Donald Tusk tymfa wart. O kreatywnej księgowości PO.

REKLAMA

/Z zapowiedzianej przez gabinet Tuska 10% redukcji zatrudnienia urzędników niewiele wyjdzie. Równocześnie, aby podratować budżetowe słupki rząd lobbuje za zmianą metodologii liczenia długu publicznego./

Przykładów uprawiania „kreatywnej księgowości” przez rządy, historia Polski zna wiele. Chyba najsławniejsze – bo utrwalone w aforyzmie – było psucie monety zapoczątkowane przez króla Jana Kazimierza, po potopie szwedzkim. W latach 1663-1666 mennica bydgoska (później również m.in. lwowska) w ogromnych ilościach i wyjątkowo niedbale biła tzw. tymfy – srebrne złotówki. Nie dość, że dzierżawca mennic koronnych Andrzej Tymf dopuszczał się przy tym licznych nadużyć (ostatecznie zmusiło go to do ucieczki z Polski) to zadekretowany przez króla nominał monety był prawie trzy razy wyższy niż realna wartość użytego do produkcji srebra. Tymf o 30. groszowym nominale nie był wart na rynku więcej niż 12-15 groszy! Nasi, parający się handlem, przodkowie doskonale rozumieli zgubny wpływ takich sztuczek. Trzyliterowy monogram umieszczony na awersie monety – ICR (Ioannes Casimirius Rex) złośliwe odczytywano jako „Initium Calamitatis Regni” („początek nieszczęść królestwa). I choć na monecie znalazła się również inskrypcja usprawiedliwiająca psucie monety („cenę daje ocalenie kraju i to lepsze jest od kruszcu” – łac. DAT PRETIVM SERVATA SALVS POTIORQ METALLO EST) to tymf stał się symbolem gospodarczego upadku Rzeczpospolitej…

REKLAMA

Uprawianie kreatywnej księgowości – choć nie aż tak widowiskowej jak ta Jana Kazimierza – wytknął Donaldowi Tuskowi prof. Krzysztof Rybiński (m.in. były wiceprezes NBP). – Premier (….) i minister Jacek Rostowski, poprzez kreatywne budżetowanie, doprowadzili do tego, że po raz pierwszy w historii Polski deficyt poza budżetem jest większy niż w budżecie – stwierdził wykładowca SGH. Aby podratować budżetowe słupki polski rząd postanowił lobbować w ramach Grupy Wyszehradzkiej za zmianą metodologii liczenia długu publicznego. Wg polskiego Ministerstwa Finansów unijne wykresy są krzywdzące dla krajów, które przeprowadziły reformę systemu emerytalnego. To na jej skutek, na światło dziennie wyszła część przyszłych zobowiązań budżetu wobec emerytów. Ponieważ została ujawniona dodatkowa część długu, zwiększył się koszt jego obsługi więc i wzrósł deficyt. Choć unijne statystyki zachęcają do kombinowania to martwi fakt, że polski rząd zamiast zwalczać deficyt redukując wydatki woli ukryć skalę zadłużenia zmieniając sposób jego liczenia!

Jak podał Dziennik Gazeta Prawna nawet z zapowiedzianej przez gabinet Tuska 10% redukcji zatrudnienia urzędników niewiele wyjdzie. Za sprawą ministra Michała Boniego – autora projektu racjonalizacji zatrudnienia w sektorze publicznym – zwolnień nie będą musiały przeprowadzić tzw. biurokratyczne „święte krowy” czyli m.in. kancelaria sejmu, senatu i prezydenta. O państwowe stołki nie muszą się bać również kierownicy, dyrektorzy, audytorzy, główni księgowi. Premier będzie mógł również rozłożyć ochronny parasol nad „urzędami, które jego zdaniem odpowiadają za bezpieczeństwo lub zdrowie obywateli”. Według informacji Dziennika Gazety Prawnej już teraz specjalnego traktowania domaga się m.in. Szef Służby Cywilnej (chce ochrony dla 6000 urzędników mianowanych), Ministerstwo Rozwoju Regionalnego („bo przepadną środku z UE!”), Ministerstwo Sprawiedliwości („tak dla redukcji zatrudnienia, ale nie większej niż 3%”), ZUS („już teraz pracujemy ponad siły, aby obsłużyć emerytów”) itd.

Z każdym kolejnym tygodniem widać, że obietnice (kiedyś podobno liberalnej…) Platformy Obywatelskiej są tymfa warte…

Inne teksty autora na podobny temat:
PSL (i PO?): Tak dla podatku od braku dzieci!
Polskie związki zawodowe słabe na tle Europy
Urzędnicy przeciw imperialistycznym blaszkom w listach
PO podnosi m.in. VAT i daninę od… kartek papieru!
Jabłko europejskim symbolem chińskiego wyzysku
Polityczny kac eurofilów
Marsz wyzwolenia onanistów

REKLAMA