Zawisza o Marszu Niepodległości: Tam, gdzie policji nie było, był spokój

REKLAMA

Z ARTUREM ZAWISZĄ, przedstawicielem środowisk narodowych, jednym z liderów Marszu Niepodległości, rozmawia Rafał Pazio.

NCZAS: Jak Pan ocenia manifestację siły, jaką zademonstrowała policja w Warszawie 11 listopada?

REKLAMA

ZAWISZA: Marsz Niepodległości był gigantycznym sukcesem. Obliczono, że w strefie kibica podczas Euro 2012 na placu Defilad mieściło się 100 tysięcy osób. Właśnie ta strefa została wypełniona. Pewnym cieniem na marszu położyły się zamieszki sprowokowane przez policję. Niekoniecznie muszę twierdzić, że była to prowokacja polegająca na bezpośredniej agresji. Natomiast mam pewność, że była to prowokacja polegająca na podjudzaniu w celu wywołania pożądanego skutku. Jeśli tak, to działoby się to na rozkaz politycznego zwierzchnictwa policji. Tam, gdzie policji nie było, był spokój. Przytomność umysłu prezesa Młodzieży Wszechpolskiej Roberta Winnickiego spowodowała wycofanie policji z parku Agrykola. Wiec ochraniany wyłącznie przez Straż Marszu Niepodległości był absolutnie spokojny. Policja dopiero post factum przyznała, że zachowała się ponad standardowo, wpuszczając cywilnych i zamaskowanych funkcjonariuszy w tłum. Twierdzę, że – pomijając wątpliwość co do samej tej metody – ogłoszenie tego przed marszem mogłoby powodować większą powściągliwość uczestników. Być może właśnie policji chodziło o to, aby tej powściągliwości nie było. To wystawiałoby policji jak najgorsze świadectwo.

Jak Pan ocenia reakcję na Marsz? Joachim Brudziński z PiS mówił w programie Moniki Olejnik, żeby zaprzestać dostarczania tlenu, jakim jest pokazywanie w mediach, Arturowi Zawiszy i innym uczestnikom Marszu Niepodległości.

Marsz Niepodległości i powstający wokół niego Ruch Narodowy przestraszył wielu. Przestraszył środowiska lewackie, ale te są w zupełnej defensywie i wyłącznie skompromitowały się 11 listopada. Przestraszył establishment, stąd reakcje jego funkcjonariuszy w osobach Tomasza Lisa czy Moniki Olejnik. Przestraszył też prawicę parlamentarną, z czego się cieszę i nie cieszę. Cieszę, ponieważ ruch narodowy jest po to, aby stawiać wszystkich do pionu i żądać realizacji postulatów narodowych. Cieszę się z reakcji w postaci odnotowania tego faktu. Nie cieszę się z powodu przypisywania nam agresywnych intencji, których nie mamy. Nie mieliśmy wątpliwości, aby uczestniczyć razem z przywódcami PiS w marszu w obronie wolnych mediów 29 września. Wykazaliśmy się solidarnością narodową w ważkiej sprawie i oczekujemy podobnej solidarności wobec nas.

A co Pan sądzi o wypowiedzi Joachima Brudzińskiego?

Na miejscu sympatycznego kolegi Joachima Brudzińskiego mówiłbym to samo. Politologia, której jest absolwentem, opisuje sposób reagowania na konkurencję społeczno-polityczną. Odpowiem mu sentencjonalnie: po owocach nas poznacie.

Kiedy planowane jest założenie nowej partii?

Nikt z nas o tym nie mówił. Mówimy o ruchu narodowym, który jest czymś innym niż partia. Jest narodowym ruchem składającym się z sieci inicjatyw społecznych wokół Marszu Niepodległości, opowiadających się za suwerennością państwa i tożsamością narodową. Chcemy, aby tak jak endecja pod koniec XIX wieku, ruch narodowy składał się ze stowarzyszeń obywatelskich, kombatanckich, młodzieżowych, wychowawczych, paramilitarnych, historycznych, edukacyjnych i medialnych. Chcemy samoorganizacji narodu w postaci tego, co socjologowie nazywają społeczeństwem obywatelskim.

Czyli nie ma mowy o partii?

Jak zgrabnie powiedział prezes Młodzieży Wszechpolskiej Robert Winnicki, nam nie chodzi o zmianę partii, tylko systemu.

Ale żeby go zmienić, trzeba wygrać wybory.

Historia odnotowuje różne przypadki.

Więc jest jakiś inny plan?

Plan odzyskania Polski, a więc takiej przemiany świadomościowej, rozpoczynającej się od młodego pokolenia Polaków, w której Polacy będą chcieli i umieli suwerennie budować własne państwo. Suwerennie, a więc poza kontrolą ze Wschodu, Bliskiego Wschodu, Wielkiego Wschodu oraz zdegenerowanego Zachodu.

REKLAMA