„Jedna z najbardziej prawdopodobnych wersji to ta mówiąca o tym, że obie dziewczynki zostały z zimną krwią zamordowane przez ich własną matkę Natalię W. (32 l.). Następnie kobieta próbowała popełnić samobójstwo, ale ciężko ranna trafiła do szpitala” – pisze „Fakt” o tragedii jaka wydarzyła się we wtorek wczesnym rakiem w Lubinie.
Do tragedii doszło 23. stycznia we wtorek między 3 a 4 nad ranem. Matka miała najpierw zaatakować nożem młodszą córkę Laurę (13 miesięcy), prawdopodobnie właśnie wtedy starsza, 12-letnia Emilia obudziła się, niestety kiedy zorientowała się co się dzieje nie zdążyła uciec i również otrzymała serię ciosów nożem. Młodsza zmarła na miejscu, starsza wykrwawiała się jeszcze przez kilka godzin.
Pod drzwiami o godz. 7 rano pojawił się Wojciech (38 l.), który był głową rodziny i wracał z nocnej zmiany w kopalni. Mężczyzna przez kilkadziesiąt minut dobijał się do drzwi, niestety bez skutku. W końcu na miejscu pojawił się dzielnicowy, który zdecydował o wezwaniu ślusarza.
Ok. godziny 12 mężczyźni weszli do mieszkania i dokonali makabrycznego odkrycia.
Niestety kilkunastomiesięczna Laura już nie żyła. Emilia dawała jeszcze znaki życia, podobnie jak Natalia N. trafiła do szpitala w Lubinie. Po kilku godzinach 12-latka zmarła, matka cały czas walczy ożycie.
„Oględziny ciała młodszego dziecka pozwoliły na ustalenie, że przyczyną śmierci były rany kłute i cięte” – mówiła dla „Faktu” Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka prokuratury okręgowej w Legnicy. „Podobne obrażenia miała również starsza dziewczynka”– dodała.
„Bardzo prawdopodobna jest wersja, że to matka zadała ciosy dzieciom, a następnie sama próbowała odebrać sobie życie” – wyjaśniała rzecznik. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Natalia N. przeszła załamanie nerwowe.
Zobacz: Czy były premier Polski pójdzie do więzienia? Jego była żona twierdzi, że powinien
Źródło: „Fakt”