Czas skruszyć ten beton!

REKLAMA

– Zarówno nazistowska eugenika, jak i praktyki regulowane ustawą „prawo budowlane” są prawie tożsame. Każdy je może porównać. Na pewno tożsama jest istota obydwu praktyk. To całościowa (totalitarna), bezwzględna i prewencyjna kontrola oraz bezwzględna likwidacja… czy nie za ostro? Proszę to samemu ocenić – mówi w rozmowie z Jackiem Sierpińskim Waldemar Deska, były członek zespołu DAAB, od kilku lat walczący z urzędami i sądami o swój dom, kandydat w wyborach na prezydenta RP popierany przez Partię Libertariańską.

JACEK SIERPIŃSKI: Jest Pan znany ze swojej walki o dom, który wybudował Pan na swojej działce w Kazimierzu Dolnym, a który urzędnicy nakazali Panu rozebrać. Czy mógłby przybliżyć Pan, dlaczego tak się stało i na jakim etapie jest obecnie ta sprawa?

REKLAMA

WALDEMAR DESKA: Odpowiedź jest prosta: niekonstytucyjna ustawa Prawo budowlane plus pozostałości stalinowskiej doktryny w praktykach wykonywania prawa. To pierwsze to tysiące znanych wszystkim tzw. „absurdów prawnych”. To drugie to bezduszne postanowienia, rozstrzygnięcia czy wyroki. Tak już dłużej nie może być, prawo musi być zgodne z literą i duchem Konstytucji, a sędziowie nie mogą dłużej orzekać w sposób obrażający Konstytucję RP. Na czas kampanii zawiesiłem działanie na tym polu, nie mam jednak zamiaru rezygnować z uzyskania sprawiedliwych i zgodnych z Konstytucją rozstrzygnięć. Po kampanii udowodnię, że wszystkie, dosłownie, wyroki dotyczące mojego „Domu – Szopy” wydane zostały z pogwałceniem Konstytucji. Udowodnię też, że „Prawo budowlane” ma charakter totalitarny, eugeniczny… lub dowody na kryminalne praktyki sędziów, którzy wspólnie z policją prokurują fałszywe „fakty” mające służyć bezprawnym praktykom.

Czy prawo własności – np. do kawałka gruntu i stojącego na nim domu – powinno stać wyżej od woli społeczeństwa wyrażonej decyzjami jego przedstawicieli w organach władzy i administracji państwowej?
– Oczywiście… tylko dlaczego pytanie brzmi: „powinno”? Przecież już stoi wyżej. Zarówno litera, jak i duch oraz hierarchia przepisów Konstytucji RP stanowią o tym wyraźnie i jednoznacznie: „ograniczenia… nie mogą naruszyć istoty własności”. Szkoda że Konstytucja jest tak mało znana i ciągle pozostaje martwą literą. Wątpliwość mogą mieć tylko ludzie, którzy jej nie znają lub nie pozbyli się „homo sovieticusa”. Wolni, dumni i praworządni obywatele nie mają takich rozterek.

Jakie zmiany w prawie Pana zdaniem są potrzebne, by konstytucyjne gwarancje wolności i własności przestały być tylko pustym zapisem?
– Zmiany w prawie nie są potrzebne, za wyjątkiem wymiany tych przepisów, których nie da się zweryfikować pod kątem zgodności z Konstytucją, a więc co najmniej 50% przepisów. Potrzebne jest coś innego: wiedza i zmiana mentalności w obszarze praktyk stanowienia i egzekwowania prawa – podmiana doktryn. Doktrynę stalinowską należy zastąpić doktryną demokratycznego państwa prawnego opartą na ładzie konstytucyjnym, a nie tak jak jest teraz na totalitarnych podstawach.

