Prezydent wszystkich niewolników. Hipokryzja Georga Washingtona

REKLAMA

biegiem lat podejście Washingtona do kwestii niewolnictwa znacznie ewoluowało. Podczas wojny o niepodległość polityk zaczął patrzeć innym okiem na kwestię zakupu i posiadania innej żywej istoty ludzkiej i chociaż teoretycznie popierał on abolicję, to nigdy nie zastosował jej w praktyce. Jego pozycja, majątek i stan plantacji był od nich uzależniony i kiedy z farmy uciekła jedna z niewolnych jego żony, mąż stanu spędził ostatnie trzy lata swojego życia na próbach zmuszenia jej do powrotu.

REKLAMA
Śmierć prezydenta oznaczała wyzwolenie tylko dla jednego z jego licznych niewolnych

Dziwne i zmienne podejście pana na Mount Vernon do kwestii niewolnictwa znalazło odbicie w jego ostatniej woli, zgodnie z którą choć Washington nakazał przywrócenie wolności niewolnikom, jednocześnie stwierdzał, że powinni oni pozostać przy jego żonie, Marcie, aż do końca jej życia.

Mąż stanu był najzwyczajniej w świecie zdania, iż samo uwolnienie niewolników byłoby bardzo skomplikowane prawnie i technicznie, więc w zamian powinni oni pozostać w posiadaniu jego żony tak długo, jak sama sobie tego życzy. Ponieważ technicznie Washington nie był właścicielem niewolników wniesionych z posagiem przez Martę, użył owego przykładu do uzasadnienia dalszego niewolenia innych ludzi. Wszystko wskazuje, że Washington miał w nosie abolicje. Głosił takie poglądy , bo były one dla niego wygodne politycznie. Ale na własnej ziemi nie zamierzał ich stosować…

W momencie swojej śmierci, ojciec narodu USA posiadał 123 niewolnych. Po zgonie zasłużonego Amerykanina jego żona uwolniła tylko jednego, Williama Lee, wojennego „celebrytę”, którego natychmiastowego zwolnienia z powinności żądał sam Washington. Jednakże wdowa po prezydencie nie uwolniła pozostałych zniewolonych, aż do czasu, kiedy nabrała pewności, że spiskują przeciwko niej i czyhają na jej życie. Po akcie próby podpalenia włości i po uzyskaniu informacji o próbach jej otrucia Marta dała wolność pozostałym niewolnikom zmarłego męża, co nastąpiło niespełna rok po jego odejściu z ziemskiego padołu. Swoją decyzję tłumaczyła przed znajomymi niebezpieczeństwem wynikającym z trzymania „buntujących się” czarnoskórych na własnej farmie.

Niewolnicy na plantacji Mount Vernon musieli jeszcze długo czekać na wyzwolenie.
                        Większość nie doczekała nigdy...

Ale czy to było prawdziwym powodem ich uwolnienia? Historycy skłaniają się jednak ku stwierdzeniu, że wdowa po Washingtonie dokonała tego z powodów czysto finansowych, ponieważ uważała ona, iż dbanie o niewolników po mężu drenowało majątek jej własnych dzieci. Przy okazji okazało się, że kwestia dania wolności niewolnikom nie była tak skomplikowana, jak twierdził George Washington w swojej ostatniej woli. W styczniu 1801 roku opuścili oni Mount Vernon jako wolni ludzie.

czytaj dalej

REKLAMA