Zychowicz: Co do prawicy i jej stosunku do historii, to mamy w III RP niezły galimatias!

REKLAMA

Z PIOTREM ZYCHOWICZEM, publicystą i pisarzem, rozmawia Rafał Pazio. Zychowicz jest autorem książki „Obłęd 44” (dostępna tutaj), która stanowi konstruktywną krytykę decyzji o wybuchu Powstania oraz krytyczną analizę polskiej polityki podczas II wojny światowej.

Czy bliski jest Panu pogląd Józefa Mackiewicza, że Polacy nie powinni walczyć w 1944 roku z wycofującymi się wojskami niemieckimi, ale skupić energię na walkę z okupantem sowieckim? Mackiewicza też nikt nie chciał słuchać.

REKLAMA

Mackiewicz – który jest mistrzem mojego politycznego myślenia – miał oczywiście rację. W 1944 roku Niemcy przegrywali wojnę i byli na naszym terytorium czynnikiem przejściowym. Wiadomo było, że wkrótce się z Polski wycofają. Walka z nimi była więc tylko bezsensowną stratą energii i ludzi. Prawdziwe zagrożenie stanowił nowy, nadchodzący ze wschodu okupant. Oczywiście nie było mowy o tym, żeby AK wydała Armii Czerwonej walną bitwę graniczną. Zostałaby bowiem w takiej bitwie zmiażdżona. Pokolenie Polski Podziemnej powinno jednak stać się ośrodkiem biernego oporu, ośrodkiem idei niepodległościowej pod nową, czerwoną okupacją. Pokolenie to zostało tymczasem stracone w Powstaniu.

Wiele osób, w tym prof. Bogusław Wolniewicz, uważa że nie mogliśmy walczyć z Rosjanami, bo byli sojusznikami aliantów, którzy walczyli z Niemcami. Mackiewicz sądził, że takie przekonanie to „drzazga tkwiąca w głowach publicystów”, że nie wolno było współpracować z Sowietami. Co Pan o tym sądzi?

Pierwszy pogląd wydaje mi się groteskowy. Po 1944 roku nie powinniśmy otwarcie walczyć z Sowietami nie dlatego, że byli czyimiś sojusznikami – co nas to miało obchodzić? – ale dlatego, że taka walka przyniosłaby nam gigantyczne straty i nie mogła zakończyć się sukcesem. Powinniśmy jednak bolszewikom stawiać bierny opór. Zaś co do Mackiewicza – oczywiście pełna zgoda. Współpracować z Sowietami nie wolno było. Stalin, mający w kieszeni Bierutów i Gomułków, żadnej współpracy z Polakami nie potrzebował. Wymownym przykładem tego był dramat akcji „Burza”, tego wielkiego, tragicznego aktu polskiej naiwności politycznej.

Podobnie o przyczynach wybuchu Powstania inspirowanych przez Rosjan pisał Cat-Mackiewicz: „Mój Boże. To takie proste. Każdy sędzia śledczy, gdy ma do czynienia z trupem, bada przede wszystkim, czy ktoś nie był zainteresowany w tej śmierci”. Trupem stała się Warszawa. Zainteresowani śmiercią Warszawy byli właśnie Rosjanie. Dlaczego ważne jest, aby dostrzec ten fakt?

Sowiety już od 1941 roku starały się zrobić wszystko, aby sprowokować Polaków do powstania. Chodziło o odciążenie frontu wschodniego, ale przede wszystkim o to, aby powstanie sprowokowało jak najbardziej brutalny odwet ze strony Niemców. Chodziło o to, żeby Niemcy wyrżnęli najbardziej bojowych i patriotycznie nastawionych Polaków. W ten sposób oszczędziliby w przyszłości roboty NKWD, przygotowali grunt do sowietyzacji Polski. W lipcu 1944 roku, gdy w Komendzie Głównej AK spierano się o to, czy „bić się czy nie bić” w Warszawie, sowieckie działania prowokacyjne nasiliły się. Moim zdaniem, miały one spory wpływ na to, że „Bór” podjął tak fatalną dla Polski decyzję.

Podobną do pańskiej refleksji o powstaniu prezentuje od lat Janusz Korwin-Mikke. Był za to bardzo ostro krytykowany. Czemu aspirujące do miana prawicowych elity w Polsce są tak odporne na tego typu wersję historii?

Gdy już mowa o Korwin-Mikkem, to muszę powiedzieć, że jest mi bardzo miło, iż udzielam wywiadu „Najwyższemu CZASOWI!”. Jako nastolatek kupowałem Wasze pismo co tydzień i czytałem od deski do deski. Wywarło na mnie wielki wpływ. Co do prawicy i jej stosunku do historii, to rzeczywiście mamy w III RP niezły galimatias. Polska prawica zawsze była bardzo krytyczna wobec tradycji insurekcyjnej, wobec mesjanizmu. Przekonywała, że w polityce należy się kierować chłodną kalkulacją i realizmem, a nie porywać się z motyką na słońce. Zakochana w naszych powstańczych klęskach była zaś zawsze lewica. W III RP wszystko to się pomieszało. Ja uważam się jednak za konserwatystę w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. Bliska mi jest szkoła stańczyków oraz – przede wszystkim – środowiska zachowawcze II RP.

Dr hab. Sławomir Cenckiewicz o książce „Obłęd 44”: Jeden z najwybitniejszych polskich polityków, pułkownik Ignacy Matuszewski, pisał, że podczas drugiej wojny światowej poniżaliśmy się w oczach Francuzów, a następnie pozwoliliśmy się zepchnąć do roli narzędzia polityki angielskiej. Po z górą półwieczu Piotr Zychowicz miał odwagę tę gorzką diagnozę rozwinąć. „Obłęd ’44” to opowieść o polskiej naiwności, brutalnej wojnie i zagładzie polskiego narodu. O polityce, która nie zna pojęcia honoru i moralnego zwycięstwa, a także o agenturach, które trawiły nasze życie zbiorowe w chwilach decydujących dla narodowego bytu. Warto rozdrapywać zabliźnione rany, by już nigdy nie doprowadzić Rzeczypospolitej do samobójstwa i dziejowej katastrofy.

Książkę można nabyć tutaj (księgarnia NCZ!)

REKLAMA