Trzy ciosy rządu Kopacz w pracujących

REKLAMA

„Jest tylko jeden sposób, aby zniszczyć kapitalizm: podatki, podatki i jeszcze raz podatki”. Karol Marks

Ozusowanie umów-zleceń, podpisanie porozumienia o zwalczaniu transgranicznych przywilejów podatkowych i walka z „optymalizacją podatkową”, która pomoże doprowadzić do bankructwa setki małych i średnich przedsiębiorstw – to najważniejsze ekonomiczne dokonania Platformy Obywatelskiej od objęcia urzędu premiera przez Ewę Kopacz.

REKLAMA

Od 1 stycznia 2016 roku wszyscy zatrudnieni na podstawie umów-zleceń zapłacą składki na ZUS – zdecydował 23 października Sejm większością głosów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jak zachowała się opozycja? Poseł SLD Tadeusz Tomaszewski złożył projekt poprawki, która zakładała ozusowanie umów-zleceń od 1 stycznia 2015 roku. Tomaszewski podkreślił, powołując się na dane Eurostatu, że jedna trzecia aktywnych zawodowo Polaków pracuje na tzw. umowach śmieciowych, zaś wśród osób w wieku poniżej 35 lat zatrudnionych w tej formie może być nawet 65% osób. Za wnioskiem złożonym przez Tomaszewskiego zagłosowało 177 posłów, w tym wszyscy przedstawiciele Sojuszu Lewicy Demokratycznej, wszyscy parlamentarzyści Solidarnej Polski oraz prawie wszyscy członkowie PiS. Wyłamał się tylko jeden z nich – poseł Adam Abramowicz, który nie poparł ustawy w całości. Gdy poprawka Tomaszewskiego nie przeszła, większość parlamentarna poparła projekt rządowy.

To kolejny dowód na to, że partie zasiadające w Sejmie niczym się od siebie nie różnią. Wszyscy bowiem – jak jeden mąż – poparli ustawę o ozusowaniu umów-zleceń. Różnili się tylko tym, czy zmianę tę wprowadzić w życie od 1 stycznia przyszłego, czy kolejnego roku. Przy czym, co ciekawe, uznający się za „prawicowy” PiS poparł poprawkę bardziej lewicową, bo wprowadzającą ten obowiązek już od 1 stycznia 2015 roku. Poseł Abramowicz z PiS okazał się jednym z ośmiu przeciwników ustawy. Dwóch wstrzymało się od głosu. Nowe przepisy przeszły większością 419 głosów. Jak zawsze, rzekomo rywalizujące ze sobą partie polityczne okazały się zaskakująco solidarne, jeśli chodzi o rabowanie pieniędzy podatników.

Bezrobocie w górę

Jaki będzie skutek nowych przepisów? Zupełnie trafnie mówił o tym poseł Abramowicz z PiS: „Czy nie jest to forma apartheidu podatkowego? System płacenia składek na ubezpieczenie społeczne w Polsce jest niesprawiedliwy i szkodzi gospodarce (…). Nałożenie na przedsiębiorców daniny w wysokości ponad 1000 zł miesięcznie, niezależnie od tego czy osiągają oni jakiekolwiek dochody, uniemożliwia tysiącom Polaków legalną pracę, wypychając zdesperowanych ludzi w szarą strefę lub za granicę”. Rzadki głos rozsądku w PiS został oczywiście zmarginalizowany przez partyjnych kolegów posła Abramowicza, którzy solidarnie pobiegli głosować za projektem ustawy. Tymczasem Abramowicz miał stuprocentową rację. Obłożenie składkami ZUS umów-zleceń spowoduje to, że ich zawieranie stanie się nieopłacalne, przez co pracodawcy mniej chętnie będą je zawierać. Co stanie się z dziesiątkami tysięcy osób zatrudnionych w tej formie? Będą mieli trzy wyjścia: bezrobocie, szara strefa lub emigracja. By żyło się lepiej.

Wielka inwigilacja

Jeszcze nie przebrzmiały spory wokół tego haniebnego głosowania, gdy 29 października minister finansów Mateusz Szczurek podpisał w Berlinie Competent Authority Agreement, czyli porozumienie o automatycznej wymianie informacji finansowych oraz o wprowadzeniu skutecznych narzędzi przeciwdziałających transgranicznym oszustwom podatkowym i unikaniu opodatkowania na poziomie europejskim. O szczegółach tej umowy czytamy w oficjalnym komunikacie Ministerstwa Finansów: „Competent Authority Agreement (CAA) to wielostronne porozumienia właściwych władz odpowiedzialnych za wymianę informacji podatkowych i zobowiązanie do przeprowadzenia w krajowych systemach prawnych zmian, wdrażających procedury Common Reporting Standard (CRS). Działania te mają umożliwić pozyskiwanie informacji z instytucji finansowych w stosunku do rachunków zidentyfikowanych przez nie jako prowadzone dla nierezydentów lub podmiotów przez nie kontrolowanych”.

