to specjalne komisje mieszane składające się z państwowych biurokratów, przedstawicieli środowisk twórczych oraz reprezentantów kościoła. Komisje te decydowały o publikacji tekstów czy też o ich okrojeniu. Generalnie usuwano fragmenty uznane za niemoralne (w świetle nauki kościoła) bądź politycznie podburzające przeciwko ładowi personifikowanemu przez gen. Franco.

W końcu lat pięćdziesiątych rola kościoła znacznie zmalała. Spowodowało to znaczny spadek interwencji cenzorskich w materiał kontrowersyjny obyczajowo. Coraz więcej zależało od prorządowych twórców i państwowych biurokratów, których stopniowo opuszczał żar ideologiczny. Powodowało to spotęgowanie pluralizmu kulturowego i politycznego w dopuszczanych do obiegu publikacjach. Ponadto oblicze cenzury determinowała osobowość danego ministra odpowiedzialnego za twórczość i media.

Podobną ewolucję można obserwować na polu stosunków pracowniczych. Strajki w Hiszpanii były nielegalne. Mimo to wybuchały okresowo. Szczególnie podatne na nie były okręgi przemysłowe, takie jak Asturia. Region ten miał długą tradycję działalności anarchistycznej i był sceną krwawej próby rewolucji jeszcze w 1934 roku, którą zdławiły militarnie władze republiki. Tamże wiosną 1962 wybuchły strajki wśród górników. Strajkujący osiągnęli swoje cele ekonomiczne, m.in. wywalczyli płatny miesiąc wolny od pracy. Obyło się bez przemocy. Łagodna reakcja władz i zwycięstwo robotników wypływały również z faktu, że strajkujących poparł otwarcie i mocno episkopat Hiszpanii. Druga fala strajków objęła te same zakłady między lipcem a wrześniem 1963 roku. Tym razem do górników przyłączyły się inne branże, razem strajkowało do 60 tys. ludzi. Ponownie chodziło o podwyżki, warunki pracy i świadczenia społeczne. Ale tym razem strajkujący odcięli się od oficjalnych związków i odrzucili możliwość mediacji w ramach korporacji (które reprezentowały pracowników i pracodawców, a arbitraż sprawował przedstawiciel władz). Strajkujący rządali reprezentacji przez wybranych przez siebie kandydatów zgrupowanych w komitetach. Zaktywizowali się wśród nich wspierani przez Kościół działacze nielegalnych związków katolickich.

Naturalnie wśród strajkujących ujawnili się też i podziemni anarchiści, socjaliści i komuniści. Dochodziło do akcji przemocy wobec kierownictwa przedsiębiorstw oraz robotników unikających strajku. To wszystko, jak i postulaty polityczne spowodowały twardą reakcję władz i właścicieli firm. Po pierwsze, zastosowano lock out. Po drugie, zneutralizowano część strajkujących koncesjami ekonomicznymi i kooptacją do oficjalnych związków. Po trzecie, policja zastosowała represje. Siłą usuwano strajkujących z terenów prywatnych, jakimi były przedsiębiorstwa. Rozbijano strajki, bito organizatorów i aresztowano kierowników politycznych: szczególnie komunistów i anarchistów. W represjach władzom pomogły aktualne ataki bombowe na obiekty turystyczne, po których aresztowano i skazano pięciu anarchistycznych bojówkarzy. Strajk w Asturii nie rozszerzył się do Katalonii ani do innych regionów przemysłowych Hiszpanii.

Sprawy polityczne zwykle były domeną wojskowych sądów doraźnych. Funkcjonowały one w Hiszpanii w czasie wojny domowej i zaraz po niej. W miarę upływu czasu nawet trybunały wojskowe zaczęły trzymać się standardów zachodnich i ich wyroki zaczęły łagodnieć. Prawdą jest, że trybunały wojskowe w Hiszpanii do końca pozostały bardziej surowe niż sądy cywilne; prawdą jest, że możemy mówić o personalnej kontynuuacji w ramach ich składu: prawnicy, prokuratorzy i sędziowie wojskowi strony zwycięskiej zwykle służyli do emerytury; prawdą jest, że w pewnych wypadkach oficerowie uczestniczący w specjalnych trybunałach wojskowych nie mieli formalnego wykształcenia prawniczego. Miało to miejsce jeszcze w latach sześćdziesiątych, na przykład w procesie związanego z NKWD komunisty Juliána Grimau Garcíi, gdzie jeden z oficerów-sędziów podał fałszywe dane, przypisując sobie wykształcenie prawnicze. Mimo wszystko jednak w tym wypadku ta przykrość nie trafi ła się niewinnemu.

Julián Grimau García (1911-1963) działał najpierw jako radykalny republikanin kataloński, a potem komunista. Brał udział w rewolucji w Barcelonie. Wszedł w skład komunistycznej policji, która znajdowała się pod kontrolą NKWD. Oprócz prześladowania białych koncentrował się na walce przeciw trockistom i anarchistom. Po klęsce czerwonych przebywał na emigracji w Ameryce Łacińskiej, a następnie we Francji. Podróżował po instrukcje do bloku sowieckiego, m.in. do Pragi. Od 1959 roku działał nielegalnie w podziemiu komunistycznym w Hiszpanii, okresowo przebywając we Francji. W 1962 roku powrócił do Hiszpanii i został aresztowany w Madrycie. Podejrzewano, że zadenuncjowali go anarchiści, a nawet niektórzy współtowarzysze komuniści, z którymi Grimau García spierał się o wpływy i władzę.

