Islamski morderca został bohaterem młodzieży z przedmieść. Francuscy narodowcy zapowiadają „rzucenie radykalnego islamu na kolana”

REKLAMA

Islamski terrorysta Mohamed Merah staje się bohaterem młodzieży francuskich przedmieść. Na murach blokowisk banlieue można znaleźć napisy w rodzaju „Chwała męczennikowi” czy „Chwała Mohamedowi”. 23-latek został zabity przez francuskie siły specjalne po tym, jak zamordował trzech żołnierzy w Tuluzie i pobliskim Montauban (11 i 15 marca) oraz zastrzelił 30-letniego nauczyciela i trójkę dzieci przed szkołą żydowską w Tuluzie (19 marca). Ojciec mordercy oświadczył, że wniesie skargę przeciwko państwu francuskiemu za… zabicie syna! W oświadczeniu prasowym stwierdził, że „Francja jest dużym krajem i miała środki, aby zachować chłopaka przy życiu”. Władze zamiast strzelać do wielokrotnego mordercy „mogli go obezwładnić gazem i powstrzymać”.

Takie deklaracje to woda na młyn dla francuskiej prawicy, która szykuje się do wyborów prezydenckich. Wydarzenia z Tuluzy, śmierć terrorysty oraz głosy uwielbienia dla fanatyka, które popłynęły ze społeczności imigrantów przysporzyły zwolenników zwłaszcza kandydatce Frontu Narodowego. Notowania Maryny Le Pen wzrosły o 1,5 punktu procentowego tuż po tym jak zapowiedziała, że „rzuci radykalny islam na kolana”: „To, co wydarzyło się w Tuluzie i Montauban, nie jest efektem szaleństwa jakiegoś człowieka – jest to początek inwazji zielonej odmiany faszyzmu w naszym kraju”. Le Pen zadała też pytania: „ilu podobnych Mohamedów Merahów przybywa co roku do Francji? Ilu Mohamedów Merahów rośnie wśród dzieci tych nie zasymilowanych imigrantów?”. Dla Maryny Le Pen „Mohamed Merah jest tylko czubkiem góry lodowej” w kraju, w którym przedmieścia wielkich miast są podporządkowane prawom przemytników narkotykowych i radykalnemu islamowi”. Le Pen uznała to za skutek zjawiska masowej imigracji, z którą rząd już sobie nie radzi: „pokój społeczny na przedmieściach kupiono za miliardy euro w ramach tzw. polityki integracji miejskiej, za pieniądze pochodzące z kieszeni uczciwych podatników”. „Zabójca chciał rzucić Francję na kolana” – dodawała Le Pen – „a ja rzucę na kolana radykalny islam”.

REKLAMA

Kandydatka FN na prezydenta przedstawiła także szereg konkretnych propozycji, które mają uzdrowić sytuację. Znalazł się tu „zakaz noszenia ostentacyjnych symboli religijnych przez petentów administracji państwowej”, systematyczne monitorowanie wystąpień imamów w meczetach i podsłuchy telefoniczne – przede wszystkim świeżo nawracanych na islam prozelitów. Le Pen chce także np. systematycznego wyrzucania z Francji obcokrajowców powracających z „podejrzanych podróży do Afganistanu lub innych krajów szkolących terrorystów”. Gdyby taki podróżnik okazał się Francuzem, proponuje zakładanie mu elektronicznej bransolety pozwalającej na kontrolowanie jego ruchów.

Wizja totalnego zagrożenia państwa i niemalże wojny z islamem wydaje się jednak przesadzona. Służby specjalne zdają się kontrolować sytuację. Ich zdaniem, na terytorium Francji nie ma zorganizowanych siatek terrorystycznych. Problemem pozostają małe, hermetyczne grupy oraz indywidualni terroryści. Jednak przy takim potencjale słabo zintegrowanej społecznie, obcej kulturowo i przepełnionej resentymentami emigracji muzułmańskiej kolejnych aktów terroru wykluczyć się nie da. Nie można też wykluczyć, że „ilość przejdzie w końcu w jakość”. Zwłaszcza przy niedocenianiu tego zjawiska przez lewicę, która sięga właśnie we Francji po władzę. Lewica tłumaczy wzrost poparcia dla radykalnego islamu dość „tradycyjnie”: bezrobociem, załamaniem się programów integracyjnych, błędami w oświacie.

Do czego to prowadzi, pokazuje przykład ze szkoły w Rouen. W tamtejszym liceum im. Gustawa Flauberta nauczycielka języka angielskiego zaproponowała uczniom uczczenie pamięci Mohameda Meraha… „minutą ciszy”. Myliłby się jednak ten, kto uznałby ową panią za popleczniczkę terroryzmu. Tutaj chodziło o zwykłą głupotę dość często zaczadzonych lewicową ideologią nauczycieli. Zdaniem nauczycielki, Merah nie tylko „nie miał nic wspólnego z żadną Al-Qaidą”, ale jest „ofiarą systemu i Sarko”, a na drogę występku zaprowadziło go prostu „trudne dzieciństwo”. Dzieci wykazały jednak więcej rozumu od „swojej pani” i na 20 uczniów 16 opuściło klasę!
Nauczycielka została zawieszona. Do podobnego incydentu (gdzie jednak zaproponowano wspólne uczczenie mordercy i ofiar) doszło także w Koledżu Vendôme w Lyonie.

(na podstawie: „Męczennik Mohamed Merah” z NCZ! 15-16 – więcej w e-wydaniu)

REKLAMA