O co dokładnie chodzi? O „identyfikację i raportowanie przez krajo-we instytucje finansowe informacji o rachunkach nierezydentów innych państw, bazuje na rozwiązaniach przewidzianych w FATCA. Porozumienie ma na celu jak najszersze rozpropagowanie tego standardu, również w krajach niebędących członkami OECD, uznawanych powszechnie za raje podatkowe, tak aby stał się on skutecznym narzędziem zwalczania i eliminowania transgranicznych oszustw podatkowych i uchylania się od opodatkowania”.

Mówiąc wprost: Polska zobowiązała się do udzielania innym krajom informacji o rachunkach bankowych i transakcjach dokonywanych przez obywateli obcych państw na terenie Polski. Równolegle inne kraje mają ten sam obowiązek względem Polski. Oznacza to, że służby skarbowe jednego kraju będą mogły uzyskiwać informacje o dochodach, kontach bankowych i transakcjach na terenie innego państwa. Ma to pomóc ścigać „oszustów podatkowych” – jak w żargonie państwowym nazywa się osoby broniące swojego majątku przed państwowym rabunkiem. Od podpisania porozumienia uchyliła się Austria. Można się więc spodziewać nacisków na to państwo ze strony pozostałych krajów UE.

Walka z optymalizacją

Ministerstwo Finansów zapowiedziało również, że od 1 stycznia 2016 roku planuje wprowadzić w życie przepisy o przeciwdziałaniu „optymalizacji podatkowej”. Mają one mieć na celu walkę z przedsiębiorcami, którzy rejestrują firmy w innych krajach, gdzie prawo podatkowe jest prostsze, a same stawki podatkowe są niższe. Taki pomysł jest kolejnym stopniem realizacji pomysłów resortu. Nowością jest natomiast pomysł dający urzędnikom skarbowym możliwość dokonywania oceny zasadności rejestracji firm za granicą. Dotychczas bowiem przeciwnicy rygorystycznego prawa podnosili, że zakładanie firm w innych krajach jest normalnym etapem rozwoju przedsiębiorstwa. Jak więc odróżnić, czy zakładanie firmy za granicą jest próbą ucieczki w „optymalizację podatkową”, czy otworzeniem oddziału spółki na innym rynku? Oceniać to mają właśnie urzędnicy, którzy po zapoznaniu się z okolicznościami założenia spółki zagranicznej mają rozstrzygnąć, czy przedsiębiorca walczył o zaistnienie na nowym rynku, czy próbował uniknąć podatków. To rozwiązanie jest nowością. Wystarczy bowiem, aby urzędnik arbitralnie uznał, iż przedsiębiorca zarejestrował działalność gospodarczą w Luksemburgu czy Liechtensteinie, aby uniknąć w Polsce zapłacenia podatku – i może nałożyć na firmę karę. Przedsiębiorcy będą mieli więc dwa rozwiązania: albo uciec ze swoimi firmami poza Unię (np. do USA), albo po prostu machnąć ręką na to wszystko i wyemigrować do kraju, który inaczej traktuje swoich podatników. To zaowocuje spowolnieniem gospodarki i spadkiem wpływów z podatków. Jeśli wygna się wszystkich przedsiębiorców, to kto będzie płacił podatki?

To trzy najważniejsze osiągnięcia rządu Ewy Kopacz na płaszczyźnie ekonomicznej. Dotychczas mogło się wydawać, że najgorszym rządem dla polskiej gospodarki był gabinet Donalda Tuska. Okazuje się, że Ewa Kopacz może sprawić, że niechlubny rekord Donalda Tuska zostanie pobity. Może też sprawić, że rząd PO będzie kierował Polską do końca. Jeśli w ciągu tych kilku tygodni tak wiele udało się zrobić dla dobicia polskiej gospodarki, to przez 11 miesięcy do wyborów uda się ją rozwalić całkowicie i Polska będzie skończona. Osiągnie metę na drodze do bankructwa, do którego od wielu lat dzielnie prowadzą ją kolejne rządy.

REKLAMA