Przedwojenna Warszawa – miasto grzechu i podejrzanych rozrywek…

REKLAMA

Przedwojenni taksówkarze domy publiczne nazywali „siedzącym bajzlem”. Największą popularnością cieszyły się lokale z dwiema na stałe mieszkającymi prostytutkami. Natomiast królową seksbiznesu była… ciocia Bitnerowa. Oto Warszawa początku lat 20-tych XX wieku – stolica hazardu i prostytucji

„Najprzyzwoitszy” dom publiczny mieścił się przy ulicy Rycerskiej, a jego właścicielką była niejaka pani Sadkowska, dobrze znana ówczesnej Warszawie! Podobno płaciła „aksamitkom” nieźle, ale też i wymagała od nich bardzo wiele. Jedna z zatrudnionych u niej nierządnic, tak oto pisała w liście do rodziny:

REKLAMA

Rano pani Sadkowska zatrudnia mnie jako szynkareczkę, a wieczorem pracuję tutaj jako dama…

 

Burdel Zośki Sawickiej

Najwięcej domów publicznych mieściło się w okolicach Starego Miasta. Szczególnie dużo było ich na samej Starówce. Nie mogąc znieść krzyków i awantur, co przyzwoitsze rodziny wyprowadzały się do innych dzielnic. Opuszczone mieszkania natychmiast wynajmowano kolejnym burdelom. Bywało, że adresy zmieniały także domy publiczne, ot choćby należący do słynnej Zośki Sawickiej burdel przy ulicy Freta 42. Zgromadziwszy sporo rubli srebrem, Zośka wyjechała do Petersburga, gdzie otworzyła podobny lokal.

Z kolei przy ul. Widok 11 rządziła (dosłownie) ciotka Bitnerowa. W 1925 roku w „Ilustrowanym Kuryerze Codziennym”:

Niemiła przygoda spotkała wczoraj wieczorem w znanym domu schadzek Jadwigi Bitnerowej przy ulicy Widok nr. 11 kupca Jankla Herszla Zyskinda (Wronia 11). Ponieważ Z. w ostatniej chwili rozmyślił się i nie chciał zostać w osławionym domu rzuciły się na niego, oprócz Bittnerowej, jeszcze trzy jej pensjonarki: bojąc go pięściami i pogrzebaczem. Napadnięty zdołał wyrwać się, po czym stwierdził brak 1 dolara. O powyższej przygodzie Zyskind zameldował w X komisariacie.

 

Ciocia Krauze i ciotka Grzybowska

'W rejonie Dworca Wiedeńskiego i Dworca Głównego tego typu przybytki były gęsto rozsiane. W czasach II RP na dosyć długiej ulicy Marszałkowskiej, gdzie znajdował się magazyn maszyn do szycia Singera, cukiernia Sidorski oraz redakcja 'Kuriera Porannego’, miała swój przybytek 'ciocia’ Krauze. Być może leżał on w bezpośrednim sąsiedztwie cukierni 'Krakowskiej’, w której przesiadywały prostytutki, a może był to lokal, o którym Zaleski pisał, że mieścił się na rogu Marszałkowskiej i Nowogrodzkiej. Ponadto stosowne lokale można było spotkać przy ulicy Hożej 37 czy w Alei Szucha 3. Wiadomo również, że dom publiczny – nazywany w gwarze taksówkarzy 'siedzącym bajzlem’ – ulokowany był również na Kruczej, a rządziła nim niejaka „ciocia” Grzybowska.

    Największe "zagłębie" rozrywkowe mieściło się wówczas na Starym Mieście...

W roku 1926 roku w Warszawie znajdowało się 3 479 prostytutek. Większa część były to dziewczęta poniżej 18. roku życia, ale zdarzały się nawet 14 i 15-latki.

czytaj dalej

REKLAMA