Co ma Pan na myśli mówiąc o „stalinowskiej doktrynie”?
– To odwrócenie hierarchii wartości – to co wcześniej uważano za wartościowe, stało się złem. Rozchwianie systemu humanistycznych, uniwersalnych wartości. Na gruncie prawa to odebranie Konstytucji jej cech prawa najwyższego, aż do pozbawienia jej wartości prawnej w ogóle poprzez zastąpienie konkretnych definicji bezwartościowymi sloganami, np. „poprzez socjalizm zbudujemy komunizm”. To umożliwienie manipulowania prawem poprzez spłaszczenie hierarchii przepisów. Ogólnie to cecha totalitaryzmów, ale w Polsce wprowadzone została z woli Stalina.

Czy jest Pan zwolennikiem ścigania ludzi, którzy za darmo dzielą się w Internecie treściami chronionymi prawem autorskim?
– Nie. Niekomercyjne dzielenie się, wymiana oraz korzystanie z dzieł powinno być legalne. To zresztą najistotniejsza część właściwości kultur i cywilizacji – możliwość podpatrywania i dzielenia się dla wzbogacenia i synergii. To jest najbardziej pobudzający czynnik wzrostu wszystkich wartościowych kultur.

Nie ogląda Pan telewizji. Co Pan w związku z tym sądzi o projekcie obecnego rządu, by dotychczasowy abonament RTV, płacony obowiązkowo przez wszystkich posiadaczy radioodbiorników i telewizorów zastąpić opłatą audiowizualną, płaconą przez wszystkich, nawet tych, którzy takich urządzeń nie posiadają?
– Czas skruszyć ten beton, krętactwom mówmy już nie.

Czy uważa Pan, że takie czyny jak np. palenie marihuany, hazard, łowienie ryb bez karty wędkarskiej, domowa produkcja alkoholu czy budowanie domów bez pozwolenia urzędnika powinny być karane?
– Zastanawiałbym się jedynie nad łowiectwem, kłusownictwem, myślistwem. Przyrodę, ziemię, las, wodę i powietrze należy chronić. To dobro wspólne. Jestem ekologiem i kocham naturę. Zabijania nie lubię.

Często ograniczanie wolności jednostek usprawiedliwia się właśnie tym, że rzekomo wymaga tego rozmaicie definiowane „dobro wspólne”. Czy według Pana dobro wspólne wymaga ograniczania wolności?
– Pojęcie „dobro wspólne” bywa traktowane lub wykorzystywane jako wartość negatywna, tak było, gdy nieformalne grupy nacisków deweloperów, architektów i inżynierów posługując się tym pojęciem doprowadziły do uchwalenia totalitarnej w swym charakterze ustawy Prawo budowlane nadającego, kosztem wolności i praw zwykłego człowieka oraz podrożenia kosztów budowy, przywileje dwu ostatnim grupom. A więc posłużono się manipulacją. Ja używam tego pojęcia w sensie pozytywnym: „nie chcę być egoistą – więc o dobro wspólne dbam tak samo lub bardziej niż o własne”.

Czy wymaga ograniczenia wolności?
– Tylko w sytuacjach wymienionych w Konstytucji, mówiąc prościej: wtedy, gdy na szali znajdzie się egoistycznie rozumiana wolność.

Co to znaczy? Czy chodzi o sytuacje, gdy korzystanie przez kogoś z jego wolności wyrządza szkodę innym?
– Tak, egoistyczne lub bezgraniczne korzystanie ze źle pojętej wolności prowadzi do tego. Ale człowiek jest ze swej istoty „zwierzęciem społecznym” – Aronson – i nie pozbawionym szlachetnej potrzeby świadczenia solidarnej współpracy lub pomocy – gdy jest wolność, wtedy z reguły zaczynają dominować wszystkie pozytywne cechy naszej natury. Przeciwnie jest tylko w społeczeństwach dotkniętych anomią lub autorytarnych. To uzasadnia potrzebę pozostawienia w Konstytucji wykazu możliwych ograniczeń.

Wywiad przeprowadzony dla „Wolnych Mediów”

Źródło: wolnemedia.net

REKLAMA