Torturowany, bezskutecznie usiłował popełnić samobójstwo. Został skazany na śmierć za swą działalność podczas wojny domowej, wyrok wykonano w 1963 roku. Ale w innym wypadku doraźny sąd wojskowy pomylił się. Jorge Cunill Vals, anarchista kataloński został skazany na 30 lat za akty przemocy przez trybunał wojskowy w Barcelonie. Gubernator wojskowy regionu (Kapitan Generalny Katalonii) uchylił wyrok i zarządał dla Cunilla kary śmierci. Cunill Vals był oskarżony m.in. o podłożenie bomb w Valle de los Caidos (Dolina Poległych), na cmentarzu zabitych w wojnie domowej. Ten zarzut był fałszywy. W rzeczywistości czynu tego dokonał anarchista francuski wraz z hiszpańskim współtowarzyszem. Anarchiści byli też odpowiedzialni za inne zamachy bombowe, na przykład za atak na urząd paszportowy, w którym zginęli zwykli petenci w 1963 roku. Nota bene – w tym kontekście należy przypomnieć, że 28 września 1962 roku włoscy anarchiści z Międzynarodowej Federacji Młodzieży Wolnościowej (International Federation of Libertarian Youth) porwali honorowego wicekonsula Hiszpanii w Mediolanie, Isu Elíasa. Został zwolniony po czterech dniach. Policja aresztowała sześciu sprawców, którzy przyznali się do winy. Ujawnili, że ich celem było wymusić na Madrycie zwolnienie anarchisty Jorge Cunill Vals, który oczekiwał wtedy wykonania wyroku śmierci w hiszpańskim więzieniu. Mimo tego porywacze odsiedzieli zaledwie dwa miesiące więzienia, bowiem sędziowie i opinia publiczna Włoch byli zjednoczeni ze sprawcami w swojej nienawiści do Hiszpanii gen. Franco.

Ogólnie dyktatura Franco usiłowała pomniejszyć znaczenie wystąpień politycznych. Dlatego preferowano stosowanie sankcji z paragrafów prawa kryminalnego. Ponadto władze madryckie starały się zaliczać czyny terrorystyczne (e.g., narodowo-socjalistycznych separatystów baskijskich) do przestępstw pospolitych. W końcu niektóre przypadki przestępstw jednoznacznie kryminalnych stały się okazją do zwalczania rządu gen. Franco przez rozmaitych przeciwników. Chyba najbardziej głośna była sprawa kryminalisty Eleuterio Sáncheza Rodrígueza („El Lute”). W 1965 roku wziął on udział w rabunku sklepu jubilerskiego, podczas którego zabito strażnika. Policja ujęła „El Lute”, który odmówił podania nazwisk wspólników, wyparł się zabójstwa oraz kilkakrotnie uciekał z więzienia. Skazano go na karę śmierci, zamienioną potem na 30 lat więzienia. W końcu jednak amnestionowano. Człowiek ten stał się cause celebre liberalnej opinii publicznej i pop kultury. Śpiewał o nim zespół gastarbaiterski z Niemiec o nazwie Boney M. Tzw. „autorytety” roztrąbiły na całą Europę, że „El Lute” jest kozłem ofiarnym ze względu na swoje cygańskie pochodzenie i niską klasę społeczną, z której się wywodził. Nadało to sprawie naturalnie wymiar polityczny. Ułaskawiono go ostatecznie w 1981 roku. Przez cały czas dyktatury wojsko stało formalnie ponad układami, gwarantowało jednak stabilność systemu.

A gen. Franco pozostawał ostatecznym arbitrem. To on w ostateczności decydował, która z orientacji czy koterii będzie miała więcej do powiedzenia. Balansował między nimi, nie pozwalając żadnej zdobyć prymatu. Tak pozostało do jego śmierci w 1975 roku. W historiografi i zachodniej istnieją dwie główne szkoły interpretacyjne dotyczące charakteru Hiszpanii czasów Franco. Dominująca jest szkoła lewicowo-liberalna, której argumenty są do dużego stopnia kalką propagandy Kominternu podlaną sosem modnego obecnie relatywizmu moralnego. Według tej wykładni Franco to „faszysta”, a jego Hiszpania była „faszystowska” jak III Rzesza, a rzekoma liberalna ewolucja Madrytu była sprytnym zabiegiem taktycznym i dezinformacyjnym, aby gen. Franco mógł zachować władzę. Jednym z głównych reprezentantów tej szkoły w historiografi i anglojęzycznej jest były aktywista trockistowski Paul Preston. Druga szkoła, konserwatywna i mniejszościowa, której najwybitniejszymi reprezentantami są konserwatysta Brian Crozier i klasyczny liberał Stanley G. Payne, podkreśla autorytarny (a nie totalitarny) charakter rządów gen. Franco. Wiele sfer życia Hiszpanów pozostawało poza kontrolą państwa, a ten zakres konsekwentnie się zmniejszał. Konserwatyści wymieniają następujące czynniki: wolność wiary (a w tym kościoła); poszanowanie własności prywatnej; stopniowa demobilizacja mas; stopniowe poszerzenie sfery wolności (a w tym wolność przemieszczania się wewnątrz Hiszpanii i poza nią, złagodzenie cenzury, dostęp do alternatywnych źródeł informacji).

Wolności takie w systemach totalitarnych nie istnieją, bądź są straszliwie ograniczone przez państwową kontrolę.ajcelniej jest określić państwo gen. Franco jako prawicowo-autorytarny system korporatystyczny o stopniowo poszerzającej się skali wolności. Totalitaryzm bowiem dąży do upolitycznienia wszystkiego, autorytaryzm dąży do odpolitycznienia jak najwięcej sfer życia. A tak uczynił gen. Franco.

REKLAMA